Pierwsza połowa meczu z 14. w tabeli zespołem nie wyglądała za dobrze. Barcelona była śnięta, a Baskom zdarzały się naprawdę dobre ataki.
W 27. min prowadzenie dał gospodarzom Susaeta. Pique był fantastycznie manewrowany przez Aduriza, który świetnie poruszał się lewą stroną, wielokrotnie oszukiwał obrońcę i w końcu podał wzdłuż linii bramkowej, gdzie już czekał Susaeta, który domknął akcję.
Losy meczu odmieniły się, gdy w 59. min Xaviego zastąpił Messi (podobnie było w poprzedniej kolejce). Argentyńczyk ambitnie walczył od pierwszej chwili na boisku i osiem minut później zdobył niesamowitą bramkę - mijał rywali jak slalomowe tyczki, jak czasami wyglądają kiwki na podwórkach. Ograł trzech, wpadł w pole karne i uderzył.
Już trzy minuty później Messi przeskoczył rywala w polu karnym, w świetnym wyskoku kapitalnie zgrał głową do Alexisa Sancheza, a ten z bliska trafił do bramki.
W 90. min niespodziewanie wyrównał jednak Herrera, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym gości. Po wrzutce przypadkowo zbita piłka trafiła pod jego nogi, obrońcy nie wybili i Herrera dał Bilbao punkt.
Barcelona po 33 kolejkach ma 85 pkt - 14 pkt więcej od Realu Madryt, który tuż po meczu Barcelony (relacja z Czuba i na żywo od godz. 20 w Sport.pl) rozgrywał swoje derby z Atletico, które ma trzy punkty mniej i jest trzecie w tabeli.