Droga na mundial. Socceroos na mundialu jak Crystal Palace?

Myśląc o najskuteczniejszych defensywnych pomocnikach z angielskiej Premier League, którzy mogą wystąpić na brazylijskim mundialu, wymieniano by głównie Ramiresa, Fernandinho, Stevena Gerrarda albo Yaya Toure. Tymczasem statystyki wskazują na raczej nieoczekiwanego lidera na tej pozycji - otóż na Wyspach nie ma lepszego w odbieraniu piłki i przerywaniu akcji od kapitana reprezentacji Australii i Crystal Palace Mile'a Jedinaka.

Tu są Twoje bilety na mundial! Weź udział w konkursie i pojedź na Misję Brazylia! ?

Forma 29-letniego Australijczyka jest równie niespodziewana jak fakt, że jego obecny klub za rok również będzie grał w Premier League. Przecież "Orły" w 11 otwierających kolejkach tego sezonu uzbierały ledwie cztery punkty. Teraz na Selhurst Park niektórzy obawiają się przyjeżdżać (bo panuje tam zawsze świetna, gorąca atmosfera), a niewiele drużyn lubi przeciwko nim grać (bo świetnie się bronią i wyprowadzają zabójcze kontry). W sercu zespołu jest Mile Jedinak, który w 2006 r., gdy reprezentacja Australii zaskakiwała na mistrzostwach świata w Niemczech, był już po próbie podboju Europy (cóż, Chorwacji) i wrócił do kraju grać dla Central Coast Mariners, jednocześnie pracując w biurze swojego wujka.

Obecne losy Jedinaka i jego klubu odmieniły się w momencie, gdy do Crystal Palace wkroczył Tony Pulis. W kolejnych 24 meczach jego podopieczni stracili ledwie 20 goli, 11 razy zachowując czyste konto. Nie strzelali często (wciąż z Norwich cieszą się najniższym dorobkiem bramkowym), ale oddając rywalom piłkę, koncentrują się na rozbijaniu ataków i szukaniu szans na kontry - jednak do uniknięcia spadku to wystarczyło. Przed doskonale zorganizowaną czwórką obrońców popisuje się Jedinak, który do niedzielnego meczu z Manchesterem City zaliczył 121 odbiorów i 132 przechwyty. W Anglii nikt nawet nie zbliża się do takich liczb.

Z pewnością te jego umiejętności w destrukcji przydadzą się w Brazylii. Australia trafiła do najtrudniejszej grupy, w której będzie rywalizować z atakującą wysokim pressingiem reprezentacją Chile oraz dynamicznie rozgrywającą swoje akcje Holandią. Przeciwko Hiszpanii w ostatnim meczu grupowym pewnie nawet nie nacieszą się 30-procentowym posiadaniem piłki. Mile Jedinak będzie jednak przyzwyczajony, przygotowany i czujny. Może wraz z kolegami zaskoczą choć jednym sensacyjnym rezultatem?

- To niewyobrażalny przeskok, od pracy w biurze na boiska Premier League - mówił w styczniu Jedinak. Faktycznie, jego ścieżka kariery jest nietypowa. Przecież w wieku 19 lat trafił do Chorwacji (swojego "rodzinnego" kraju), by w Varteksie przez rok okupować wyłącznie ławkę rezerwowych, a na kolejne przebicie się w Europie czekać pięć sezonów - z Australii w 2008 r. wylądował w Turcji. Trzy lata później Genclerbirligi bez bólu zwolniło go z kontraktu i... nieoczekiwanie odezwało się Crystal Palace. Dziś jest bohaterem kibiców, pewniakiem do kolejnej nagrody piłkarza sezonu i według Tony'ego Pulisa przykładem do naśladowania. Świetnie interweniuje wślizgami, pomimo małego doświadczenia na tym poziomie kapitalnie się ustawia i przewiduje akcje rywala, a wrodzona siła i świetna sylwetka dają mu przewagę w fizycznej walce. Fakt, że rzadko angażuje się w ofensywę, nikomu nie przeszkadza - ani jemu, ani menedżerowi, ani kibicom.

Co ciekawe, ostatni rok jego reprezentacji może przypominać to, czego Jedinak doświadcza w Londynie. Niedługo po wywalczeniu awansu na mistrzostwa świata Australia zmierzyła się z Francją i Brazylią, szybko dowiadując się, jak daleko jest za międzynarodową czołówką - dwie porażki po 0-6 dobitnie o tym świadczą. Dlatego też zwolniono Niemca Holgera Osiecka, zatrudniając szkoleniowca z największym doświadczeniem w lidze krajowej, Angelosa Postecoglou. W pierwszym meczu pod jego wodzą Australia wygrała z Kostaryką (wynikiem w stylu Crystal Palace, 1-0), a Jedinak przekonywał, że to debiutanckie zgrupowanie selekcjonera wiele dało całej drużynie. W marcu w starciu z Ekwadorem (porażka 3-4) był już kapitanem reprezentacji. - To największe wyróżnienie w mojej karierze - przekonywał pomocnik Crystal Palace, który w tym meczu strzelił też gola. - Wiadomo, że teraz chciałbym sprawować tę rolę w Brazylii.

Może więc Postecoglou widzi to podobieństwo losów Jedinaka, wie też, jak wiele daje on Crystal Palace na boisku, jak wiele dla nich znaczy, jakim jest charakterem. Niewątpliwie po Australii nikt nie spodziewa się, że ugra na mundialu choćby punkt - ale też nie wierzono, że "Orły" mają jakiekolwiek szanse na przetrwanie w Premier League. Do jednej sensacji Mile Jedinak już się mocno przyczynił, czas więc na kolejne wielkie wyzwanie. Może nieoczekiwanie także w Brazylii będzie on liderem pośród defensywnych pomocników?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.