Dwie bramki od rekordu - czyli wszystko o Miroslavie Klose

Gdy trafił do naszych zachodnich sąsiadów, znał tylko dwa słowa po niemiecku. Jako jedyny piłkarz w historii strzelił pięć bramek głową na jednych mistrzostwach świata. W 2006 r. został królem strzelców mundialu w Niemczech. Pomimo 35 lat wciąż jest kluczową postacią w reprezentacji. Na zbliżających się mistrzostwach świata w Brazylii może zostać najskuteczniejszym strzelcem w historii tego turnieju. Wystarczy, że trafi dwukrotnie do bramki rywali.

Tekst powstał w ramach projektu "Continental - Droga na Mundial", w którym prezentujemy finalistów mistrzostw świata 2014. Trwa Tydzień Niemiecki

Zdrajca, boiskowy dżentelmen, prawdziwy duch drużyny

W Polsce wywołuje skrajne emocje. Jedni go uwielbiają, inni nienawidzą za wybór reprezentacji Niemiec, a nie biało-czerwonych barw. Ludzie za Odrą natomiast go kochają. Dla nich jest tym, kim dla Włochów był Gattuso, a dla nas chociażby Włodzimierz Smolarek.

- Miro zachwyca podejściem do gry. Ma wiele sukcesów, już 35 lat, a nadal zasuwa na boisku i nie boi się walczyć z młodszymi i silniejszymi rywalami. To imponuje kibicom. Bo dawniej gwiazdy reprezentacji zachowywały się inaczej - tłumaczył Jan Hesse, dziennikarz gazety "Rheinische Post".

Na boisku liczy się dla niego tylko dobro drużyny. Jest prawdziwą ostoją fair play. W jednym z wywiadów powiedział kiedyś, że wolałby przegrać mecz, niż dzięki oszustwu go wygrać.

- Miro to nie tylko świetny piłkarz, ale i człowiek, który jest z trochę innej epoki. Nie da się go porównać z obecnymi gwiazdami niemieckiej piłki. Özil, Draxler czy Götze to nie tylko świetni piłkarze, ale i celebryci. A Klose chce być przede wszystkim dobrym graczem, którego interesuje sukces drużyny, a nie sława - chwalił Klosego Franz Beckenbauer.

W życiu prywatnym jest zagorzałym katolikiem. W 2012 r. odwiedził ówczesnego papieża Benedykta XVI.

Od ponad dziewięciu lat jest żonaty z Polką - Sylwią. Mają dwóch synów bliźniaków - Luana i Noaha.

Przeprowadzki, wszechobecny sport i kłopoty z niemieckim

Miroslav Klose urodził się 9 czerwca 1978 r. w Opolu. Jego ojciec, Józef, był piłkarzem. Grał między innymi w Odrze Opole oraz AJ Auxerre. Matka, Barbara Jeż, była piłkarką ręczną, 82-krotną reprezentantką kraju.

Rok po narodzinach Miroslava rodzina Klosów wyemigrowała z Polski. Najpierw przez pięć lat mieszkała we Francji. Wrócili do kraju, ale w 1987 r. ponownie wyjechali, tym razem do Niemiec. Osiedliła się w miasteczku Kusel, 40 km od Kaiserslautern. Jak się później okazało, był to ich ostatni przystanek.

Początki w obcym państwie były ciężkie dla Klosego. Po przyjeździe do RFN znał jedynie dwa słowa po niemiecku. - Potrafiłem powiedzieć tylko: ja i danke - wspominał w wywiadzie dla "Bilda" Klose.

Z pomocą przyszła mu piłka nożna. Dzięki kontaktom z rówieśnikami na boisku przyszłemu wicemistrzowi świata i Europy udało się w miarę szybko zaaklimatyzować w nowym miejscu.

Z czasem Miroslaw skończył szkołę i zaczął przyuczać się do zawodu cieśli, ale w wieku 19 lat porzucił inne zajęcia i skupił się tylko i wyłącznie na piłce nożnej.

Z Blaubach-Diedelkopf na mistrzostwa świata w Korei i Japonii

Młody Klose pierwsze piłkarskie kroki stawiał w młodzieżowym zespole SG Blaubach-Diedelkopf. W 1998 r. trafił na rok do FC Homburg, z którego przeniósł się do 1.FC Kaiserslautern. Początkowo grał w rezerwach, ale dzięki ciężkiej pracy i naturalnym predyspozycjom piłkarskim szybko trafił do głównej drużyny. Z czasem przebił się na stałe do pierwszej jedenastki.

Dobre występy w ekipie "Czerwonych Diabłów" nie umknęły uwadze ówczesnego trenera reprezentacji, Rudiego Völlera, który powołał go do kadry. Klose zadebiutował w meczu z Albanią i od razu strzelił bramkę. Kilkanaście miesięcy później stał się bohaterem reprezentacji Niemiec, która na mundialu w Korei i Japonii zdobyła srebrny medal. Gracz 1.FC Kaiserslautern strzelił w tym turnieju pięć bramek i został wicekrólem strzelców, ustępując jedynie Ronaldo. Co ciekawe, każdy jego gol był strzelony głową - nikt inny nie dokonał na MŚ podobnej sztuki.

Podwójna korona króla strzelców

Po świetnym występie na mundialu w 2002 r. zrobiło się głośno o Klose. Zaczęły się nim interesować kolejne niemieckie kluby. Najszybszy okazał się Werder Brema, który w 2004 r., kupił go za 5 mln euro. Zawodnik szybko wkomponował się w zespół, tworząc zabójczy duet z chorwackim napastnikiem Ivanem Klasniciem. Dwa lata później z 25 bramkami na koncie został królem strzelców Bundesligi.

Dobra forma w rozgrywkach klubowych przeniosła się także na występy w reprezentacji. Na mundialu w Niemczech zawodnik Werderu błyszczał formą. W klasyfikacji najlepszych snajperów prowadził już po fazie grupowej, kiedy to strzelił po dwie bramki w zwycięskich meczach z Kostaryką (4:2) i Ekwadorem (3:0).

W głównej części turnieju dołożył jeszcze jednego gola, dzięki czemu został królem strzelców turnieju. Pierwszym niemieckiego pochodzenia od czasów Gerda Mullera. Na koniec roku rodzime media uznały go za piłkarza roku.

Kłopoty w Bayernie Monachium

Rok po świetnym występie na mistrzostwach świata w Niemczech Klose przeniósł się do Bayernu Monachium. Przez pierwsze dwa sezony w barwach Bawarczyków spisywał się bez zarzutów. Strzelił 40 bramek we wszystkich rozgrywkach i był najlepszym strzelcem zespołu. Z biegiem czasu jednak, trapiony przez kontuzje, a później również z powodu świetnej formy Thomasa Mullera i Mario Gomeza, coraz rzadziej wychodził na boisko w pierwszym składzie.

Kłopoty w Bayernie nie przekładały się na grę w reprezentacji. W barwach narodowych nadal pozostawał kluczową, często decydującą o wynikach drużyny postacią. W eliminacjach do mundialu w RPA strzelił siedem bramek, co było trzecim wynikiem w przedturniejowej rywalizacji.

Na mistrzostwach świata w 2010 r. Klose stanął przed szansą doścignięcia Brazylijczyka Ronaldo w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców MŚ. Żeby tego dokonać, musiał pięciokrotnie pokonać bramkarzy rywali. Zabrakło mu jednej bramki. Trafiał w wygranych meczach z Australią (4:0), Anglią (4:1) i Argentyną (4:0). Niemcy ostatecznie zdobyli trzecie miejsce, wygrywając w małym finale z Urugwajem 3:2.

Po powrocie z mundialu Klose rozegrał jeszcze sezon w Bayernie, po czym odszedł wraz z zakończeniem kontraktu.

Druga młodość w Rzymie

W 2011 r. jako wolny piłkarz podpisał trzyletni kontrakt z Lazio Rzym. Tam ponownie odnalazł formę. Szybko stał się ważnym ogniwem zespołu, pomagając drużynie z Rzymu wrócić do grona czołowych drużyn Serie A. Między innymi dzięki jego dobrej grze zespół ze stolicy Włoch dwukrotnie wystartował w rozgrywkach Ligi Europejskiej.

W drużynie narodowej pomimo upływu lat nadal pozostaje istotnym piłkarzem.

- Dawniej Klose grał przede wszystkim świetnie głową, ale miał problemy z dryblingiem, szybkimi wymianami podań. Mimo, że był już po trzydziestce, zdążył się tego jeszcze nauczyć i dlatego jest dla nas tak ważnym zawodnikiem - tłumaczył selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Löw.

W obecnej sytuacji Niemców rola Klose może być szczególnie istotna. Wobec braku formy Podolskiego oraz Gomeza to właśnie 35-letni piłkarz może stanowić o sile ofensywnej swojej drużyny.

Jeżeli uda mu się pojechać na mundial i strzelić dwie bramki, zostanie najlepszym strzelcem w historii mistrzostw świata.

- Czy chcę pobić rekord? Zależy. Jeśli mamy odpaść po fazie grupowej, to niekoniecznie. Wolę, żebyśmy zdobyli medal bez moich goli - tłumaczył Klose. Jak na razie z 14 golami na koncie zawodnik zajmuje drugie miejsce w tym zestawieniu. Wyprzedza go jedynie Brazylijczyk Ronaldo, który ma jedną bramkę więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.