El Clasico w finale Pucharu Króla, czyli fin de siecle

"Wielki finał na koniec cyklu" - ogłasza "El Mundo Deportivo" stawiając twardą tezę, że dziś na Estadio Mestalla w finale Pucharu Króla przeciw Realowi Madryt Barcelona żegna największe pokolenie w swojej historii.

- Rozumiem spekulacje na temat mojego odejścia. I muszę z tym żyć - mówi Gerardo Martino. Czy jego drużyna wygra dziś z Realem czy nie, Argentyńczyk i tak zapewne opuści za kilka tygodni Katalonię. Miał wypracować plan B, opóźniający lub wręcz powstrzymujący dekadencję zespołu. Nadzieje rozpadły się jak domek z kart w zaledwie trzy kwietniowe dni. Między porażką z Atletico w ćwierćfinale Champions League a przegraną w Granadzie w Primera Division zgasła ostatnia nadzieja, że Barca Xaviego, Messiego i Iniesty zdoła się jeszcze odrodzić.

Nie znaczy to, że ta trójka zniknie z klubu, zapewne wszyscy trzej zostaną na Camp Nou. Następca Martino będzie jednak musiał stworzyć nową formułę, bo ta, wymyślona przez Pepa Guardiolę w 2009 roku, przestała gwarantować drużynie miejsce w światowej czołówce. Apetyty na Camp Nou są ogromne, nie nadąża za nimi drużyna zdradzająca chorobliwe oznaki wypalenia.

Kataloński dziennik "El Mundo Deportivo" pisze o nostalgii, jaka towarzyszy drużynie podczas wyjazdu do Walencji. Real Madryt to najbardziej symboliczny przeciwnik, z jakim mogli zmierzyć się na pożegnanie Katalończycy. Bez względu na to, czy zmiany będą większe czy mniejsze, wielka Barcelona, odciskająca swoje piętno na światowej piłce, przechodzi do historii.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Realu Madryt. "Królewscy" mają prawo wierzyć, że stawiają dziś pierwszy krok ku potrójnej koronie. Iker Casillas mówi, że nie wierzy, iż sytuacja w Barcy czy jej ostatnie porażki wpłyną demotywująco na zespół z Camp Nou. Przeciwnie. Katalończycy wygrali w tym sezonie oba mecze ligowe z Realem, będą chcieli powtórzyć to trzeci raz na Mestalla. Dla nich potem nie ma już nic, pod warunkiem, że w pięciu kolejkach kończących rozgrywki w Primera Division nie staną się rzeczy nieoczekiwane.

Trzy lata temu w tym samym miejscu w grze o tę samą stawkę triumfował Real prowadzony przez Jose Mourinho. Zaledwie kilka dni później Barca wzięła rewanż w półfinale Champions League. Tym razem okazji do rewanżu nie będzie. Fani "Królewskich" pierwszy raz od dekady widzą swój zespół wyżej niż kataloński w rywalizacji europejskiej. Real czuje, że wciąż jest w grze o trzy trofea, Barca praktycznie o jedno. Używając języka "El Mundo Deportivo" dziś jej cykl sięga kresu.

Podyskutuj z autorem na jego blogu ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA