Polska - Anglia 1:1. Polskie przebudzenie!

Remis na Stadionie Narodowym to najniższy wymiar kary, jaki mógł spotkać drużynę Roya Hodgsona, która była gorsza od biało-czerwonych

Polska miała szanse pokonać Anglię? Podyskutuj na Facebooku ?

Polscy piłkarze mają prawo czuć niedosyt, nie mają prawa się wstydzić swojej gry. Takiego występu, jak w drugiej połowie z Anglią, potrzebowali po fatalnym Euro, które skończyło się traumą. Po trzech meczach eliminacyjnych zespół Fornalika ma pięć punktów - to dobra sytuacja wyjściowa, by w przyszłym roku walczyć o awans na brazylijski mundial.

Na choćby punkt w potyczce z Anglią Polacy czekali długie, trwające wieczność 4788 dni. Ostatni raz wydarli im remis we wrześniu 1999 roku w Warszawie, później już tylko przegrywali. W czerwcu 2013 minie 40 lat od ostatniej wygranej z Anglią. Kilka pokoleń polskich piłkarzy - lepszych od biegających po murawie Stadionu Narodowego - zdążyło się nabawić angielskiego kompleksu. Z 13 ostatnich meczów o punkty aż dziewięć kończyło się porażkami.

- Później przegrywaliśmy z nimi minimalnie i zawsze mówiliśmy, że szansa była blisko, rywal był słaby, ale nie umieliśmy tego wykorzystać - mówił przed meczem Jerzy Dudek, były bramkarz kadry. On bronił z Anglią raz, w Chorzowie, kiedy Polska przegrała 1:2 po samobóju Arkadiusza Głowackiego.

Zobacz wideo

Kolejne pokolenia polskich piłkarzy się zmieniały, mentalność pozostawała. Bali się Anglików jak ognia.

W pierwszej połowie środowego meczu obecna generacja też była przestraszona. Nie pomógł kapitan Marcin Wasilewski, który po wyśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego, wrzasnął do kolegów "dawać k...a"! Wyglądało, że głos 32-letniego obrońcy dotarł dopiero po przerwie. W pierwszej połowie Polacy wyglądali na przepełnionych kompleksami wobec zawodników z trzema lwami na koszulkach. A przecież te lwy nie chciały ryczeć.

Zrobiły to raz, w 31. min Steven Gerrard dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Wayne'a Rooneya i po jedynym celnym strzale przed przerwą było 1:0.

Najsłabszy Mierzejewski, najlepszy oczywiście Glik - zobacz, jak oceniliśmy występ Polaków ?

Niezasłużone, bo grali słabo. Jedynym pomysłem, by dostać się pod bramkę Przemysława Tytonia były kopnięcia Gerrarda. Obrońcy sobie z nimi radzili. Poza tym Anglicy tracili piłkę w najprostszych sytuacjach. Wybijali w aut albo kopali pod nogi Polaków. Przed przerwą zawodnicy w biało-czerwonych koszulkach nie wiedzieli, co robić. Rywal nie był ani tak zawzięty, ani tak wyszkolony technicznie jak we wrześniu Czarnogórcy. W Podgoricy Polacy przegrywali do przerwy 1:2, w drugiej połowie nie pękli i zremisowali.

W środę też, po jeszcze lepszej grze niż tam. Nastąpiło wielkie polskie przebudzenie. Kapitalnie grał Grzegorz Krychowiak, którego idolem jest Gerrard. 22-letni pomocnik Reims stanął twarzą w twarz ze swoim guru i wstydzić się nie musiał.

Zobacz wideo

Tak samo jak o dwa lata starszy Kamil Grosicki. Dwa pierwsze zagranie miał słabe, po trzecim Łukasz Piszczek omal nie strzelił swojej pierwszej bramki w reprezentacji. Później Grosicki błyszczał. Nie bał się puścić piłki między nogami czyli ośmieszyć Ashley'a Cole'a triumfatora Ligi Mistrzów z Chelsea, który rozgrywał 99. mecz w angielskiej kadrze. Nie bał się indywidualnych pojedynków z Anglikami, które wygrywał. Tuż przed przerwą po podaniu od Roberta Lewandowskiego omal nie strzelił bramki. Wtedy zespół Waldemara Fornalika jeszcze za mało próbował zmusić rywala do błędu, choć Anglicy sami się o to prosili swoją nieporadnością.

Doprosili po przerwie. Polacy ich stłamsili. Zagrali świetnie, wreszcie zapomnieli, że grają Anglią tylko naprzeciwko mają jakiś zespół w niebieskich koszulkach. Niewiele brakowało do drugiego w historii zwycięstwa. Zespół Fornalika zmusił Anglików do gry z kontry, momentami rozpaczliwej obrony i dalekich kopnięć na oślep.

Zobacz radość Polaków ze zwycięstwa ?

Chyba nigdy polska drużyna nie miała takiej przewagi nad Anglią - na Wembley w 1973 roku rywale ostrzeliwali bramkę Jana Tomaszewskiego. Cztery miesiące wcześniej w Chorzowie (2:0) mecz był bardziej wyrównany. Zespół Hodgsona nie umiał wyprowadzić piłki z własnej połowy, ale Polakom brakowało zimnej krwi. Dopiero w 50. min oddali pierwszy celny strzał w meczu (Obraniak).

Kapitalny mecz rozgrywał 22-letni Krychowiak - odkrycie selekcjonera Waldemara Fornalika. Defensywny pomocnik Reims grał bez kompleksów walczył jak równy z równym, nie tracił piłki, czysto ją odbierał. Pokazał w reprezentacji to, co w klubie.

Zepchnięci pod własne pole karne Anglicy wreszcie pękli. W 70. min Obraniak kopnął z rożnego, piłka trafiła w głowę Kamila Glika i był remis - najniższy wymiar kary, który mógł spotkać Anglików. Nie było widać różnicy aż 50 miejsc w rankingu FIFA - Anglia jest piąta, Polska 55. Do wygranej zabrakło niewiele, ale trener Fornalik pokazał na początku swojej pracy z reprezentacją, że być może uda mu się wyzwolić potencjał, który ta drużyna w sobie ma. Ze skrzydłowymi Jakubem Błaszczykowskim oraz Maciejem Rybusem może być tylko silniejsza. Z zawodników, którzy biegali po boisku tylko stoper Wasilewski skończył 30 lat. Ten zespół pokazał, że ma przyszłość.

Pomijany przez Smudę, dał remis Polsce - Glik bohaterem meczu ?

Czy tak grająca Polska ma szansę na co najmniej punkt z Anglią na Wembley?
Więcej o:
Copyright © Agora SA