Hiszpańskie kluby mają problem. Premier zapowiedział kontrole podatkowe

Mariano Rajoy ostrzegł hiszpańskie kluby przed kontrolami podatkowymi, jakie będę musiały przejść. - Każdy musi płacić składki - powiedział hiszpański premier. Zadłużenie wszystkich klubów w Primera i Segunda Division wynosi prawie 700 milionów euro.

- Sprawdzimy wszystkie zaległości i kluby będą musiały za nie zapłacić. Już poinformowałem o tym Skarb Państwa. To oczywiste, że oni także muszą płacić podatki i składki - powiedział hiszpański premier w radio COPE.

Z ostatniego rządowego raportu (opublikowanego w kwietniu) wynika, że wszystkie hiszpańskie kluby z dwóch najwyższych klas rozgrywkowych zalegają urzędowi podatkowemu prawie 675 milionów euro. Około 500 milionów to zaległości drużyn z Primera Division.

Hiszpański rząd, który pilnie chce zwiększyć przychody pod koniec ostatniego sezonu podpisał porozumienie z ligą na stopniowe regulowanie zależności.

Zaczynają się kłopoty...

Nie od dziś wiadomo, że popularność Primera Division opiera się na dwóch kolosach - Real i Barcelona to jedyne kluby, które wciąż na siebie zarabiają. - Spośród 23 europejskich klubów, które ogłosiły niewypłacalność, 22 to drużyny z Hiszpanii. Zadłużenie klubów w całej lidze wynosi 6 miliardów euro. Tu nikt nie kontroluje wydatków, a presja, którą wywierają kibice jest ogromna - twierdzi Jose Mara Gay de Liebana, który przedstawił ostatnio specjalny raport na temat sytuacji finansowej hiszpańskiego futbolu. Największym problem są pensje piłkarzy. Przeciętny zawodnik na Półwyspie Ibryjskim zarabia 600 tysięcy euro rocznie.

Jak radzą sobie Real i Barcelona?

Zadłużenie najbogatszego klubu na świecie Realu Madryt (w poprzednim sezonie klub wygenerował rekordowy przychód 514 milionów euro) zmniejszyło się ze 169,7 milionów do 124,6 milionów euro. Dług Barcelony w tym momencie wynosi 334 miliony (rok temu 364 mln).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.