Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2014. Dwóch wielkich Holendrów

Holandia przegrywała z Meksykiem do 88. minuty, ale wygrała porywającym finiszem po golach Sneijdera i Huntelaara. Jest pierwszą europejską drużyną w ćwierćfinale brazylijskiego mundialu.

Giovani Dos Santos miał być kiedyś wielkim piłkarzem i choć nigdy nim nie został, przeżył dziś choć moment wielkości. Urodzony w Monterrey syn brazylijskiego piłkarza Zizinho zdobył w 2005 roku w Peru tytuł mistrza świata do lat 17 pokonując w finale Brazylię 3:0. Dwa lata później wszedł do pierwszej drużyny Barcelony, ale w 2008 roku został sprzedany do Tottenhamu. I zaczęły się lata gehenny, zakończonej szczęśliwym powrotem do ligi hiszpańskiej. Odbudował się na Majorce, dziś jest graczem Villarreal, dla którego w ostatnim sezonie wbił 11 goli.

Trzeba oddać Giovaniemu Dos Santosowi, że bez względu na trudne koleje losu, w drużynie narodowej Meksyku nigdy nie zawodził. O ile jego młodszy brat Jonathan, który wciąż jest w Barcelonie, wygrymasza i nie chce grać w kadrze, o tyle on od lat stanowi jej podporę. Grał na mundialu w RPA, zdobył dwa mistrzostwa Concacaf, złoto igrzysk w Londynie, choć nie zagrał w finale z powodu kontuzji.

Wszystko to nic wobec gola, którego zdobył w niedzielę w 48. min meczu z Holandią. Niestety, dla dobrze grających Meksykanów był to sygnał do wycofania się. Zamiast grać jak wcześniej, kiedy dominowali nad wicemistrzami świata, pozwolili zepchnąć się do obrony i Wesley Sneijder okazał się zbawicielem Holandii. Arjen Robben nie mógł być gorszy, chwilę później wywalczył rzut karny. Wykorzystał go Huntelaar i desperacja Holendrów, ich upór oraz determinacja zostały nagrodzona.

Meksyk kolejny raz odpada w 1/8 finału mundialu. Grał bardzo dobrze, ale zgrzeszył ostrożnością, gdy prowadził. To jakieś fatum wiszące nad drużyną, która jak żadna inna potrafi zaprzepaszczać szanse. Można odnieść wrażenie, że awans "Pomarańczowych" zdecydował się w głowach 22 piłkarzy. Tak niezłomnych Holendrów, jak i drużyny Miguela Herrery, która za wcześnie przestała grać, chcąc po prostu przetrwać do 90. minuty. Tyle że w ostatniej minucie wynik był już niekorzystny. Giovani Dos Santos oglądał dramat swoich kolegów z ławki, trener zdjął go z boiska zaraz po życiowym strzale.

Holendrzy nie grają pięknie, ale walczą nieprawdopodobnie. Ta drużyna jak chyba żadna inna na tym turnieju świadoma jest swoich ograniczeń i atutów. Atutami są Robben i Sneijder, obaj kilka razy skreślani z listy wielkich piłkarzy. Oni wciąż jednak na niej są, znacznie wyżej w hierarchii niż najlepszy z Meksykanów Giovani Dos Santos.

Bez względu na wynik meczu Grecja - Kostaryka, Holandia w ćwierćfinale będzie faworytem. Kolejny raz blisko strefy medalowej jest pokolenie piłkarzy, których klasę kwestionuje się nawet we własnym kraju.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA