MŚ 2014. Edi Andradina: Będą mistrzostwa, jakich świat nie widział

- Dopiero kiedy przestałem być nastolatkiem, zrozumiałem, że nie nadaję się do najlepszej reprezentacji świata. Teraz zazdroszczę chłopakom, którzy zagrają dla Brazylii na mundialu w domu - mówi Edi Andradina. - Już czekam na finał. Prezydent da ludziom dzień wolny od pracy, a mecz obejrzy 180 milionów moich rodaków - zapowiada były zawodnik Pogoni Szczecin. - Europa wcale nie jest we wszystkim najlepsza. Brazylia zorganizuje najpiękniejsze mistrzostwa w historii - zapewnia Edi.

Łukasz Jachimiak: Im bliżej mundialu, tym więcej mówi się o opóźnieniach Brazylii w przygotowaniach do niego. Twoi bliscy, którzy tam mieszkają, martwią się sytuacją?

Edi Andradina: Zawsze patrząc na przygotowania do wielkiej imprezy, szukamy jakiejś sensacji. Tak było przecież i w Polsce przed Euro 2012. Brazylia na pewno ze wszystkim zdąży. Nie na sto, tylko na milion procent świetnie sobie poradzi. Ale krytykowana pewnie i tak będzie. Ludzie stamtąd mają rację, kiedy mówią, że mieszkańcy Europy zawsze powiedzą, że w ich krajach jest lepiej, że ich turnieje mają wyższy standard. A naszym zdaniem Europa wcale nie jest we wszystkim taka najlepsza.

Uważasz, że od Brazylii dostaniemy najlepsze mistrzostwa świata w historii?

- Nie jest tak, że nie widzę problemów. Ale nie podoba mi się, kiedy ktoś pisze o słabym transporcie kolejowym, a nie zdaje sobie sprawy z tego, że w Brazylii o kolei wcale się nie myśli, bo to po prostu wielki kraj, w którym taki transport by się nie sprawdził. My musimy mieć lotniska i mamy. Są na dobrym poziomie, nie możemy na nie narzekać. Ze stadionami zdążymy, na pewno mistrzostwa będą dobrze zorganizowane. A najlepsze będą wtedy, kiedy brazylijscy piłkarze zagrają tak, jak potrafią.

Wybierasz się na jakiś mecz rodaków?

- Mam swoje życie w Polsce, tu mam pracę i w okresie transferowym, który będzie trwał podczas mundialu, będę tu potrzebny. Nie sądzę, żeby mi się udało polecieć do Brazylii. Pocieszam się, że na mistrzostwach świata już raz byłem. Widziałem dwa mecze w Japonii, w 2002 roku.

Kiedy zaczynałeś grać w piłkę, pewnie marzyłeś, żeby na mundialu pojawić się w innej roli? Zazdrościsz zawodnikom, którzy lada chwila zagrają w brazylijskiej kadrze przed brazylijskimi kibicami na mistrzostwach świata w domu?

- Nie będę kłamał - bardzo im zazdroszczę, chociaż rozumiem, że po prostu nie dostałem takiego talentu i nic nie poradzę na to, że nie zostałem tak wielkim zawodnikiem jak oni. Ale jako mały chłopak marzyłem, że będę strzelał gole dla Brazylii. Dopiero kiedy przestałem być nastolatkiem, zrozumiałem, że mogę się starać tylko o to, żeby grać na przyzwoitym poziomie. Starałem się osiągnąć coś w piłce klubowej, szczególnie w Polsce, i szybko pogodziłem się z tym, że do najlepszej reprezentacji świata nie pasuję. Trudno, nie każde wielkie marzenie z dzieciństwa może się spełnić. Teraz spełni się ponad 20 chłopakom i czuję, że będę się cieszył razem z nimi. Futbol właśnie wraca do domu. Niech się Anglicy nie gniewają, taka jest prawda. To Brazylia najmocniej kocha tę grę. To nie są puste słowa. Kobiety, dzieci - wszyscy w moim kraju żyją piłką. Tam już się zaczęły wielkie rozmowy o turnieju, a w czerwcu i lipcu to będzie gorączka. Każdy, kto tam pojedzie, przeżyje więcej, niż sobie wyobraża.

Wyobrażasz sobie, co się będzie działo przed finałem, jeśli Brazylia w nim zagra?

- Na pewno 90 procent 200-milionowego kraju będzie oglądało na mecz. To by był rekord oglądalności, co? 180 milionów ludzi przed telewizorami. Pięknie. Wiesz, że jak nasza reprezentacja gra zwykły mecz, to kraj stoi? Zamykane są sklepy, firmy dają pracownikom wolne. To wyobraź sobie, jakie szaleństwo byłoby przed takim finałem. Wtedy prezydent podejmie decyzję o ustanowieniu dnia wolnego dla wszystkich.

A co się stanie, jeśli już w 1/8 finału lepsza od Brazylii okaże się Holandia albo Hiszpania?

- Nasza drużyna zawsze gra pod presją, zawsze jest faworytem i zazwyczaj sobie radzi. Teraz też tak będzie. Nie ma szans, żeby Brazylia odpadła w 1/8 finału.

Cztery lata temu przed mundialem skonfliktowany z dziennikarzami był trener Dunga, prowadzonej przez niego drużynie niewielu wróżyło sukces. Teraz Brazylijczycy są całkiem spokojni czy jest coś, co was szczególnie niepokoi?

- W ostatnich latach dużo mówiło się, że nie mamy dobrych napastników, niektórzy ciągle to powtarzają, ale to już nieprawda. Mamy Freda, który strzelił dużo goli, jest też często zdobywający bramki Neymar. Trenerów mamy bardzo dobrych, oni wiedzą, że w naszej kadrze nie ma słabych pozycji, że na każdej jest trzech, czterech porządnych piłkarzy. Nie ma problemów, trzeba to wykorzystać.

Jesteś fanem Neymara? Uważasz, że może błysnąć mocniej niż Lionel Messi i Cristiano Ronaldo?

- Neymara cenię, ale jeszcze nie jest najlepszy. To nie jest Pele. A on też nie jest moim ulubionym zawodnikiem. Może dlatego, że urodziłem się za późno i nie mogłem podziwiać go wtedy, kiedy był najlepszy na świecie? Za to widziałem, jak gra Bebeto. To jest mój ideał napastnika. On był mega, mega, megadobrym piłkarzem. Do tej pory drugiego takiego nie widziałem.

W czym według ciebie ustępował mu bardziej znany i bardziej ceniony Romario?

- Obaj na mistrzostwach w 1994 roku stworzyli fantastyczny duet, ale Bebeto był bardziej kreatywny. Romario kończył akcje, a Bebeto i kończył, i zaczynał. Grał niesamowite piłki.

Jeśli Neymar będzie kończył, to kto będzie mu dogrywał? Masz w brazylijskiej kadrze kandydata na odkrycie mundialu 2014?

- Bardzo lubię Hulka. Jest niesamowicie silny, może być kluczowym piłkarzem, kiedy będziemy grać przeciwko zespołom z Europy. Poza tym świetni są Fred, o którym już mówiłem, i Oscar. A i w obronie mamy znakomitych zawodników.

Chcesz powiedzieć to, co słyszymy coraz częściej - że najlepszym brazylijskim piłkarzem jest obecnie Thiago Silva?

- Można powiedzieć, że on przebija wszystkich ofensywnych graczy, z których od zawsze słyniemy. Akurat tu europejskie drużyny mają rację, ucząc, że siła ataku nic nie da, kiedy obrona nie będzie grała na wysokim poziomie. Defensywa jest kluczem do zwycięstw. Bez Thiago Silvy Neymar nie miałby takiej swobody w ataku, jaką ma.

Z kim według ciebie zagracie w finale? Marzy się ci się pojedynek Neymar - Messi i wielkie starcie Brazylii z Argentyną?

- Ta rywalizacja trwa od zawsze i na pewno fajnie byłoby pokonać Argentynę w finale. Tylko że ona jest poziom niżej, dlatego w taki finał nie wierzę. Chciałbym powtórki z Pucharu Konfederacji. Brazylia i Hiszpania grają najpiękniejszą piłkę, one powinny zagrać w meczu o Puchar Świata.

Więcej o:
Copyright © Agora SA