MŚ 2014. Odkrycia fazy grupowej. Valencia, Origi, Besić...

Mistrzostwa świata to nie tylko popisy największych gwiazd. Je znamy chociażby z występów w Lidze Mistrzów. Mundial to świetna okazja na pokazanie się dla mniej znanych piłkarzy - czasem młodych, czasem bardziej doświadczonych. Kilku z nich zrobiło furorę w zakończonej wczoraj fazie grupowej.

Enner Valencia (Ekwador)

Europejscy scouci już przed mundialem wiedzieli, komu trzeba przyglądać się ze wzmożoną uwagą. 25-latek gra w meksykańskiej Pachuce i nieomal w pojedynkę zaprowadził Ekwador do fazy pucharowej mundialu. Z formą na mistrzostwa świata trafił idealnie. W ostatnich dziewięciu meczach zdobył jedenaście goli! Na mundialu tylko on strzelał bramki dla Ekwadoru - trzy w trzech meczach.

Najlepiej czuje się tuż przed bramką rywala, ale na pozycję napastnika został przesunięty dopiero niedawno. To jemu powierzono rolę zastąpienia zmarłego w zeszłym roku Christiana Beniteza. Wcześniej występował po prawej stronie pomocy. Wyróżnia się swoją szybkością, choć dwa gole zdobył głową po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry.

Pachuca w tym roku kupiła go za 2,9 miliona funtów, ale swoją grą już zwrócił uwagę m.in. klubów z angielskiej Premier League. Meksykański klub może zrobić na nim świetny interes.

Kibice podczas meczu rzucili z trybun piłkę. Sugerują, że taką będzie łatwiej strzelać gole? Kibice podczas meczu rzucili z trybun piłkę. Sugerują, że taką będzie łatwiej strzelać gole? Fot. EDDIE KEOGH

Serge Aurier (Wybrzeże Kości Słoniowej)

Prawy obrońca francuskiej Tuluzy już przed turniejem wymieniany był w gronie potencjalnych odkryć. Swoimi występami potwierdził, iż w tych zapowiedziach nie było ani grama przesady. Już w pierwszym meczu z Japonią zaliczył dwie asysty, które dały jego drużynie upragnione zwycięstwo. We wszystkich trzech meczach był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym zawodnikiem WKS.

To właśnie dośrodkowania są jego najgroźniejszą bronią. W ofensywie spisuje się świetnie, we francuskiej Ligue 1 w tym sezonie zaliczył sześć asyst, strzelając tyle samo goli! W defensywie czasem idzie mu nieco gorzej, (choć nie oznacza to że źle) zostawia dużo miejsca na swojej flance, ale w lepszym zespole - a podobno jest bliski podpisania kontraktu z Arsenalem - partnerzy powinni go "ubezpieczać" z tyłu jeszcze lepiej.

W reprezentacji zastąpił Emmanuela Eboue, który dawniej również grał w Arsenalu. Aurier wygląda jak jego znacznie ulepszona wersja. A ma dopiero 21 lat.

Kim Young-gwon z prawej Kim Young-gwon z prawej Fot. Thanassis Stavrakis

Divock Origi (Belgia)

To była jedna z niespodzianek w kadrze Marka Wilmotsa. 19-letni napastnik francuskiego Lille ma za sobą dopiero drugi sezon w seniorskiej karierze, ale mimo to zdobył uznanie selekcjonera reprezentacji. I na razie idzie mu świetnie.

W pierwszych dwóch meczach zastępował bezproduktywnego Romelu Lukaku. W obu przypadkach spisał się znacznie lepiej od napastnika londyńskiej Chelsea.

Origi był bardziej ruchliwy, szukał gry i możliwości gry kombinacyjnej z partnerami. Udawało mu się to bardzo dobrze, czego najlepszym dowodem jest bramka zdobyta w końcówce meczu z Rosją na wagę zwycięstwa. Nie tylko wykończył akcję, ale wcześniej pomógł ją rozegrać. W ten sposób został najmłodszym strzelcem gola podczas trwającego turnieju oraz w historii występów reprezentacji Belgii na mistrzostwach świata.

W każdym z dotychczasowych spotkań występował zaledwie przez pół godziny. Czy Wilmots zaufa mu w 1/8 finału przeciwko USA? Tego nie wiemy, ale Origiemu ufają włodarze Liverpoolu. Chcą go wykupić z Lille za 6 milionów funtów.

Emmanuel Emenike i Muhamed Besić Emmanuel Emenike i Muhamed Besić Fot. Felipe Dana

Muhamed Besić (Bośnia i Hercegowina)

O ile o poprzednich piłkarzach zagorzali fani futbolu mogli słyszeć już wcześniej, o tyle Besić był postacią praktycznie anonimową. Na co dzień występuje w węgierskim Ferencvarosie po tym jak nie wykorzystał swojej szansy w Hamburgerze SV, gdzie miał sprawiać problemy dyscyplinarne.

W debiucie na mundialu stanął przed niemal niemożliwym zadaniem. Miał zatrzymać Lionela Messiego i... przez większość meczu mu się to udawało. Raz po raz zatrzymywał gwiazdę reprezentacji Argentyny. Ostatecznie Messi i tak wpisał się na listę strzelców a Argentyna wygrała 2-1, ale pomimo porażki Besić był jednym z lepszych zawodników na boisku tego dnia.

W meczach z Nigerią i Iranem spisywał się nawet lepiej. Jest przede wszystkim defensywnym pomocnikiem, ale w tych spotkaniach mógł pokazać nie tylko umiejętności destrukcyjne, ale również swoją kreatywność.

Wykonywał średnio trzy odbiory na mecz, 2.3 przejęcia, ale gdy trzeba było, również faulował a nawet dryblował - podczas tego turnieju zrobił to dziesięć razy! W dodatku niemal w ogóle nie tracił piłek; na 223 podania aż 203 były celne, co daje skuteczność zagrań na poziomie 90 proc. Uwagę na niego miały zwrócić już takie kluby jak Borussia Monchengladbach, Fenerbahce, Anderlecht czy Celta Vigo.

(wszystkie dane statystyczne za stroną whoscored.com)

Jose Maria Gimenez Jose Maria Gimenez Fot. ANDRES STAPFF

Jose Maria Gimenez (Urugwaj)

Może to wydawać się niezwykłe, ale na mistrzostwach świata zdążył już zaliczyć więcej spotkań niż w trakcie całego minionego sezonu ligowego. W Atletico Madryt zagrał w zaledwie jednym meczu; na mundialu wystąpił w spotkaniach z Anglią oraz Włochami, zastępując kontuzjowanego Diego Lugano. I nie zawiódł.

Już w wieku 19 lat ma za sobą osiem występów w dorosłej reprezentacji kraju. Przez kibiców nazywany jest "nowym Paolo Montero"; ten środkowy obrońca spędził aż dziewięć lat w turyńskim Juventusie. Gimenez szerszej publiczności pokazał się podczas zeszłorocznych mistrzostw świata do lat 20, gdzie Urugwaj przegrał dopiero w finale z Francją. Atletico kupiło go po tym turnieju za 100 tysięcy euro.

Największą zaletą tego środkowego obrońcy jest jego siła fizyczna. Już w swoim debiucie w kadrze powstrzymał Kolumbijczyka Falcao. W 1/8 finału znowu zmierzy się z Kolumbijczykami, ale tym razem bez Falcao.

Yacine Brahimi (Algieria)

Przed mundialem najlepszym momentem w karierze pomocnika Granady mogła być jego zwycięska bramka w kwietnionym meczu z Barceloną. Była niezwykle ważna w kontekście utrzymania jego drużyny, ale awans z reprezentacją Algierii do 1/8 finału mistrzostw świata prawdopodobnie jest jeszcze lepszym przeżyciem.

A do tego sukcesu przyczynił się niebywale. Pamiętacie bramkę Algierczyków na 4-1 w meczu z Koreą Południową? To jeden z najpiękniejszych goli fazy grupowej, a zdobył go właśnie Brahimi - po akcji kombinacyjnej z Sofiane Feghoulim. I to Brahimi zaliczył asystę przy golu Islama Slimaniego na 1-1 w meczu z Rosją, jak się później okazało dającej awans.

To najbardziej kreatywny zawodnik Algierczyków. W dwóch meczach swoim kolegom wykreował aż pięć okazji strzeleckich. W dwóch, bo z Belgią siedział na ławce. Musiał ustąpić miejsca bardziej defensywnie nastawionym piłkarzom, bo Algierczycy postanowili zamurować swą bramkę. Ale gdy zagrał w kolejnych spotkaniach "Lisy Pustyni" z jego wydatną pomocą pokazały, że umieją atakować.

To jeden z wielu piłkarzy w algierskiej kadrze, którzy w przeszłości reprezentowali w młodzieżowych kadrach Francję. Brahimi zapowiadał się świetnie, interesował się nim Arsenal czy Real Madryt. Ale jego kariera później stanęła w miejscu. Dopiero teraz przeżywa najlepsze chwile.

Kostaryka - Anglia 0:0 Kostaryka - Anglia 0:0 Fot. Matt Dunham

Cristian Gamboa (Kostaryka)

Kostaryka sprawia jak na razie największą niespodziankę na tym mundialu, a 24-letni Gamboa jest jednym z najważniejszych punktów ekipy "Los Ticos".

Piłkarz norweskiego Rosenborga jest niezwykle szybki oraz silny fizycznie. W fazie grupowej odbierał rywalom piłkę aż czternaście razy, stanowiąc zaporę nie do przejścia. W ofensywie nie był najbardziej aktywny, ale nic w tym dziwnego - Kostaryka bardzo chętnie czekała na okazje do kontrataku, które skwapliwie wykorzystywała.

Przed mundialem istniało spore zagrożenie, iż Gamboa nie pojedzie do Brazylii ze względu na uraz kolana. Ale na szczęście swoje oraz Kostarykan zdążył się wyleczyć. W 1/8 finału może mieć nieco więcej okazji do pokazania swoich zdolności ofensywnych, wszak rywalami "Los Ticos" będą Grecy.

Guillermo Ochoa (Meksyk)

Któż nie słyszał o jego występie przeciwko Brazylii? To jeden z najlepszych indywidualnych popisów fazy grupowej podczas trwających mistrzostw świata. Gospodarzy turnieju zatrzymywał aż sześć razy, czasem w sytuacjach które wręcz musiały skończyć się bramkami. Ale Ochoa nie dał się pokonać ani razu między innymi dzięki kapitalnemu refleksowi.

W fazie grupowej stracił tylko jedną bramkę - w 87. minucie meczu z Chorwacją, gdy Meksyk cieszył się z awansu do fazy pucharowej. Ochoa kapitalnie broni strzały rywali - a ci przetestowali go aż dziesięć razy w trzech meczach.

Ochoa zdaniem naszych ekspertów był najlepszym bramkarzem fazy grupowej.

Memphis Depay (Holandia)

Na boisku przebywał zaledwie przez 66 minut w trakcie dwóch spotkań, ale pomimo to na jego koncie znalazły się aż dwie bramki.

Z Chile ustalił wynik w ostatniej minucie na 2-0. Ale gol z Australią dał zwycięstwo jego reprezentacji. Zdobył ją po uderzeniu z dystansu (i błędzie bramkarza rywali) - a to jedna z najsilniejszych jego stron. Swoimi uderzeniami terroryzuje bramkarzy holenderskiej Eredivisie, gdzie gra w barwach PSV Eindhoven. 20-latek zdobył w tym sezonie 12 goli.

To przede wszystkim lewy skrzydłowy z zabójczą prawą nogą. Właśnie dlatego uwielbia schodzić ze skrzydła do środka - pod tym względem jest "odwróconym" Arjenem Robbenem, który operuje na przeciwnej flance i woli uderzać lewą nogą.

Obrońcom rywali nie jest łatwo go pokryć przez jego kapitalne przyspieszenie. Uwielbia dryblować. Przez 66 minut jakie grał na mundialu zaliczył pięć dryblingów - a znany z zamiłowania do tej samej czynności Robben wykonał dwa razy więcej dryblingów grając aż przez 270 minut!

Więcej o:
Copyright © Agora SA