Primera Division. Martino oficjalnie trenerem Barcelony

Nie Marcelo Bielsa, nie Luis Enrique, ani Guus Hiddink, a Gerardo "Tata" Martino został wybrany przez zarząd klubu na stanowisko nowego trenera FC Barcelony. Argentyńczyk zastąpi na tym stanowisku Tito Vilanovę, który cierpi na nowotwór ślinianki przyusznej. "Tata" podpisał dwuletni kontrakt z klubem. Z nim do Barcelony przybędą Elvio Paolorroso, Jorge Pautasso i Adriano Coria, czyli specjalista od przygotowania fizycznego i asystenci. Ten ostatni trenował w Newell's Old Boys Leo Messiego.

We wtorek rano zarząd FC Barcelony spotkał się na nadzwyczajnym posiedzeniu w domu prezydenta klubu Sandro Rosella. Zgromadzeni wysłuchali Andoniego Zubizarrety, który tłumaczył szczegóły zakontraktowania następcy Tito Vilanovy, Argentyńczyka Gerardo Martino. "Tata" przejmuje kataloński klub po tym, jak Tito Vilanova z powodu nawrotu choroby zdecydował się opuścić stanowisko trenera. Vilanova od lat cierpi na nowotwór ślinianki przyusznej. Trener Barcelony przeszedł operację guza pod koniec listopada 2011 roku, w zeszłym roku opuścił zespół na kilka tygodni, gdy miał nawrót choroby, i udał się na leczenie do Nowego Jorku.

Gerardo Martino ma 50 lat i urodził się w Rosario (Argentyna), w tym samym mieście, gdzie na świat przyszedł Leo Messi. Sam Messi jest jednym ze zwolenników zatrudnienia w Barcelonie Martino. - Naprawdę bardzo cenię Gerarda Martino. To świetny szkoleniowiec, którego zespoły grają efektownie i skutecznie - powiedział Messi.

Entuzjazm Messiego w stosunku do trenera Martino podziela były piłkarz m.in. Manchesteru United i Realu Madryt, grający obecnie w Newell's Old Boys, Gabriel Heinze. - Nie zaskoczyło mnie, że Barcelona się nim zainteresowała. Ten trener niczego nie pozostawia przypadkowi, jest w stu procentach oddany posiadaniu piłki. To idealny szkoleniowiec dla Barcelony - oświadczył Heinze.

"Tata" - bo jest dla zawodników jak ojciec - jako gracz spędził większość swojej kariery w Newell's Old Boys, gdzie grał na pozycji ofensywnego pomocnika. Martino rozegrał w swojej karierze aż 538 spotkań, w których zdobył 41 bramek. Większość, bo aż 505 występów zaliczył w barwach swojego ukochanego Newell's Old Boys, dzięki czemu jest pod tym względem klubowym rekordzistą. Fani uważają go za najwybitniejszego piłkarza w historii klubu. Po zawieszeniu butów na kołku niemal od razu Martino zasiadł na ławce trenerskiej. Jego największymi sukcesami w klubowej piłce były mistrzostwa Paragwaju z Libertadem Asuncion (pięć razy) oraz z Cerro Porteno (w 2004 roku). Dobre wyniki w lidze paragwajskiej zaowocowały propozycją z tamtejszej federacji piłkarskiej. Z kadrą Paragwaju wywalczył awans na Mistrzostwa Świata w 2010 roku. Drużyna z Ameryki Południowej zajęła pierwsze miejsce w swojej grupie, w której rywalizowała z Włochami, Słowacją i Nową Zelandią. W 1/8 finału piłkarze Martino pokonali po rzutach karnych Japonię. Drużyna Paragwaju odpadła dopiero w ćwierćfinale po zaciętym boju z reprezentacją Hiszpanii. Jeszcze większy sukces Paragwaj odniósł w Copa America w Argentynie. "Guarani" dotarli do finału, gdzie musieli uznać wyższość Urugwaju. Po tym meczu Martino pożegnał się z drużyną narodową Paragwaju, a w 2012 został szkoleniowcem Newell's Old Boys. "Tata" w 2007 roku otrzymał od urugwajskiej gazety "El Pais" tytuł trenera roku w Ameryce Południowej.

Wzoruje się na Bielsie i Guardioli

Jako swój wzór pracy na ławce trenerskiej Argentyńczyk wskazuje Pepa Guardiolę. - Identyfikuję się ze stylem gry, który prezentuje Barcelona. Jestem wielbicielem pracy, którą wykonał tam Pep Guardiola. To styl, który podoba mi się najbardziej. Szacunek dla piłki, budowanie gry od tyłu, posiadanie futbolówki, gra w trójkątach. Podanie jest podstawą w futbolu - mówił na początku czerwca Martino w wywiadzie dla dziennika "Marca".

Martino ma jeden cel - dobry futbol. - Paragwaj, który prowadziłem, był ekipą bardzo bezpośrednią i dobrze stosującą pressing. Największym naszym brakiem była nieumiejętność dłuższego utrzymania się przy piłce. Dla odmiany Newell's to drużyna, która zawsze grała dobrze, ale brakowało jej triumfów. Tę ideę trzeba będzie pogłębić i dodać jej pewne niuanse - tłumaczył Martino.

Argentyńczyk jest szkoleniowcem, dla którego główną rolę odgrywa etyka pracy. Martino niesamowicie ceni sobie dokładność i precyzję; w jego klubach praktycznie nic nie dzieje się bez jego wiedzy. Gerardo oczekuje także od piłkarzy maksymalnej uczciwości, a w jego zespołach panuje ogromna dyscyplina taktyczna.

O Gerardo Martino mówi się, iż jest szkoleniowcem bardzo podobnym do Marcelo Bielsy. W pewnym sensie Martino jest dla Bielsy tym, kim Guardiola jest dla Johana Cruyffa. Obaj byli częścią mistrzowskich drużyn swoich trenerskich mistrzów, obaj później w tych samych klubach zaczęli rozwijać swój sposób gry w piłkę. W 1991 roku, gdy Newell's sięgali po mistrzostwo, w ustawieniu 3-4-3 Martino rozgrywał akcje swojej drużyny. W tym samym czasie, w tym samym ustawieniu, ale w roli defensywnego pomocnika w drużynie Barcelony występował Guardiola.

Martino przejął od Bielsy fundamenty jego pracy z drużyną: nieustanną koncentrację, wymianę pozycji, zaskakiwanie rywala. A przede wszystkim "verticalidad", czyli szybkie przenoszenie piłki pod pole karne rywala. W tym celu mistrzowie Argentyny szybko rozbiegali się po całym placu gry i za pomocą szybkich podań na jeden kontakt poruszali się do przodu. Jeżeli zawodnik napotykał przeszkodę, starał się ją minąć, czy to w akcji 1 na 1, czy też podając do kolegi, cały czas myśląc o bramce rywala. Drużyny Newell's prowadzona przez Martino podchodziła wysoko, a strata piłki oznacza rozpoczęcie agresywnego pressingu. Martino ustawia swój zespół w ustawieniu 4-3-3, ale nie boi się zmieniać tego na 4-2-3-1, a nawet na 4-4-2. Ogólna filozofia gry jego zespołów jednak się nie zmienia - cały czas musi być atak, do którego włącza się jak najwięcej zawodników.

Jednym z mitów wspaniałej ery Guardioli w Barcelonie jest jego wycieczka do Argentyny, gdzie rozmawiał z Marcelo Bielsą przez 11 godzin. Bielsa stanowi dla Guardioli jedną z wielu inspiracji i pewne jego przemyślenia zostały użyte w budowaniu drużyny, która weszła na sam szczyt. Tamta historią przypomina kibicom dzisiejszy przypadek Gerardo Martino, i zadają sobie tylko jedno pytanie: "Czy kolejny "bielsista" zagwarantuje trofea i tytuły"? Na odpowiedź będziemy musieli trochę poczekać.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.