Eliminacje MŚ 2014. Waldemar Fornalik w europejskiej czołówce

Jedną z przyczyn porażki Polski w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata był brak stabilizacji składu reprezentacji. Jeśli chodzi o liczbę wykorzystanych zawodników w meczach o punkty, selekcjoner reprezentacji Polski znalazł się w europejskiej czołówce. Tylko dwóch trenerów korzystało z większej liczby graczy w dziesięciu meczach.

W zakończonych już dla nas eliminacjach Fornalik dał zagrać 39 zawodnikom. O jednego więcej wystawili do składu trenerzy Włoch i Danii. Przy czym trener zespołu Italii Cesare Prandelli "zaszalał" ze zmianami w kadrze dopiero, gdy jego zespół miał pewny awans. W ostatnich dwóch meczach z Armenią i Danią dał zagrać dwudziestu trzem zawodnikom!

Fornalik zdecydowanie wyprzedził rywali z grupy. Anglicy wykorzystali 32 zawodników (5 z nich zagrało tylko po jednym meczu z San Marino), tylu samo - Mołdawia, Ukraińcy - 28, a Czarnogóra - 26. Średnia dla wszystkich drużyn z eliminacji wynosiła 29,7. Polska przekroczyła ją o ponad 30 procent.

Liczba wykorzystanych zawodników w meczach o punkty mówi przede wszystkich o tym, czy skład drużyny był stabilny. Co ciekawe, wśród dwudziestu zespołów, które korzystały z największej liczby zawodników są tylko trzy, które wywalczyły awans. W dodatku w przypadku Włoch i Holandii ta liczba została sztucznie zawyżona. Obie drużyny w ostatnich meczach eliminacji miały pewny awans. O Włochach wspominałem już na początku, a jeśli chodzi o Holendrów, to było podobnie: Louis van Gaal wystawił do gry dwudziestu zawodników w ostatnich dwóch meczach. Również Anglia nie znalazłaby się w czołówce klasyfikacji drużyn z najbardziej rozchwianą kadrą, gdyby pominąć zawodników, którzy grali jedynie z San Marino. W przypadku Polski zawodników, którzy grali jedynie z najsłabszym rywalem, było tylko dwóch (Marcin Robak i Paweł Brożek).

Patrząc na dolną część tabeli, to wśród dwudziestu czterech zespołów, których trenerzy wykorzystali mniej zawodników niż europejska średnia (29), znajdujemy albo zespoły krajów, gdzie selekcjonerzy mają skromny wybór zawodników (np. Islandia, Malta, Andora, Czarnogóra, Wyspy Owcze, Luksemburg, Armenia), albo zespoły, które dobrze spisały się w eliminacjach. Wśród dziesięciu zespołów, korzystających z najmniejszej liczby zawodników, pięć awansowało co najmniej do barażów.

Z tych danych wyraźnie wynika, że spontaniczna wiedza, że stabilność składu drużyny poprawia jej skuteczność gry, znajduje także potwierdzenie w statystyce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.