Zawodnicy Barcelony musieli wyjść na boisko zaledwie dwa dni po śmierci swojego byłego trenera Tito Vilanovy.
Mimo kilku dobrych akcji i wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki zawodnicy Martino nie potrafili pokonać Asenjo. Tuż przed przerwą zimną krew zachował natomiast Cani i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Pereira zagrał mu piłkę między dwóch obrońców, a napastnik Villarreal uderzył obok wychodzącego z bramki Pinto. Piłka po chwili zatrzepotała w siatce.
Dziesięć minut po wznowieniu gry Barcelona przegrywała już 0:2. Aquino przeprowadził indywidualną akcję, a Trigueros ładnym uderzeniem głową z 13. metrów pokonał Pinto.
Barcelona nie miała pomysłu na przedarcie się przez defensywę rywali, ale wtedy uśmiechnął się do niej los. Najpierw samobójczą bramkę zdobył Paulista, a chwilę później "wyczyn" swojego kolegi powtórzył Musacchio i zrobiło się 2:2.
Barcelona poszła za ciosem i zdobyła zwycięską bramkę, a jej autorem był Leo Messi.
Na trzy kolejki przed końcem Barcelona traci do prowadzącego w tabeli Atletico Madryt cztery punkty.