Droga na mundial. Narodziny wielkiej Holandii z nagimi kobietami i alkoholem w tle

Na Mistrzostwach Świata w RFN grająca piękny dla oka futbol totalny Holandia staje się największą rewelacją rozgrywek. Po kolei ogrywa największych faworytów turnieju i dociera do finału, w którym ma zmierzyć się z gospodarzami. Dzień przed meczem do mediów przecieka informacja o aferze basenowej z udziałem piłkarzy Oranje. W spotkaniu wieńczącym zmagania na mundialu Niemcy gładko ogrywają Holendrów, którzy są wyraźnie bez formy. Co się stało z genialnymi piłkarzami pomarańczowych i czy na ich postawę miał wpływ skandal ujawniony przez niemieckiego Bilda?

Materiał powstał w ramach projektu Continental - Droga na Mundial, w którym prezentujemy finalistów mistrzostw świata 2014. Trwa Tydzień Holenderski.

Pod koniec lat 60. w piłkarskim świecie pojawił się rewolucyjny system gry. Nazywał się futbol totalny i polegał na płynnej wymienności pozycji. Założenie było proste. Jeżeli w meczu się bronimy, to całym zespołem, zakładamy pułapki ofsajdowe i gramy presingiem już od środka boiska. Jeżeli atakujemy, to wszystkimi możliwymi graczami oprócz bramkarza.

Sama idea nie była nowa. Próbowano już tak grać przed wojną, ale dopiero holenderski trener Rinus Michels doprowadził ten system do perfekcji. Prowadzony przez niego Ajax Amsterdam zdominował ligę, a w 1971 wygrał Puchar Mistrzów (w dwóch kolejnych sezonach również sięgnął po to trofeum, ale już pod wodzą innego trenera).

Narodziny futbolu totalnego w reprezentacji Holandii

W 1974 roku Michels przejął reprezentację Holandii. Do tego momentu gracze pomarańczowych piłkarską potęgą nie byli. Rozegrali tylko dwa mecze w historii mistrzostw świata. Oba przegrali. Poza tym nie udało im się awansować do żadnego większego piłkarskiego turnieju.

Początek pracy trenerskiej genialnego Holendra przyniósł spore zmiany. Michels oparł grę swojego zespołu przede wszystkim na zawodnikach Ajaksu Amsterdam i Feyenoordu Rotterdam. Efekty przyszły bardzo szybko. Zespół zaczął grać szybką kombinacyjną piłkę. Całkowicie wytrącał tym z rytmu swoich rywali, którzy zdezorientowani nie wiedzieli, kto jest atakującym, a kto obrońcą i często mylili się przez to w kryciu.

Niespodziewany czarny koń turnieju

Mimo to nikt przed mundialem w RFN nie stawiał Holendrów w roli faworytów turnieju. Brazylia, Włochy i gospodarze to były zespoły, które miały się bić o końcowy triumf. Sytuacja zaczęła się zmieniać po fazie grupowej, w której Holendrzy błyszczeli. Po zwycięstwach 2:0 z Urugwajem i 4:1 z Bułgarią oraz bezbramkowym remisie ze Szwecją, Oranje pewnie awansowali do kolejnej rundy. Świat zachwycił się futbolem totalnym. Znakomicie zorganizowani w ataku i obronie pomarańczowi wyrastali na czarnego konia turnieju.

Drugą rundę Holendrzy zaczęli od zdemolowania Argentyny. Podopieczni Michelsa wygrali 4:0, a dwie bramki w tym meczu strzelił Johan Cruyff. W kolejnym spotkaniu pomarańczowi pokonali 2:0 NRD i o bezpośrednim awansie do finału miała zadecydować potyczka z Brazylią.

Pewni siebie Holendrzy ograli spokojnie obecnych mistrzów świata 2:0 i w finale mieli zmierzyć się z gospodarzami turnieju - reprezentacją RFN.

Międzynarodowa afera i końcowy triumf RFN

Dzień przed finałem niemiecki dziennik Bild, opublikował artykuł pod tytułem "Cruyff, szampan i nagie dziewczyny". Według tekstu w przeddzień meczem z Brazylią, piłkarze Holandii urządzili huczną zabawę. W hotelu Waldhotel Krautkrämer szampan miał lać się litrami, a impreza trwać do rana. Zgodnie z relacją reportera jej finał miał mieć miejsce w basenie, w którym oprócz Cruyffa i innych graczy pomarańczowych, znalazło się kilka nagich Niemek.

Artykuł wywołał międzynarodowy skandal.

- Zmieniliśmy się trochę tej nocy. Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, co to znaczy być sławnym. Być na szczycie. Wszyscy na ciebie patrzą i starają się naśladować twoje poczynania. Oświecił nas dopiero ten artykuł - opowiadał w wywiadzie ówczesny reprezentant Oranje Adrianus Haan.

Po ukazaniu artykułu piłkarze zamiast skupiać się na meczu, musieli co chwilę odbierać telefony z pretensjami od rozgniewanych partnerek.

- Żony piłkarzy dzwoniły cały czas, pytając: " O co chodzi? Myślałam, że grasz w piłkę, a nie pływasz w basenie z nagimi kobietami?" - tłumaczył dziennikarz Auke Kok - Najgorsza była Danny Cruyff, która non stop dzwoniła do swojego męża. - dodał.

Podobno Johan spędził całą noc na rozmowach ze swoją żoną. W późniejszym wywiadzie starał się bagatelizować całą sytuację, mówiąc, że nie miała ona większego wpływu na jego postawę na boisku. Po latach przyznał jednak, że nie zmrużył tej nocy oka i podczas finału był wykończony.

Trener Rinus Michels zaprzeczył całemu zajściu. W wywiadzie tłumaczył, że była to prowokacja przygotowana przez gazetę, mająca osłabić psychicznie jego drużynę przed finałem.

Pojawiły się nawet informacje, że autor artykułu najpierw przekupił ochronę, żeby móc wejść na teren hotelu, a później zapłacił kobietom za to, żeby się rozebrały i wskoczyły do basenu. Sam natomiast miał robić zdjęcia zdziwionym piłkarzom, którzy w popłochu uciekali z wody.

Jak było naprawdę nikt z osób postronnych nie wie. Faktem natomiast jest, że Holendrzy po bildowskim artykule wypadli wyjątkowo blado w finale.

Pomimo dobrego początku i gola strzelonego już w drugiej minucie, w dalszej części meczu było coraz gorzej. W 25. minucie z karnego wyrównał Paul Breitner. Tuż przed przerwą drugie trafienie dołożył niezawodny Gerd Muller i tytuł był na wyciągnięcie ręki.

Po przerwie dobrze ułożeni taktycznie Niemcy nie dali się już zaskoczyć przez będących w wyraźnie gorszej dyspozycji Holendrów.

Turniej się skończył. Reprezentacja RFN wygrała swój drugi mistrzowski tytuł, a zagadka "Afery Basenowej" pozostała nierozwiązana.

Kibicujesz Holandii? Pokaż jak i wygraj piłkarskie nagrody

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.