Reprezentacja. Jerzy Brzęczek nowym selekcjonerem! Aleksander Kłak: Autorytetu mu nie zabraknie. Nikt nigdy nawet nie pisnął przeciw niemu

- Autorytetu na pewno mu nie zabraknie - mówi Aleksander Kłak. Bramkarz olimpijskiej reprezentacji Polski, która zdobyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku, jest zaskoczony, że Jerzy Brzęczek został nowym selekcjonerem naszej kadry. Ale Kłak przekonuje, że to wybór odważny i dobry. - Muszę powiedzieć, że nikt nigdy nawet nie pisnął przeciw niemu, nikt nie powiedział, że Jurek jest nie w porządku, że się nie nadaje - opowiada Kłak

Łukasz Jachimiak: Czy wiadomość o tym, że reprezentacja Polski ma nowego selekcjonera dotarła już do Pana, do Belgii?

Aleksander Kłak: Akurat jestem w Polsce, na urlopie. Ale nic wiem. Już PZPN wybrał? Kogo?

Jerzego Brzęczka.

- Kogo? Naprawdę Jurek został selekcjonerem?

Widzę, że nie muszę pytać czy jest Pan zaskoczony.

- Chyba nie ma takich, którzy nie są zaskoczeni. Ale pewnie wielu kibiców się boi. A ja się bardzo cieszę. Rety, to jest naprawdę świetna wiadomość!

Kim jest Jerzy Brzęczek? Nowy szkoleniowiec reprezentacji Polski to urodzony przywódca

Dlaczego świetna?

- Bo Jurek to fantastyczny facet, który od zawsze miał predyspozycje do bycia trenerem. I to takim, za którym pójdą zawodnicy. Jako kapitan naszej młodzieżówki, która zdobyła srebro w Barcelonie, imponował cechami przywódczymi połączonymi z dużym spokojem. Do tego był bardzo dobrym organizatorem, dbał o zespół. No i już jako 20-latek świetnie się znał na piłce. A teraz ma doświadczenie.

Ma, ale umówmy się, że nie jest to takie doświadczenie, które pozwala stwierdzić, że jako selekcjoner Brzęczek na pewno będzie świetny.

- Zgoda, to jest doświadczenie w polskiej piłce ligowej, nigdzie poza krajem Jurek nie pracował i na pewno jeszcze wielu rzeczy musi się nauczyć. Ale to jest bardzo pracowity człowiek i bardzo inteligentny, więc sobie poradzi. Pewnie że teraz ciężko o wielkie proroctwa dla kadry na przyszłość. Bardzo mocno będę trzymał kciuki za Jurka, ale nie powiem, że na sto procent osiągnie sukces. Pierwsze miesiące pokażą, jaką linię przyjął. Czy postanowił mocno wprowadzać nową generację, czy jednak buduje w oparciu o tych zawodników, na których najmocniej polegał Adam Nawałka.

Jerzy Brzęczek nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Kiedy zadebiutuje? Kiedy pierwsze powołania?
 

Pewnie są tacy, którzy już się zastanawiają czy wujek Brzęczek odda kapitańską opaskę Kubie Błaszczykowskiemu, który za kadencji Nawałki stracił ją na rzecz Lewandowskiego.

- Na pewno nie spodziewam się, że Jurek postąpi bez wyczucia. Ale wykluczyć żadnych ruchów nie można. Jako nowy trener wejdzie do drużyny i najpierw pozna sytuację, rozezna się w różnych uwarunkowaniach. I na pewno dostrzeże między innymi to, że Lewandowski jest nadal bardzo ważny. Jak o tej sytuacji myślę, to jestem spokojny, bo Jurek ma dar kierowania ludźmi, dogadywania się. Jest rozmowny, elokwentny, sprawiedliwy.

W jakich sytuacjach Pan się o tym wszystkim przekonał? Tak mocno Brzęczek musiał walczyć o sprawy waszej olimpijskiej kadry?

- Było wiele sytuacji, w których musiał się sprawdzić. Pamiętam trudne dyskusje, bo uczestniczyłem w nich z Jurkiem, jako zawodnik z rady drużyny. Bardzo dobrze pamiętam też, jak potrafił błysnąć poczuciem humoru i rozładować atmosferę. Teraz już myślę o naszym wewnętrznym gronie. Na boisku również wszystkich do siebie przekonywał, grał na kluczowej pozycji. Miał też dar przemawiania. Potrafił do nas trafić, zmobilizować nie gorzej niż trener. Myśmy byli niełatwą grupą, różne charaktery się zebrały. A muszę powiedzieć, że nikt nigdy nawet nie pisnął przeciw niemu, nikt nie powiedział, że Jurek jest nie w porządku, że się nie nadaje. To musi świadczyć o tym, że Brzęczek umie stawać na wysokości zadania. Bardzo się cieszę, że dostał taką nagrodę za swoją karierę. I takie wielkie wyzwanie.

Andrzej Juskowiak powiedział kiedyś o Brzęczku, że był Waszą tubą, bo zawsze potrafił wygłaszać piękne przemówienia i wyciągać pieniądze od sponsorów. To dzięki niemu w końcu każdy z Was dostał od FSO obiecanego za olimpijski medal złotego poloneza?

- W radzie drużyny ustaliliśmy, że twardo będziemy się domagali obiecanych 20 polonezów. Sponsorzy chcieli się częściowo wycofać z obietnicy i dać mniej aut. Zapytaliśmy, czy mamy te auta ciąć na pół i się dzielić. Oczywiście Jurek w tej dyskusji radził sobie najlepiej.

W jakim składzie dyskutowaliście o trudnych sprawach i odbywaliście takie trudne spotkania jak to dotyczące polonezów?

- Na samym początku naszej drużyny było zgrupowanie w Niemczech i tam Jurek został nominowany na kapitana. Mnie wyznaczono do pomocy Jurkowi, a w skład rady weszli jeszcze Tomek Łapiński i Tomek Wałdoch. Działaliśmy razem, ale Jurek był naszym niekwestionowanym liderem. Jego zdanie było ostateczne.

Kiedy pięć lat temu kadrę obejmował Adam Nawałka, obawialiśmy się czy będzie miał u piłkarzy posłuch. Teraz takie myśli pewnie są już słabsze, ale spodziewam się, są kibice, którzy się boją czy właśnie zdanie Brzęczka będzie ostateczne. Pan nie ma obaw, nie uważa, że jednak jakiś uznany trener zagraniczny byłby po mundialowej porażce lepszy dla Polski?

- Autorytetu Jurkowi na pewno nie zabraknie. A wierzę, że wiedzy i umiejętności też nie. Decyzja o zatrudnieniu go jest bardzo odważna, ale podkreślam, że bardzo się z niej cieszę. Nie tylko dlatego, że lubię nowego selekcjonera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.