Mundial 2014. Katastrofa Włochów, Prandelli już zrezygnował

Negatywny futbol, nieporównywalny z jego inteligentną wersją z Euro 2012 i na dodatek z niewykorzystanym sporym potencjałem drużyny - klęska Włoch na brazylijskim mundialu oznaczała również pierwszą ofiarę turnieju. Zaraz po porażce z Urugwajem do dymisji podał się Cesare Prandelli.

Jeszcze przed mistrzostwami selekcjoner reprezentacji Włoch musiał tłumaczyć swoich piłkarzy z beznadziejnego stylu, w jakim zremisowali z Luksemburgiem. Gdy zwyciężyli z Anglią, znów był chwalony i oczekiwano komfortowego przejścia do następnej fazy. Jednak "Squadra Azzurra" okazała się kolosem na glinianych nogach - i to tych Andrei Pirlo, coraz wolniejszych, lepiej pilnowanych i niemiłosiernie okładanych przez rywali.

Szanowany we Włoszech za przełożenie na reprezentację taktycznej elastyczności, spokoju w rozegraniu i posiadanie zdolności opanowywania Mario Balotellego, 56-letni szkoleniowiec teraz odchodzi w ogniu krytyki. I trudno się dziwić, patrząc na to, jak beznadziejnie grał jego zespół przeciwko Kostaryce i Urugwajowi. Krajowym mediom i kibicom nie wystarczy proste zrzucenie winy na przygotowanie fizyczne, zwłaszcza że przed mundialem jego sztab ciężko pracował nad tym, by problemów aklimatyzacyjnych nie było. W ośrodku w Coverciano stworzono nawet specjalne pomieszczenie, w którym piłkarze mieli adaptować się do warunków panujących np. w Manaus czy Natal.

Jeszcze po meczu z Anglią, gdy Włosi dosyć komfortowo rozprawili się z ambitnie, lecz chaotycznie atakującymi rywalami, pisano o narodzinach "tiki-italii". Miał być to styl oparty na dyktowaniu spokojnego tempa, krótkim rozegraniu akcji na całej długości boiska, ale i inteligentnym dostrzeganiu wolnych przestrzeni oraz możliwych groźnych sytuacji. Jednak poza rekordem w historii mistrzostw - z Anglią Włosi podawali z ponad 92-proc. dokładnością - kolejnych pozytywnych przykładów zabrakło. Wystawienie Immobile z Balotellim na Urugwaj było przedwczoraj uważane za ruch odważny, ale ten ledwie 45-minutowy eksperyment nie miał prawa się udać.

O ile ustawienie 3-5-2 jest reprezentantom Włoch znane, o tyle brakowało dynamicznie włączających się do ataków obrońców. Dodatkowym zarzutem po Urugwaju będzie wystawienie środkowych pomocników bez "osłony" choćby jednego, który równałby agresją w odbiorze swoim rywalom. W przerwie Prandelli zrobił pierwszą korektę, później nastąpiły kolejne i żadna nie była trafiona, nie tylko przez wzgląd na słabo spisującego się Parolo. Należy też pamiętać, że podobny problem ze zmianą oblicza spotkania Prandelli miał przeciwko Kostaryce, gdy w drugiej połowie trzykrotnie zmieniał ustawienie swojej jedenastki - ani trochę te decyzje nie zbliżyły ich do zwycięstw.

Przede wszystkim dlatego, że Prandelli niemal zrezygnował z ofensywnych pomocników. Antonio Candreva zaczął dwa spotkania, ale zaliczył w nich ledwie po jednym kluczowym podaniu - tyle co Alessio Cerci, który wszedł w meczu z Kostaryką, ale to był jedyny epizod zawodnika Torino. W podobnym wymiarze czasowym zagrał Lorenzo Insigne, nawet Antonio Cassano pojawiał się tylko jako zmiennik. Wspomnianym efektem wystawiania takich piłkarzy był brak szybkości, elementu zaskoczenia, wsparcia dla napastników.

- To dla mnie najważniejszy mecz w karierze - powiedział Cesare Prandelli przed spotkaniem z Urugwajem, zaznaczając, że nie przygotowuje sobie żadnego alibi. Nie będzie nim więc także Luis Suarez, którego nie powinno być na boisku po ugryzieniu Giorgio Chielliniego. - Nie będziemy grali na remis - zapewniał selekcjoner, ale występ Włochów jakby kompletnie przeczył tym słowom, bo inicjatywy wystarczyło ledwie na desperackie ataki w końcówce. Gdy Andrea Pirlo zaczął się wtedy kiwać na połowie, a Gianluigi Buffon jako jedyny próbował odbierać piłkę rywalom pod polem karnym Urugwaju, stało się jasne, że mundial dla Włochów nie może skończyć się dobrze.

Błyskawiczna dymisja była tylko podkreśleniem katastrofy Włochów, ale i nie jest jej rozwiązaniem. Razem z Prandellim odchodzi Pirlo, a zostają problemy, których tylko nawarstwiło się w ostatnich tygodniach. Po drugich z rzędu mistrzostwach świata zakończonych na fazie grupowej włoska federacja stoi przed nie lada wyzwaniem.

Gwiazdy mundialu w Brazylii i ich gwiazdorskie sobowtóry

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.