Droga na mundial. Bośniackie gwiazdy w końcu z sukcesami nie tylko w klubach

Bośnia i Hercegowina, która na futbolowej mapie Europy istnieje od 1995 r., zagra w Brazylii na swoim pierwszym międzynarodowym turnieju w historii. Zanim jednak młode gwiazdy jak Vedad Ibisević, Edin Dżeko, Asmir Begović czy Miralem Pjanić wywalczyły awans na mundial, podwaliny pod ten sukces kładli zawodnicy, którzy swoje sukcesy odnosili tylko w klubach.

Materiał powstał w ramach "Tygodnia Europejskiego" projektu "Continental - Droga na Mundial"

Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że drużyna Safeta Susicia miała łatwą grupę eliminacyjną, jednak styl, w jakim wywalczyła awans na MŚ, mimo wszystko imponuje. Ekipa z Bałkanów w pokonanym polu zostawiła Słowację, Litwę, Łotwę oraz Liechtenstein, a dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu zajęła pierwsze miejsce przed faworyzowaną Grecją. Bośnia i Hercegowina stała się tym samym drugim najmniejszym po Trynidadzie i Tobago krajem, który awansował na MŚ. Liczy sobie zaledwie 3,8 miliona mieszkańców, lecz jest to populacja podzielona na trzy narody: Boszniaków, Serbów oraz Chorwatów.

Spośród tych trzech grup wywodzą się piłkarze, którzy od dawna marzyli o udziale w wielkiej imprezie, jednak w ubiegłych latach trzy razy awans wymykał im się w ostatniej chwili. Dwukrotnie na drodze stawała Portugalia, która okazała się lepsza od Bośniaków w barażach do MŚ 2010 oraz do Euro 2012. W eliminacjach do tego ostatniego turnieju byli oni o krok od wygrania grupy, lecz sędzia, dyktując niesłuszny rzut karny dla Francji w końcówce ostatniego meczu, zepchnął "Smoki" do baraży. Z kolei w 2003 r. zabrakło im jednej zwycięskiej bramki z Danią, by pojechać na Euro 2004.

Upokorzenie to doskonale pamiętają dwaj piłkarze, którzy swoje kariery w reprezentacji zakończyli w 2006 r. Mowa tu o Sergeju Barbarezie oraz Hasanie Salihamidziciu, którzy na długo przed erą Dżeko, Pjanicia i innych robili kariery w europejskich klubach.

Król strzelców Bundesligi dzięki... wujkowi

Pierwszym rozpoznawalnym w Europie reprezentantem Bośni i Hercegowiny był Barbarez, który kojarzony jest głównie z Hamburgerem SV. Urodzony w mieszanej serbsko-chorwacko-boszniackiej rodzinie zamieszkałej w najbardziej podzielonym narodowościowo bośniackim mieście - Mostarze, swoją karierę zaczynał w tamtejszym klubie Veleż. W wieku 20 lat, tuż przed wybuchem wojny, wyjechał w odwiedziny do wujka mieszkającego na stałe w Niemczech. Gdy Barbarez miał już wracać do ojczyzny, wujek poprzez swoje znajomości zorganizował mu dwutygodniowe testy w Hannoverze 96. Bośniak zrobił tam świetne wrażenie i tak zaczęła się jego kariera w Bundeslidze.

Ofensywny pomocnik po przygodzie w Hannoverze, z którym zdobył Puchar Niemiec, grał kolejno w trzecioligowym Unionie Berlin, Hansie Rostock i Borussii Dortmund. W wieku 29 lat trafił w 2000 r. do Hamburga, gdzie spędził najlepsze lata kariery. Już w swoim pierwszym sezonie został wraz z Ebbe'm Sandem z Schalke królem strzelców Bundesligi, zdobywając 22 bramki. Po sześciu latach spędzonych w HSV, z którym wywalczył Puchar Ligi oraz Puchar Intertoto, odszedł do Bayeru Leverkusen, gdzie dwa sezony później zakończył karierę. Jako legenda Hamburgera, dla którego zdobył 65 goli w 174 meczach, wrócił do tego klubu, gdzie dziś jest członkiem rady dyrektorów.

W reprezentacji BiH Barbarez zagrał w 48 meczach i zdobył dla niej 17 bramek. W 20 spotkaniach pomocnik występował z opaską kapitańską, a po zakończeniu kariery piłkarskiej starał się nawet o posadę selekcjonera w swojej ojczyźnie. Władze federacji zdecydowały się jednak na wybór Susicia i jak wskazują wyniki w eliminacjach do MŚ, był to wybór jak najbardziej słuszny.

Pokaż jak kibicujesz i wygraj piłkarskie nagrody

Nieszczęsne kilka minut gwiazdy Bayernu w finale LM

O ile Barbarez grał w Hamburgu pod koniec swojej kariery, o tyle w miejscu tym swoją przygodę z niemiecką piłką zaczynał Salihamidzić. Niekwestionowana gwiazda bośniackiej piłki trafiła tam również z klubu Veleż Mostar, choć jest wychowankiem Turbiny Jablanica ze swojego rodzinnego miasta.

Gdy wybuchła wojna, ojciec 15-letniego Hasana wyjechał wraz z nim do Niemiec, gdzie z pomocą bośniackiego trenera Ahmeda Halihodzicia udało się załatwić angaż w młodzieżowej drużynie HSV. Trzy lata spędzone w akademii Hamburgera zaowocowały przejściem do drużyny seniorów, w której dynamiczny i waleczny piłkarz szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Salihamidzić był graczem niezwykle wszechstronnym grającym na prawej stronie obrony, pomocy, jak również ataku. Głównie występował jednak w linii środkowej.

Po trzech niezwykle udanych sezonach Boszniakiem zainteresował się Bayern Monachium, który ściągnął wschodzącą gwiazdę Bundesligi do siebie. Salihamidzić z miejsca wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce i nie licząc dwóch sezonów, w których leczył kontuzję, rzadko oddawał je komuś innemu. Z Bayernem zdobył sześć tytułów mistrza Niemiec oraz cztery puchary, a także Puchar Mistrzów w 2001 r. To kolekcjonowanie tytułów zaczęło się jednak dość niefortunnie, gdyż pod koniec swojego pierwszego sezonu w Monachium wszedł w 89. minucie pamiętnego finału Ligi Mistrzów przy prowadzeniu Bawarczyków 1:0. Chwilę później Teddy Sherringham i Ole Gunnar Solskjaer strzelili po jednym golu dla Manchesteru United i to angielski klub cieszył się ze zdobycia trofeum.

Salihamidzić spędził w Monachium dziewięć sezonów, po których odszedł do Juventusu Turyn. Tam miał udany tak naprawdę tylko pierwszy rok, a w kolejnych częste kontuzje oraz nieprzychylność nowego trenera Luigiego Delneriego sprawiły, że częściej lądował na ławce i ostatecznie nie przedłużył czteroletniej umowy. Wrócił do Niemiec, gdzie dograł jeszcze jeden sezon w Wolfsburgu, a po zakończeniu kariery osiadł na stałe w Monachium.

W historii reprezentacji Bośni Salihamidzić zapisał się złotymi zgłoskami, strzelając pierwszego gola w historii międzynarodowych meczów tej drużyny. 6 listopada 1996 r. otworzył wynik towarzyskiego meczu z Włochami. Spotkanie zakończyło się sensacyjnym wynikiem 2:1 dla drużyny, która rozgrywała swój trzeci oficjalny mecz w historii. Łącznie legenda Bayernu strzeliła w kadrze narodowej sześć goli w 43 występach.

Godni następcy

Po odejściu starej gwardii do głosu w kadrze doszli piłkarze młodego pokolenia, z których część wychowywała się już poza granicami ojczyzny. Bramkostrzelny snajper VfB Stuttgart Vedad Ibisević urodził się we Vlasenicy, ale gdy miał dziewięć lat, jego rodzina emigrowała najpierw do Szwajcarii, a później do USA i jest on "wytworem" tamtejszych trenerów. Bramkarz Asmir Begović, który gra obecnie w angielskim Stoke City, przeprowadził się do Kanady w wieku dziesięciu lat, a Miralem Pjanić - do Francji, gdy miał lat siedem. Dziś jest kluczowym graczem AS Roma, a wcześniej zbierał świetne opinie w Olympique'u Lyon.

W lidze Bośni i Hercegowiny grała jednak największa gwiazda kadry - Edin Dżeko. W przeciwieństwie do części kolegów z reprezentacji koszmar wojny odczuł osobiście. Grał w Żeljeznicarze Sarajewo, lecz tam nie poznano się na jego talencie. Gdy sprzedano go za 21 tys. funtów, jeden z działaczy wypalił: "wygraliśmy los na loterii". Nic nie zapowiadało, że stanie się piłkarzem, za którego po kilku latach Manchester City wyłoży 30 mln euro.

Spoiwem łączącym oba pokolenia bośniackich piłkarzy jest kuzyn Dżeko i obecny kapitan reprezentacji Emir Spahić. 33-letni obrońca Bayeru Leverkusen gra w kadrze od 2003 r., a jego pochodzenie idealnie oddaje multinarodowy charakter reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Były gracz m.in. Sevilli urodził się bowiem w Dubrowniku mieszczącym się dziś w Chorwacji, jego ojciec pochodzi z regionu Sandżak leżącego dziś w Czarnogórze, a matka z Gacko w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie.

Na mundialu w Brazylii nie będzie jednak istotne, kto gdzie się urodził ani w jakiej rodzinie. Wszyscy piłkarze grający obecnie z godłem BiH na piersi odnieśli już największy sukces w swojej karierze, osiągając to, co nie udało się pokoleniu Barbareza i Salihamidzicia. Wciąż jednak chcą więcej, a w starciu z Argentyną, Nigerią i Iranem wcale nie są bez szans na wyjście z grupy.

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Agora SA