Puchar Niemiec. Zachodny: Guardiola reaguje i znów wygrywa

Inne ustawienie, inny styl, inne priorytety - ostatni mecz sezonu w Niemczech przyniósł dosyć nieoczekiwane zmiany w Bayernie. Chociaż ich zwycięstwo nad Borussią było wymęczone, to Guardiola wreszcie pokazał więcej ze swojego charakteru pragmatyka - Borussia jak Lewandowski odbiła się od ściany trzech środkowych obrońców - pisze Michał Zachodny, bloger, współpracownik m.in. Goal.com, skaut i analityk InStat Football.

Odpowiedź na błędy?

Pep Guardiola wątpił w swoje możliwości, otwarcie przyznawał się do błędów taktycznych i personalnych, niemal prowokował włodarzy Bayernu do jasnej i stanowczej deklaracji dotyczącej dalszej współpracy i sensu wprowadzanych zmian w stylu gry. Zwłaszcza że po szybko zdobytym mistrzostwie ta historia pierwszego sezonu Katalończyka w Monachium wcale nie była tak radosna, jak to zeszłotygodniowe celebracje pokazywały. Po prawdzie, dla Guardioli to były miesiące sprawdzania różnych możliwości, przykładania kilku systemów do drużyny, która na najwyższym poziomie miała z tiki-taką problemy.

Nawet na ostatni mecz sezonu, tak prestiżowe i ważne starcie z największym krajowym rywalem, Guardiola wybrał ustawienie wcześniej testowane tylko raz i to wyłącznie w zimowym, przegranym z Salzburgiem sparingu. Wtedy to agresywny pressing mistrzów Austrii sprawiał olbrzymie problemy defensorom Bayernu, którzy także nie potrafili się odpowiednio zorganizować przy szybkich kontrach rywali.

Jednak Guardiola wrócił do pomysłu gry trójką środkowych obrońców głównie przez wzgląd na słabość jego drużyny w radzeniu sobie z kontrami. Przy zaangażowanych w atak Rafinhii i (nieobecnym dziś) Alabie, Dante oraz Boateng często przegrywali pojedynki z szybkimi piłkarzami rywali - przykładem niech będzie pierwsza połowa rewanżowego meczu z Realem Madryt. Borussia również to wykorzystała w imponującym zwycięstwie w Bundeslidze (3-0) w kwietniu, a punktem wspólnym u Ancelottiego i Kloppa był niski blok obronny i zabójcze kontry. Tak wszakże miała odchodzić w niepamięć tiki-taka.

Mecz defensorów, katorga polskiego napastnika

Wstawienie Javiego Martineza między dwóch podstawowych stoperów miało nie tylko na celu lepszą grę w defensywie, ale i nadanie większej płynności w grze Bayernu w ataku. O ile Höjbjerg, Kroos oraz Rafinha sztywno trzymali się swoich pozycji, tak ofensywna czwórka swobodnie je wymieniała. Trzeba pamiętać, że to żadna nowinka Guardioli, ale kolejny "przeszczep" z Katalonii - rotacja, która gubiła już największych jego rywali, teraz jednak była nieskuteczna.

Jednym z głównych tego powodów była fenomenalna postawa czwórki obrońców Borussii. Hummels już zaprezentował formę mundialową, jakby uspokajając kibiców reprezentacji Niemiec, którzy sądzili, że to właśnie formacja defensywna jest jej najsłabszym elementem. Z kolei Sokratis królował w powietrzu, kapitalnie radząc sobie z dośrodkowaniami i asekuracją kolegów. Piszczek i Schmelzer tylko na początku meczu mieli problemy z rajdami Robbena czy Götze.

Nie wolno zapominać też o defensorach Bayernu - ich zadaniem była nie tylko walka z często osamotnionym Lewandowskim, ale przede wszystkim zatrzymywanie wbiegających z głębi pola Mchitariana, Grosskreutza i Reusa. To należało do obowiązków Dante i Boatenga, a to asekurujący ich Javi Martinez błyszczał najjaśniej. Spokojny, interweniujący stanowczo, często grający poza swoją pozycją, by szybciej i wyżej przerwać akcję Borussii.

W takich warunkach Lewandowski miał poważne problemy, by zaistnieć - jego dokładność podań była niższa niż 50 proc., najczęściej tracił też piłki pod presją dwóch, trzech rywali, często z bezsilności faulując. Miał ledwie jedną dobrą okazję do strzału, powinien zaliczyć asystę jeszcze w regulaminowym czasie gry, ale to było raczej frustrujące pożegnanie z Dortmundem - i, sądząc po toczonych przez niego pojedynkach, zapowiedź wielu ciężkich treningów...

Guardiola wchodzi w nowe czasy?

Trudno otwarcie i krytycznie sądzić kolejny z pomysłów Guardioli, zwłaszcza że przyniósł on efekt w postaci raczej wymęczonego niż z polotem wygranego Pucharu Niemiec. Ważniejsze dla niego były indywidualne występy - Höjbjerg spisał się świetnie, Martinez również, co może i odpowiada wyobrażeniom hiszpańskiego szkoleniowca. Przecież prześmiewcy Guardioli zwykli wypominać mu, że na każdej pozycji najchętniej widziałby nominalnego pomocnika.

Można jednak przyznać, że gol był po części efektem gry w ustawieniu z trójką obrońców - to przecież Boateng, wiedząc, że ma asekurację dwóch kolegów, ruszył do odbioru piłki po szybkim wznowieniu Weidenfellera, przechwycił ją i bezbłędnie dośrodkował do zamykającego niespodziewaną akcję Robbena. Pomimo kapitalnej gry w defensywie Borussia padła od własnej broni - kontrpressingu Bayernu przy błyskawicznej próbie rozegrania. Wymowne, że Bayern kończy sezon, wygrywając wcale nie w rytm tiki-taki, ale częściej reagując na wydarzenia, wyczekując błędu rywala. To nie było rutynowe zwycięstwo Guardioli, ale jakby znak, że on do nowego rozdziału w futbolu chyba zaczął się dostosowywać.

Zobacz wideo

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Czy za rok Bayern obroni Puchar Niemiec?
Więcej o:
Copyright © Agora SA