Urugwaj - Anglia. Alvaro Pereira stracił przytomność i po chwili wrócił na boisko. Nie powinien

Podczas czwartkowego spotkania Grupy D pomiędzy Urugwajem i Anglią, jeden z piłkarzy z Ameryki Południowej doznał poważnego urazu głowy. Choć Alvaro Pereira stracił przytomność, to chwilę później wrócił na boisko i dograł mecz do końca. Groziło to poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Na sytuację nie zareagował jednak sztab szkoleniowy Urugwaju.

Świetny wynik Urugwaju z Anglią 2:1 mógł mieć wyjątkowo gorzki smak. W 61. minucie spotkania, gdy Urugwaj prowadził już 1:0, Pereira został uderzony kolanem w głowę przez Anglika Raheema Sterlinga. W wyniku tej sytuacji piłkarz z Ameryki Południowej stracił przytomność. Po szybkiej interwencji lekarzy lewy obrońca doszedł do siebie i gdy zorientował się, że zostanie zmieniony, zaprotestował i po chwili wrócił na boisko. Wpływ na nieodpowiedzialną decyzję zawodnika miała m.in. fatalna sytuacja kadrowa Urugwaju. Selekcjoner Oscar Tabarez nie mógł w tym meczu skorzystać z dwóch podstawowych linii obronnej: Diego Lugano i Maxi Pereiry. Mimo wszystko 28-letni obrońca na boisko wpuszczony być nie powinien.

Każdy nieleczony uraz głowy może mieć poważne konsekwencje. Niemal trzy lata temu w Anglii zmarł 14-letni rugbista Benjamin Robinson, u którego pośmiertnie zdiagnozowano tzw. zespół drugiego uderzenia. Powrót na boisko mógł więc mieć tragiczne skutki dla Pereiry i całego piłkarskiego świata. Dziwi bierność FIFA w tej materii. Światowa federacja nie stosuje żadnych przepisów odnoszących się do podobnych sytuacji. Inną taktykę obrali zarządzający m.in. profesjonalnymi ligami rugby. Tam zrozumiano powagę takich urazów i niebezpieczeństwo związane z zespołem drugiego uderzenia.

W australijskiej lidze NRL wprowadzono zasadę, że po urazie głowy zawodnik, u którego widoczny jest minimum jeden z pięciu symptomów utraty świadomości, na boisko wrócić już nie może.

Z pewnością zadziwia brak stanowczej decyzji sztabu szkoleniowego Urugwaju, który natychmiast powinien przeprowadzić zmianę zawodnika. W transmisji telewizyjnej można zauważyć, jak lekarz drużyny daje wyraźny znak konieczności opuszczenia boiska przez Pereirę.

Jednak brak reakcji trenerów przy takich zdarzeniach jest częstym zjawiskiem. W angielskiej Premiership w trakcie meczu Everton - Tottenham przytomność stracił bramkarz gospodarzy Hugo Loris. Choć golkiper w późniejszych wywiadach przyznawał, że nie pamiętał zbyt dobrze końcówki spotkania, ostatecznie na boisku został i przez ostatnie kilka minut skutecznie bronił dostępu do swojej bramki.

Świadomy ryzyka jest natomiast menedżer Arsenalu Londyn Arsene Wenger, który po urazach głowy stosuje zasadę wyłączającą zawodnika z meczów i treningów na minimum pięć dni.

Wideo z tej sytuacji możesz zobaczyć tutaj

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.