Primera Division. Hiszpańska prasa po porażce Barcelony: najgorszy mecz na Camp Nou

- Barcelona straciła niesamowitą okazję, by wywrzeć presję na Realu Madryt - napisało ?Mundo Deportivo? po porażce Katalończyków z Malagą na własnym stadionie (0-1).

- To najgorszy mecz od czasu porażki z Realem Sociedad i prawdopodobnie najgorszy mecz w tym sezonie na Camp Nou - pisze dalej barceloński dziennik. I podkreśla, że do starcia z Realem Madryt pozostał już tylko miesiąc. Do tego czasu Barcelona zagra w lidze z Granadą, Eibar i Rayo Vallecano. Dodatkowo w półfinale Pucharu Króla zmierzy się z Villarrealem. A na kilka dni przed "El Clasico" zagra rewanż w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City; w tym czasie Real będzie miał wolne, swój mecz rozegra tydzień wcześniej.

"Sport" uważa za to, że błąd Daniego Alvesa ustawił ten mecz. Brazylijczyk na początku spotkania chciał wycofać piłkę do Claudio Bravo, ale futbolówkę przejął Juanmi, który po chwili strzelił jedynego gola w tym meczu. Sprawia to, że w obozie Barcelony przed wtorkową wyprawą do Manchesteru może zapanować "poczucie bezsilności". "Sport" zwrócił też uwagę na rotację Luisa Enrique, który w wyjściowym składzie postawił na Jeremy'ego Mathieu (a nie Javiera Mascherano) oraz Rafinhę (zamiast Ivana Rakiticia). Ale porażka nie jest jedynie owocem błędu Alvesa; to również zasługa perfekcyjnego występu Malagi.

Najlepszą okazję na wyrównanie zmarnował w 83. minucie po podaniu Neymara Pedro. Miejsce miały również kontrowersje sędziowskie; Barcelona jest wściekła po tym, jak sędzia nie widział faulu na Neymarze w okolicach pola karnego oraz po tym, jak odgwizdał spalonego na Luisie Suarezie po podaniu Leo Messiego. Urugwajczyk "żyje na spalonym", gdyż z Malagą aż cztery razy był łapany w ten sposób. Wszyscy pozostali zawodnicy Barcelony łącznie trzy razy.

Najniższe noty od "Sportu" otrzymali dwaj Brazylijczycy - Dani Alves oraz Neymar. Ten drugi został uznany za "nieefektywnego", "brakowało mu charakterystycznej dla niego iskry". To doprowadziło do pierwszej porażki Barcelony po 11 zwycięstwach z rzędu. Trener Luis Enrique nie chce jednak obwiniać poszczególnych zawodników. - To nie był nasz najlepszy dzień, indywidualnie oraz kolektywnie. Każdy nasz atak był powstrzymywany w ostatniej fazie. Zbyt wiele razy atakowaliśmy przez środek. Mogliśmy zasłużyć na tę porażkę, ale cały zespół jest odpowiedzialny za błędy. Trener nigdy nie powinien nikogo wyróżniać pod tym względem. Porażki zawsze są dotkliwe, ale za trzy dni czeka nas kolejne wielkie wyzwanie - powiedział Enrique, odnosząc się do meczu z Manchesterem City.

śliczna Miss Podhala w kadrze na Falun [ZDJĘCIA] wyjezdzie_z_Ajaksem_0_1_w_pierwszym.jpg">

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.