Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2014. Wołowski: Pokaz siły Niemców

Emocji było tak niewiele, że brazylijska orkiestra, która przygrywa kibicom w przerwie zaczęła koncert ku pokrzepieniu serc już po 30 minutach - pisze na swoim blogu "W polu karnym" o meczu Niemcy - Portugalia Dariusz Wołowski, wysłannik Sport.pl i "Wyborczej" na mundial.

Silni na ziemi i w powietrzu. Zgrani, zjednoczeni, wybiegani. Zalety Niemców można by wymieniać długo, gdy sędzia zagwizdał ostatni raz, komentator telewizji brazylijskiej podniósł znużony jednostronnym meczem głos, krzycząc, że zobaczył jednego z faworytów do tytułu mistrza świata. Emocje w hitowym starciu z Portugalią trwały pół godziny. Najpierw karny wykorzystany przez Thomasa Muellera, potem gol zdobyty głową przez Matsa Hummelsa, wreszcie czerwona kartka dla Pepe sprawiły, że otaczający mnie ludzi stracili złudzenia. Mecz oglądałem w knajpce przy plaży, gdzie zdecydowaną przewagę liczebną mieli stronnicy Portugalii. Niemcy zachowywali się jak Angela Merkel, stonowani, ale całkowicie pewni swego.

Emocji było tak niewiele, że brazylijska orkiestra, która przygrywa kibicom w przerwie zaczęła koncert ku pokrzepieniu serc już po 30 minutach. Ludzie się rozchmurzyli, zaczęli spokojniej rozmawiać, choć siedzący koło mnie chłopak przekonywał z pasją, że to nie jego rodacy, ale sędzia zniszczył emocje w tym meczu. - Niemcy go musieli kupić - puszczał oko do grupy Francuzów. Ci uśmiechnęli się pod nosem, nie potwierdzając i nie zaprzeczając, przez grzeczność.

Zobaczyliśmy dziś wielkie Niemcy, drużynę najbardziej kompletną z tych, które przybyły do Brazylii. W ataku pozycyjnym piłka im nie przeszkadza, do kontry biegają szybciej niż Portugalczycy. Mają szeroką kadrę, która w męczącym turnieju może mieć wielkie znaczenie. W starciu indywidualności (Cristiano Ronaldo) z drużyną, gwiazdą była dziś drużyna.

Niemcy mają też oczywiście swoje ograniczenia. Raczej historyczne niż współczesne. Na wielkim turnieju nigdy nie wygrali z Włochami, co jak widzieliśmy w półfinale Euro 2012, urosło u nich do rozmiaru kompleksu. Nie bardzo umieją też radzić sobie z Brazylią, i nawet jeśli Joachim Loew ma dziś więcej graczy światowej klasy niż Luiz Felipe Scolari, dla Niemców, jak zresztą dla wszystkich innych, niczym łatwym nie będzie starcie z gospodarzami.

Można jednak zaryzykować tezę, że w pierwszej kolejce spotkań zespół Loewa zagrał najlepiej ze wszystkich. Niemcy poruszali się w takim tempie, jakby wczesne, brazylijskie popołudnie w pełnym słońcu nie było dla nich żadnym problemem. O ile można przypuszczać, że Holendrzy nie wytrzymają tempa, które narzucili w starciu z Hiszpanami, o tyle Mannschaft w następnych meczach raczej na pewno zagra tak samo. Jeśli nie lepiej.

Wychodząc z knajpki, Portugalczycy mieli zwieszone głowy. Przegrywali z Niemcami ostatnio: na mundialu w 2006, na Euro 2012, ale nigdy tak bezdyskusyjnie i zdecydowanie. W dodatku stracili Pepe i kontuzjowanego Fabio Coentrao. Mieli zamiar zacząć w wielkim stylu, ale odbili się od skały. Trzeba się teraz szybko pozbierać, uznając, że Niemcy są poza zasięgiem dla wszystkich grupowych rywali. Przecież nie stało się dziś nic więcej ponad to, czego właściwie wszyscy się spodziewali. Trzy punkty mieli zgarnąć Niemcy i tylko wynik mógł być niższy.

Dyskutuj z autorem na jego blogu "W polu karnym"

KONKURS! Zobacz decydujące mecze MŚ w niezwykłej jakości!

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Agora SA