Przed środowym półfinałem, bukmacherzy faworyta spotkania upatrywali w Anglikach. Bo bardziej wypoczęci, bo grali tylko jedną dogrywkę (Chorwaci dwie), bo mają więcej argumentów.
Jerzy Brzęczek nowym selekcjonerem reprezentacji Polski!
I argumenty, a raczej argument, rzeczywiście mieli - w postaci stałych fragmentów gry, konkretnie jednego - rzutu wolnego z 5. minuty, po którym Kieran Trippier wpisał się na listę strzelców.
W pierwszej połowie Chorwaci grali chaotycznie, notowali mnóstwo niedokładnych podań i nie przypominali drużyny, która w dramatycznych okolicznościach wyrzucała z turnieju Danię i Rosję. Po przerwie wszystko się jednak zmieniło, bo Vatreni zaczęli grać szybciej, dokładniej, a przede wszystkim skuteczniej. Do wyrównania doprowadził bowiem Ivan Perisić, a w dogrywce bramkę dającą zwycięstwo zdobył Mario Mandzukić. W dogrywce, do której Chorwaci przystąpili bez zmian, mając w nogach 330 rozegranych minut w fazie pucharowej.
Niezwykły wyczyn Ivana Rakiticia - rozegrał 70 meczów w tym sezonie!
Jak okazało się po meczu, Chorwaci dogrywkę rozpoczęli bez zmian, bo tych zmian sami nie chcieli. - Chciałem przeprowadzić zmiany, ale nikt nie chciał zejść. Wszyscy mówili, że są w stanie grać dalej. To pokazało mi siłę moich zawodników - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Chorwacji, Zlatko Dalić.
Chorwacja oszalała po golu Mandżukicia [WIDEO]
- Kiedy przejmowałem drużynę, powiedziałem, że nie będę uczył piłkarzy grać w piłkę, bo to już potrafią. Są niesamowicie silni psychicznie, silniejsi ode mnie. Jesteśmy narodem, który nigdy się nie poddaje, który jest dumny i ma charakter - dodał.
W finale mundialu reprezentacja Chorwacji zagra z Francją. Mecz odbędzie się w niedzielę 15 lipca, o g. 17:00 na moskiewskich Łużnikach.