ZBIGNIEW BONIEK: Ludzie różnie reagują. Na przykład Messi chciał podejść jako pierwszy, by jak najszybciej zrzucić z siebie odpowiedzialność. Inni wolą poczekać. W tych rzutach karnych największy błąd popełnił Louis van Gaal.
- Nie dlatego... Skoro w poprzednim meczu w 120. min wprowadził na boisko rezerwowego bramkarza i to przyniosło efekt w postaci wygrania rzutów karnych, to proszę sobie wyobrazić, jaka byłaby reakcja Argentyńczyków, gdyby znowu ten zawodnik wszedł na boisko w ostatniej minucie. Widzieliby, że przed sobą będą mieć specjalistę od bronienia karnych. To, co okazało się zabójczym pomysłem van Gaala w ćwierćfinale, teraz jest porażką.
- W czwartek na treningu jest odwrotnie: bramka ogromna i malutki bramkarz. W niedzielę na meczu widzi się już tylko wielkiego bramkarza. Jak zawodnik nie strzeli karnego, to zawsze jest jego wina, uważa się go za sierotę. Gdy bramkarz nie obroni, nikt nie ma do niego pretensji. Ale gdy obroni, jest bohaterem.
- To nie jest mit, bo jako pierwszy wyznaczony był Deyna. Ja byłem drugi. Chcę jednak przypomnieć jedną rzecz: w 1972 roku na igrzyskach olimpijskich w Monachium w spotkaniu ze Związkiem Radzieckim był rzut karny po faulu na Lubańskim. Wyznaczony do jego strzelania był Lubański, lecz Deyna podszedł do niego i zapytał, czy Włodek czuje się na siłach. Odpowiedział, że nie. Deyna wziął piłkę i zdobył gola. Tak samo było w 1978 roku. Zapytałem Deynę, czy da radę. Stwierdził, że tak, więc powiedziałem: strzelaj. Gdyby miał wątpliwości i nie czuł się na siłach, to ja bym podszedł.
- Wcześniej Józef Młynarczyk obronił dwa karne, a ja strzeliłem czwartego i było po zabawie.
- Bywają takie mecze, wystarczy przypomnieć sobie porażkę Bayernu Monachium z Realem Madryt 0:4. W półfinale Brazylia popełniła karygodne błędy taktyczne. Tak grać z Niemcami nie wolno. To kompromitacja i straszny ból dla Brazylijczyków, którzy żyli mistrzostwami. One zjednoczyły naród. Gdyby wygrali mistrzostwa, byliby pozytywnie nakręceni przed igrzyskami olimpijskimi za dwa lata. A tak znów będą afery.
- Nie, bo to czołowe drużyny, podobnie jak Włochy, Holandia czy Urugwaj. Niespodzianką jest siedem goli strzelonych Brazylii. Ale tak słabej reprezentacji nie miała ona od narodzin Chrystusa.
- Z Argentyną nikt kontry nie wyprowadzi, bo nikomu na nią nie pozwala. A Niemcy tak strzelali gole Brazylii. Finał mistrzostw świata już sam w sobie jest porywający. Z chęcią znów obejrzę karne, ale pod warunkiem, że wcześniej obie drużyny strzelą po dwa gole.
- Na Niemców.