Kamiński dla Sport.pl: Na powołanie czekałem od dawna. Nadszedł mój moment! Cieszę się jak dziecko

- Czekałem na to powołanie, chociaż nie spodziewałem się, że przyjdzie już teraz. Ale w czwartek zadzwonił trener Adam Nawałka i powiedział, że choć dawno się nie widzieliśmy, to czas, abym wrócił do kadry - mówi nam powołany do reprezentacji Polski na mecz z Rumunią Marcin Kamiński. Już w poniedziałek duży wywiad z obrońcą VfB Stuttgart w "Wywiadówce Staszewskiego" na Sport.pl!

Sebastian Staszewski: Gratuluję powrotu do reprezentacji Polski. Jest pan zaskoczony?

Marcin Kamiński: Szczerze mówiąc, czekałem na to powołanie, chociaż nie spodziewałem się, że przyjdzie już teraz. Wiedziałem, że obserwuje mnie Hubert Małowiejski, kilkukrotnie bywał na meczach Stuttgartu, rozmawialiśmy też przez telefon. Ale myśl, że mam realną szansę, do mnie nie docierała. Aż do czwartku. Zadzwonił selekcjoner Nawałka, krótko porozmawialiśmy. Powiedział, że dawno się nie widzieliśmy, ale nadszedł mój moment i czas znów pojawić się na zgrupowaniu. Zrobię to z wielką przyjemnością.

Słyszę w pana głosie euforię.

- Bo cieszę się jak dziecko! Znów będę na kadrze. Chcę się nacieszyć tą chwilą.

Jak na powołanie zareagowała pana narzeczona i klan Kamińskich?

- Wszyscy są bardzo szczęśliwi. Dopingowali mnie przez kilka ostatnich lat, chociaż teraz byliśmy skupieni na regularnej grze w Stuttgarcie i awansie do Bundesligi. Udało się i to pierwsze, i drugie. A na dodatek na sam koniec sezonu spotkała mnie taka niespodzianka! Otrzymałem już sporo gratulacji z klubu, od kolegów i trenerów. Hannes Wolf już wcześnie mówił mi, że walczymy o mój powrót do reprezentacji. Zrobił wszystko, aby mi pomóc. W sumie wszyscy wokół się cieszą, haha.

Analizował pan już szanse na grę w meczu z Rumunią? Kamil Glik pauzuje, pewniakiem jest natomiast Michał Pazdan. Rywalizacja będzie toczyła się miedzy panem, Igorem Lewczukiem i Thiago Cionkiem.

- Ciągle mam przed sobą ostatni ligowy mecz w 2. Bundeslidze, w niedzielę gramy u siebie z Würzburgerem. Musimy utrzymać pierwsze miejsce w tabeli. Dlatego staram się zachować chłodną głowę. Ale po tym spotkaniu na pewno skupię się na kadrze i pojawią się w głowie myśli, że może będzie szansa na występ. Na pewno chcę pokazać się z jak najlepszej strony. Tylko tak mogę przekonać do siebie trenera Nawałkę.

Jest pan zadowolony z aktualnej dyspozycji?

- Czuję się dobrze, naprawdę dobrze. Pewność siebie zdecydowanie urosła, umiejętności – myślę, że też. W tej chwili czuję się tak, jak chciałbym. Fizycznie jest super, mentalnie też jestem mocny.

Po raz ostatni zagrał pan w reprezentacji 15 listopada 2013 roku. To był selekcjonerski debiut Nawałki, a reprezentacja dostała baty od Słowaków. Teraz otrzymał pan drugą szansę. Ma pan świadomość, że trzeciej może już nie być?

- Oczywiście. Niektórzy mają tylko jedną w życiu. Ja dostałem kolejną. Wiem teraz, co muszę zrobić i zrobię wszystko, aby pokazać selekcjonerowi, że tym razem spełnię jego oczekiwania.

>>> Zawiodłem Nawałkę. On mi zaufał, a ja nie spełniłem jego oczekiwań (...) Po meczu z Grecją płakałem. Mieliśmy świetną pakę, ograliśmy Szwedów, a i tak nic to nie dało (...) Niemcy mają pretensje, że nie mówię po niemiecku. A jak ich o to proszę, odpowiadają: - Wolimy po angielsku, bo też szkolimy język - mówi Marcin Kamiński w rozmowie z Sebastianem Staszewskim z cyklu „Wywiadówka Staszewskiego”. Cały wywiad na Sport.pl już w poniedziałek!

Cillian Sheridan w "Wilkowicz Sam na Sam": Czasem, gdy Michał Probierz się rozpędzi, to mówię sobie: całe szczęście, że jeszcze nie znam polskiego. I że to nie na mnie krzyczy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.