Droga na mundial. Francja w atmosferze niepewności

Prawie osiem lat od momentu, w którym Zinedine Zidane na swój sposób wymierzył Marco Materazziemu sprawiedliwość w finale mistrzostw świata, Francja nie jest w gronie faworytów zbliżającego się mundialu. Pomimo co najwyżej przeciętnej grupy oraz kilku utalentowanych piłkarzy w składzie, Didier Deschamps bardziej skupia się na budowaniu atmosfery wokół i wewnątrz reprezentacji, tak nadwątlonej kolejnymi skandalami.

Materiał powstał w ramach Tygodnia Francuskiego projektu "Continental - Droga na Mundial".

Stąd selekcjoner "Les Bleus" tak wiele starał się wyciągnąć ze zwycięstwa w barażach z Ukrainą. Po fatalnym, obrazującym większość przywar jego reprezentacji pierwszym meczu w Kijowie (porażka 0-2), swoimi odważnymi decyzjami (pięć zmian w składzie, inne ustawienie) Deschamps osiągnął cel awansu, a cała Francja celebrowała trzybramkowe zwycięstwo. - Wtedy coś się narodziło, wyjątkowa więź między drużyną i kibicami - wyznał były szkoleniowiec m.in. Monaco, zresztą w podobnym tonie wypowiadając się także po niedawnej wygranej z Holandią (2-0).

Chociaż Francja mogła spodziewać się potrzeby walki o awans w barażach - przecież w grupie eliminacyjnej mieli mistrzów świata i Europy, Hiszpanię - to nie brakowało niezadowolonych z tego, jak wygląda przemiana reprezentacji. Laurent Blanc preferował styl bardziej płynny i ofensywny, gdy Didier Deschamps skupia się raczej na defensywie i bezpośrednich środkach ataku. Najlepiej było to widoczne w Kijowie, gdy najczęstszym rozegraniem "Les Bleus" były próby długich zagrań od obrońców na Oliviera Girouda. W ankiecie RMC Sport aż 80% kibiców było niezadowolonych z tego, jak grała reprezentacja Francji w eliminacjach.

Najwięksi piłkarze, największe problemy

Trochę niewyobrażalne jest, że największym problemem Deschampsa wydają się ci najwięksi piłkarze. Franck Ribery jest tym, którego rywale najczęściej starają się wyłączyć z gry - na szczęście dla kadry skrzydłowy Bayernu potrafił przełożyć formę z klubu na reprezentację i akurat do niego nie ma najmniejszych pretensji. Z kolei Karim Benzema był wielokrotnie krytykowany, a przecież dopiero na samym finiszu mundialowych eliminacji strzelił swoje pierwsze gole, wcześniej zaliczając nawet rok bez żadnego trafienia. Samir Nasri w tym sezonie wrócił do reprezentacji, ale nie mogąc grać na swoim ulubionym lewym skrzydle nie błyszczy w taki sposób, jak predysponuje go do tego jego potencjał. W przywoływanym ciągle meczu z Ukrainą kompletnie nie poradził sobie z rolą rozgrywającego. Z kolei Patrice Evra nie tylko prezentuje przeciętną formę w Manchesterze United, ale w ostatnim roku wywołał kolejny skandal, nazywając kilku komentatorów mianem "żebraków i pasożytów".

Znaków zapytania jest więcej - choćby na prawym skrzydle. Tam Deschamps sprawdzał w ostatnim półroczu aż sześciu piłkarzy. Valbuena w rewanżowym meczu barażowym zaprezentował się dobrze, ale bardzo często schodził do środka, Sissoko z kolei jest raczej środkowym napastnikiem, a Loic Remy to bardziej napastnik niż skrzydłowy. Antoine Griezmann, chociaż imponuje w tym sezonie w Realu Sociedad, dopiero z Holandią zadebiutował w seniorskiej kadrze.

Trio rozgrywających

Pomysłem Deschampsa jest to, by brak klasycznego prawoskrzydłowego na światowym poziomie rekompensował środek pola. Jeśli Remy będzie zbytnio zapędzał się pod pole karne rywala, asekurować ma go ktoś z trójki Matuidi-Pogba-Cabaye. To właśnie trio rozgrywających daje Francji największe nadzieje na mocne otwarcie turnieju - a przecież od mistrzostw w 2006 roku włącznie, "Les Bleus" w fazach grupowych kolejnych imprez pokonali jedynie reprezentację Togo i Ukrainy! Deschamps może dla nich poświęcić nawet styl gry zespołu. - Wyniki są najważniejsze, a dopiero później będzie można myśleć o jego poprawie - stwierdził selekcjoner Francuzów na koniec eliminacji.

Siłą środka pola Francji jest połączenie wielu różnych cech wymienionych piłkarzy. Paul Pogba rozgrywa świetny sezon w Juventusie i jest przez wielu przyrównywany do Patricka Vieiry, może trochę niesłusznie przez wzgląd na znacznie większe zaangażowanie w grę ofensywną. Blaise Matuidi to z kolei nieustępliwy środkowy pomocnik w reprezentacji odpowiadający właśnie za odbiór piłki, a nie rozegranie - jednak i on potrafi dynamicznymi rajdami włączyć się do ataku. Z kolei Yohan Cabaye potrafi świetnie podawać, ma szeroki repertuar zagrań, od prostopadłych górnych podań z głębi pola do sytuacyjnych zagrań w ścisku pod polem karnym przeciwnika. Krzywdy nie zrobiło mu nawet przejście do PSG w zimie i większa konkurencja niż w Newcastle.

Przy doświadczonej linii obrony Deschamps ma do dyspozycji całkiem niezły zespół, który powinien z łatwością zrealizować jego cel gry w fazie pucharowej mundialu. Jednak nad reprezentacją wciąż unosi się atmosfera niepewności, czy nagle całej pracy i tego fenomenalnego powrotu w barażach nie zniweczy jakiś konflikt wewnątrz kadry, z selekcjonerem czy mediami. Dlatego największym polem do popisu dla Didiera Deschampsa będzie nie to, co zaprezentuje swoim piłkarzom na tablicy taktycznej, ale jak poradzi sobie z ich trudnymi charakterami. Kto inny miałby to uczynić, jak nie lider "Złotej Generacji", kapitan mistrzowskich drużyn z 1998 i 2000 roku?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.