15 z 32 drużyn na mundialu strzeliło przynajmniej połowę swoich bramek po stałych fragmentach gry, a w sumie w ten sposób padło aż 42 procent wszystkich bramek na mistrzostwach - donosi FIFA.
Mistrzostwa świata w Rosji już po kilku dniach zostały nazwane mundialem stałych fragmentów gry, co mogli zauważyć nawet najwięksi laicy futbolu. Okazuje się w 62 dotychczasowych meczach aż 68 bramek padło ze stałych fragmentów gry, co jest absolutnym rekordem. Do tej pory najwięcej bramek po rzutach wolnych, rożnych i karnych padło na mistrzostwach świata we Francji w 1998, a były to dokładnie... 62 trafienia. Rosyjski mundial już zdystansował czempionat sprzed 20 lat.
Właściwie nikt nie spodziewał się, że stały fragmenty gry aż tak zdominują mundial. W całej poprzedniej Lidze Mistrzów padło zaledwie 45 bramek po rzutach rożnych, a na mundialu mieliśmy już 30 trafień po dośrodkowaniach z rogów. Rekordowa jest także liczba rzutów karnych, bo do tej pory sędziowie podyktowali aż 28 jedenastek, z których 21 zostało wykorzystanych.
VAR bardzo pomógł
FIFA od kilku lat twierdzi, że jednym z powodów jest zastosowanie spray'u, którego od czterech lat używają sędziowie do zaznaczenia miejsca ustawienia piłki oraz muru. Dzięki niemu odległość muru zwykle jest przepisowa, co znacznie ułatwia zdobywanie bramek. Zdecydowanie bardziej pomocne było jednak wprowadzenie systemu VAR, który często pozwala wychwycić nieprzepisowe zagrania w polu karnym, przez co sędziom łatwiej jest np. o podyktowanie rzutu karnego. Sędziowie mają wręcz niepisaną zasadę by dyktować jedenastki, a potem można je anulować systemem VAR. Co więcej, mówi się nawet, że niezastosowanie do tych reguł sprawiło, że Szymon Marciniak zakończył udział po trzech meczach.
Anglia na stałych fragmentach do półfinału
Na mistrzostwach świata widać celową rezygnację z posiadania piłki, a wiele krajów skupia się na solidnej defensywie i stara się zamykać przestrzeń wokół własnego pola karnego. Doskonale wiadomo, że trenerzy reprezentacyjni mają bardzo mało czasu na ćwiczenie schematów w ofensywie, a zdecydowanie szybciej można przyswoić grę w obronie i ćwiczenie stałych fragmentów gry.
Jest to też najlepsza droga dla słabszych zespołów, które mogą postawić się rywalom. Najlepszym przykładem idealnie wyważonej taktyki jest ta prezentowana przez Garry'ego Southgata, który prowadzi reprezentację Anglii. Drużyna przez wielu zaliczana do mocnych nie poszła na wymianę ciosów, tylko postawiła na duży pragmatyzm i ćwiczenie stałych fragmentów. Jak widać przyniosło to skutek, bo Anglia strzeliła na tym mundialu 12 bramek z czego aż 9 właśnie po stałych fragmentach gry.
Jest to oczywiście rekord mundialu, który do tej pory należał do Portugalii - na mundialu w 1966 roku strzeliła 8 bramek. - Spędziliśmy dużo czasu ich ćwiczeniu, wchodziliśmy w najdrobniejsze szczegóły, patrząc kto jak nabiega, kto blokuje - mówi pomocnik Anglii Ruben Loftus-Cheek cytowany przez FIFA.com.
Anglia strzeliła dziewięć goli, ale warto zauważyć, że w sobotnim meczu o trzecie miejsce zmierzą się z Belgią, która też potrafi wykorzystywać SFG, bo na tym mundialu strzeliła już cztery bramki.
Francja weszła do finału po stałych fragmentach
A Francja, która może w fazie grupowej nie strzelała dużo po stałych fragmentach, ale w fazie pucharowej strzeliła dwa niezwykle ważne bramki. Jedną z nich był gol Varane'a na 1:0 po rzucie rożnym przeciwko Urugwajowi. Bramka niezwykle znamienna, bo przecież Urugwaj uchodzi za jedną z najlepiej broniących drużyn, a obrońcy doskonale rozumieją specyfikę SFG, bo sami strzelają w ten sposób wiele bramek.
Francja ich jednak zaskoczyła, bo piłka... nie została zagrana w linię obrony, ale tuż przed obrońców, gdzie strzał oddał Varane. Awans do finału też dał jej stały fragment gry, który doskonale wykorzystał Umtiti.
Gol Varane Telefoot
Niewykorzystany raj dla Polski
Wydaje się, że takie mistrzostwa to raj dla reprezentacji Polski, która w eliminacjach strzeliła aż 12 goli ze stałych fragmentów gry. No i potwierdziło się, że Polska potrafi strzelać, bo 100 procent jej goli padło właśnie po dośrodkowaniach z rzutów wolnych. Problemem była jednak ich liczba, bo strzeliliśmy zaledwie dwa gole. Dziwi jednak fakt, że gdy cały świat postawił na ćwiczenie defensywy i stałych fragmentów gry, Polska wyszła na pierwszy mecz z Senegalem w chyba najbardziej ofensywnym ustawieniu w ostatnich latach.
100 procent bramek po SFG strzeliła także Australia (rzuty karne Jedinaka). Furorę robił także Yerry Mina, który strzelił przecież trzy gole dla Kolumbii, a nasi grupowi rywale są w czołówce goli strzelonych po dośrodkowaniach.
WhoScored WhoScored