11-latek urodził się ze zdeformowanymi stopami z powodu rzadkiego schorzenia genetycznego. Zawsze jednak uwielbiał ruch, a zwłaszcza piłkę nożną. Nawet taka przeszkoda nie uniemożliwiła mu więc zostania jednym z najlepszych piłkarzy w szkole i kapitanem zespołu swojej klasy.
Brazylijska telewizja poświęciła czwartoklasiście obszerny materiał. To tam po raz pierwszy dojrzeli go skauci Barcelony, którzy, spostrzegłszy jego talent, w sierpniu zaprosili Muniza na obóz treningowy do Hiszpanii.
Chłopiec przybył z rodziną do stolicy Katalonii we wrześniu, ale dopilnowano wtedy, żeby odbyło się to po cichu a media nie zostały o tym poinformowane. Dopiero teraz, gdy przygoda Gabriela w Barcelonie powoli się kończy, upubliczniono historię jego pobytu.
Jeden z nauczycieli w szkółce przyznaje, że na początku nikt nie wierzył w to, że Muniz sobie poradzić. Brazylijczyk szybko zrobił jednak na wszystkich wrażenie. Również swoją pewnością siebie. Już pierwsze słowa, jakie miał wypowiedzieć po przylocie, brzmiały:
- Kiedy dostanę piłkę?
Okazało się, że 11-latek w ogóle nie odstawał poziomem od pozostałych chłopców. Nieźle strzelał, zaprezentował przede wszystkim bajeczną technikę.
We wtorek chłopiec został zaproszony przez prezydenta klubu, Sandra Rosella, na mecz Ligi Mistrzów z Celtikiem (wicemistrzowie Hiszpanii wygrali 2:1 dzięki bramce zdobytej w ostatniej minucie). W środę spotkał się z całym zespołem i sztabem szkoleniowym. Pokopał piłkę z Lionelem Messim i założył mu nawet "siatkę", wywołując uśmiech na twarzy Argentyńczyka.
Adriano, Thiago i Dani Alves podarowali mu specjalną koszulkę, a Adriano i Eric Abidal zostali po treningu, żeby pograć z Munizem jeszcze trochę na boisku treningowym.
W deszczową pogodę Muniz nosi protezy kostek i stóp, aby lepiej radzić sobie z chodzeniem.
Chłopiec dobrze wie, że nigdy nie będzie w stanie profesjonalnie grać w piłkę. Marzy jednak o tym, że pewnego dnia piłka nożna stanie się sportem paraolimpijskim, a on będzie mógł wystąpić na igrzyskach.