Liga Mistrzów. Sven Bender grał ze złamanym nosem

Już w 17. minucie meczu z Napoli (3:1) Sven Bender złamał nos po starciu z Raulem Albiolem. Mimo trudnego do zatamowania krwotoku dograł spotkanie do końca. W tym czasie musiał kilka razy zmienić zakrwawioną koszulkę, a kierownik drużyny Frank Grafen po ostatni egzemplarz pobiegał do... klubowego sklepu.

- Jeśli ktoś z tak rozbitym nosem angażuje się w walkę jeden na jeden i skacze do pojedynków główkowych, to zasługuje na największy szacunek - podziwiał kolegę bramkarz Borussii Roman Weidenfeller. - Jest absolutnym wzorem - dodał Nuri Sahin. Z powodu plagi kontuzji w zespole Bender musiał grać na środku obrony. W 17. minucie został uderzony przez Raula Albiola i złamał nos. Lekarze kilka razy próbowali zatamować krwotok, ale zanim się to udało, Bender trzy razy musiał zmieniać pokrwawioną koszulkę. Przepisy UEFA nie pozwalają piłkarzowi na powrót do gry z otwartą raną lub z zakrwawionym elementem stroju.

- Byłem ciekaw, skąd nasz kierownik Frank Grafen brał tyle tych koszulek. Okazało się, że musiał biec do sklepu z klubowymi pamiątkami, tuż przy stadionie. Nasza ekipa techniczna świetnie się spisała - mówił Juergen Klopp. - To niesamowite, jakiego pecha ma Sven, ale przynajmniej przyzwyczaił się do gry w masce - żartował.

Bender złamał nos już trzeci raz. Z Napoli postanowił grać do końca, bo z powodu kontuzji podstawowych obrońców trudno byłoby go zastąpić. Dla Borussii to było kluczowe spotkanie w Lidze Mistrzów. Tylko zwycięstwo dawało nadzieję na walkę o awans do 1/8 finału. Wicemistrzowie Niemiec wygrali 3:1 po golach Reusa, Błaszczykowskiego i Aubameyanga. W ostatniej kolejce zmierzą się na wyjeździe z Olympique Marsylia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.