Tahiti wprawdzie nie wystąpiło na mistrzostwach świata, ale mogło poczuć namiastkę turnieju. Dla małego kraju leżącego na wulkanicznej, otoczonej rafą koralową wyspie gol strzelony w Pucharze Konfederacji jest pierwszą bramką w historii w międzynarodowym turnieju. Kwalifikację dało zwycięstwo w finale Pucharu Narodów Oceanii.
W pierwszym spotkaniu Pucharu Konfederacji piłkarze Tahiti przegrali 1:6 z Nigerią, ale trener jest z nich dumny.
- Całe Tahiti śledziło nasz mecz. Prezydent wysłał nam wiadomość ze słowami poparcia i nawet przełożył ważne spotkanie, żeby nas oglądać - dodaje trener Etaeta.
W poniedziałkowym meczu z Nigerią kibice na Maracanie byli za Tahiti. Klaskali w zasadzie w każdym przypadku, kiedy piłkę przy nodze miał któryś z piłkarzy Tahiti.
- Chcemy podziękować Brazylijczykom za wsparcie. Pomogli nam rozegrać to wspaniałe spotkanie. Dla nas już samo przebywanie na jednym boisku z piłkarzami Nigerii jest ogromnym zwycięstwem. Możemy być z siebie naprawdę dumni. Mecz z Hiszpanią będzie spełnieniem marzeń - powiedział Marama Vahirua, jedyny profesjonalista w barwach Tahiti.
33-letni piłkarz jako nastolatek wpadł w oko byłemu trenerowi Auxerre Guyowi Roux, gdy ten był na wakacjach na Tahiti. Ofensywny pomocnik zagrał prawie 300 spotkań w barwach Nantes, Nice, Lorient i Nancy, a ostatnio strzelał gole dla greckiego Panthrakikosu. Etaeta zachęcił go możliwością gry przeciw najlepszym piłkarzom świata.
Jego 22 kolegów z reprezentacji gra weekendami w lokalnej lidze. Napastnik Samuel Hnanyine jest tragarzem, obrońca Teheivarii Ludivion wspinaczem myjącym okna na wysokościach, jeden z bramkarzy Gilbert Meriel jest audytorem w firmie konsultingowej. Trzech członków ekipy to bezrobotni, co dość częste w Polinezji mocno dotkniętej kryzysem ekonomicznym. Pozostali mogli wziąć w pracy urlop, bo federacja przez dwa letnie miesiące przy okazji Pucharu Konfederacji wypłaci im stypendium. Ma z czego, bo na udziale w turnieju zarobi minimum 1,7 mln dol.
W czwartek Tahiti zagra z mistrzami świata i Europy Hiszpanią na 80-tysięcznej Maracanie, która zmieściłaby jedną trzecią mieszkańców kraju. By przyzwyczaić piłkarzy do atmosfery, na zgrupowaniu przed wyjazdem do Brazylii zatrudniono ludzi, którzy krzyczeli i gwizdali w czasie treningów, grając kibiców. Na takim stadionie jak Maracana nigdy nie grali - mistrzostwo Oceanii zdobyli w Honiarze na Wyspach Salomona. "Pojemność" tamtejszego stadionu ocenia się na 22 tys. Tylu mniej więcej kibiców mieści się na trawie porastającej zbocze góry, przy której zrobiono boisko.