Primera Division. Zmarszczki na El Clasico

To się niemal nie zdarza: i Barcelona, i Real przystąpią do szlagieru po porażkach. A jeśli się dziś wykrwawią, mogą słono za to zapłacić w Lidze Mistrzów. Transmisja w Canal+ Sport o 20

Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?

Wtorek i środa przebiegały sensacyjnie, bo piłkarze Bayernu i Chelsea nie chcieli pogodzić się z powszechnie akceptowaną tezą, że w półfinale najważniejszych międzynarodowych rozgrywek zderzyli się z supermocarstwami dla rywali nietykalnymi, są skazani na klęskę, wszystkie drogi prowadzą do finałowego El Clasico. Walczyli do upadłego.

Jesteś z dala od komputera? Śledź relację z El Clasico na m.sport.pl

Monachijczycy wygrali 2:1, bo naciskali do końca i decydujący cios zadali w ostatniej chwili, gdy usatysfakcjonowani remisem goście wytracali czas. Londyńczycy wygrali 1:0, bo wydusili ze swoich możliwości maksimum - jedyny celny strzał dał im gola - a goście na potęgę pudłowali, trafiając w poprzeczkę i słupek. "La Vanguardia" wypomina nieskuteczność przede wszystkim Ceskowi Fabregasowi. "Popsuł wszystko, co dało się popsuć" - pisze o piłkarzu, który w ostatnich 21 meczach zdobył zaledwie jedną bramkę.

Dlatego znów ożyło podejrzenie, że Katalończycy za bardzo

uzależnili się od k anonady Messiego.

Kanonady bezprecedensowej w futbolu - Argentyńczyk nastrzelał w tym sezonie już 63 gole, cztery dzielą go od wyrównania rekordu Gerda Muellera. Kiedy najlepszy piłkarz globu został w Londynie zamknięty w ruchomej, kilkuosobowej klatce, skończyło się jak w ćwierćfinale w Mediolanie - Barcelona nie zdołała wbić piłki do siatki wcale.

Generalnie jednak mistrzowie Hiszpanii strzelają seriami. Jeśli szukać u nich skazy, to w grze defensywnej. Do niedawna byli tak perfekcyjni przed własnym polem karnym, jak niebezpieczni pod wrogim, w tym roku coraz rzadziej zdarzają im się mecze bez strat. Na pięć kolejek przed finiszem ligi stracili więcej goli niż w całym sezonie ostatnim i tyle samo, ile w całym przedostatnim. Choć wycofany ze środka pomocy Mascherano spisuje się na stoperze rewelacyjnie (trener Guardiola obwołuje go wręcz swoim najlepszym obecnie graczem), to Katalończykom ewidentnie zaszkodziła destabilizacja na tyłach - rozbicie duetu Pique - Puyol (coraz rzadziej grają razem, m.in. przez urazy), a także dramat Abidala, któremu przeszczepiono wątrobę.

Barcelona przestała być nieskazitelna, dostrzeganie jej wad nie brzmi już jak herezja. Jeszcze mocniej rzucają się jednak w oczy wady Realu.

Jerzy Dudek, były bramkarz madryckiego klubu, opowiada anegdotę opisującą ogólną José Mourinho teorię stałych fragmentów gry. Otóż portugalski trener uważa, że jeśli wykonuje je jego drużyna, to staje przed wyjątkową okazją do strzelenia gola - w końcu piłka leży wówczas nieruchomo, całą akcję można zaplanować z detalami. Ale zarazem jego piłkarzom nie wolno stracić bramki, gdy rzut wolny lub rożny wykonuje przeciwnik - operację obronną można zaplanować z detalami.

Dane z tego roku muszą doprowadzać

Mourinho do pasji.

Oto rywale przedzierają się do madryckiej bramki nagminnie i aż 11 z 26 goli zdobyli po stałych fragmentach gry. Lista wstydu zawiera Mallorkę, Levante, Betis, Malagę, Villarreal (mecze ligowe), znów Malagę i Barcelonę (krajowy puchar), CSKA Moskwa i Bayern (Champions League). Lista niepojęta, bo Mourinho pracuje na Bernabeu już drugi sezon, więc jego ludzie powinni coraz bardziej się uodparniać na zagrożenie, na punkcie którego trener ma bzika. Tymczasem drużyna w obronie nie pięknieje, raczej przybywa jej zmarszczek.

Dlatego trener, który dziennikarzy ukarał długą, wciąż trwającą ciszą medialną, spokoju nie ma. Prasa zarzuca mu, że nadmiernie ufa rodakowi Fabio Coentrao (skojarzyła, że wystąpił we wszystkich przegranych meczach). Poważny "El Pais" donosi, że po remisie z Valencią trener zażądał od podwładnych, by skrytykowali sędziów, ale odmówili. Gdyby oddał Barcelonie tytuł - przewaga zmalała z dziesięcio- do czteropunktowej - zostałby na łamach i przez mikrofony zlinczowany.

Nawet ewentualna porażka w El Clasico mistrzostwa Realowi jednak nie odbierze, a Cristiano Ronaldo w wywiadzie dla magazynu "Champions" ujawnił, że w szatni, na korytarzach klubowych, w rozmowie z działaczami i zwykłymi pracownikami Realu na okrągło pada słowo "Decima", że to dziesiąty Puchar Europy stał się obsesją "Królewskich".?

Jeśli chcą go dopaść, muszą najpierw w środę minimalnie pokonać Bayern. Katalończycy tkwią w tarapatach o tyle cięższych, że przyjmą Chelsea już we wtorek, że im 1:0 wystarczy tylko do dogrywki, że to oni bezwarunkowo potrzebują triumfu w El Clasico, by marzyć o doścignięciu Realu. Czy znów ocali ich wirtuozeria Messiego, najbardziej eksploatowanego gracza świata, który w tym sezonie wytrzymał już 61 meczów?

Najbogatsi piłkarze świata - pierwsza trójka zarabia prawie 100 mln

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.