Piłkarze z Premier League zdominują półfinały mistrzostw świata. Kibice są dumni, trenerzy zmartwieni

Mecze półfinałowe mistrzostw świata, będzie dla fanów Premier League podróżą do przyszłości. Wprawdzie, początek nowego sezonu w Anglii dopiero za miesiąc, ale we wtorek i środę w Rosji zagrać może aż 40 piłkarzy z tej ligi. Świadczy to o sile angielskiej ekstraklasy, ale też przysparza problemy trenerom.

Najwięcej zawodników, którzy otrzymali powołanie na mundial występuje w Premier League – 124. Najwięcej swoich przedstawicieli wśród angielskich klubów miał Manchester City – 16 oraz Chelsea i Tottenham – po 12.

Finał lepszy niż WBA vs Stoke

Zakładając, że Anglia i Belgia spotkają się w finale, a ich selekcjonerzy postawią na tych samych piłkarzy, co w ćwierćfinale, to po murawie Łużników wyjdzie 21 zawodników z angielskich klubów. To - na razie - tylko abstrakcyjny przykład tego, jak piłkarze z tej ligi zdominowali tegoroczny mundial.

W Rosji pozostały cztery reprezentacje, więc teoretycznie 92 piłkarzy ma jeszcze szansę zagrać na tym turnieju. Aż 40 z nich (43 proc.) to zawodnicy z klubów angielskich.

Oczywiście główna w tym zasługa samych Anglików, których cała kadra, po raz pierwszy od 1966 roku, składa się tylko z zawodników grających w rodzimej lidze. To jedyny taki przypadek na tegorocznych mistrzostwach świata. Piłkarze Garetha Southgate’a imponują wyrachowaniem. W grupie wygrali mecze, które musieli wygrać. Przeciwko Belgii wystawili rezerwowy skład, przegrali i dzięki temu trafili na łatwiejszych przeciwników w kolejnych fazach turnieju. Kolumbię wyeliminowali wygrywając wreszcie w serii rzutów karnych, a przeciwko Szwecji dobrze poradzili sobie z rolą faworyta. Stali się wyrachowani i do spotkania z Chorwacją przystąpią mając w nogach o jedną dogrywkę mniej.

Belgowie mają w swojej kadrze aż jedenastu zawodników powołanych z klubów rywalizujących w Premier League. Z wyjątkiem rezerwowego bramkarza Simona Mignolet i Mussy Dembele, wszyscy zagrali w pierwszej jedenastce przeciwko Brazylii.

Pięciu piłkarzy Francji formę przed mundialem też szlifowało na angielskich boiskach. Lloris, Pogba, Kante i Giroud mają pewne miejsce w wyjściowym składzie. Rywalizację na boku obrony przegrywa Benjamin Mendy.

W Chorwacji jedynym piłkarzem z Premier League jest obrońca Liverpoolu – Dejan Lovren.

Zamiast piłki - rzutki

W angielskich mediach pojawiły się już żarty, że trener Tottenhamu – Mauricio Pellegrino, przygotowania do sezonu rozpocznie od zawodów w rzutki. Naprzeciw siebie staną Victor Wanyama i Harry Winks. Reszta zawodników będzie jeszcze w Rosji. Klub z północnej części Londynu jest najbardziej „pokrzywdzonym”. Na mundialu pozostało jeszcze ich dziewięciu piłkarzy. Wszyscy byli kluczowi dla swojego zespołu w minionym sezonie. Kibice są dumni. Martwi się za to trener.

Tylko odrobinę łatwiej będą mieli Mourinho i Guardiola. Oni zaczną treningi mając na mundialu siedmiu swoich piłkarzy. Ubytki w kadrze United zaowocowały prawdopodobnym powołaniem na letnie tournée Manchesteru po USA, 17-letniego Jamesa Garnera.

Większość angielskich drużyn w poniedziałek rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. Ten rozpocznie się za miesiąc – 10 sierpnia. Każda drużyna, która pozostała w Rosji będzie tam już do samego końca. Na sobotę zaplanowano mecz o trzecie miejsce, a w niedzielę poznamy mistrza świata.

Każdy z zawodników po mundialu dostanie minimum dwutygodniowy urlop, więc do pracy najwcześniej wróci na początku sierpnia. I to w przypadku niewywalczenia mistrzostwa. Zespół, który wygra, po powrocie do kraju nie rozjedzie się na wakacje ot tak. Najpierw piłkarze spotkają się z kibicami, później z głową państwa i dopiero ruszą z bliskimi na plażę. Gdy z powrotem pojawią się w klubach, do pierwszego meczu pozostanie tydzień.

Mało czasu na transfery

Menedżerowie zespołów z Premier League mają jeszcze jeden problem. Kluby już wcześniej ustaliły, że od sezonu 2018/2019 zaczną zamykać okno transferowe znacznie wcześniej niż dotychczas. Kupować piłkarzy będzie można tylko przed rozpoczęciem rozgrywek. Później będzie to niemożliwe. Kluby będą mogły sprzedać swojego zawodnika do zagranicznego klubu, ale nikogo na jego miejsce nie kupią.

Głos w tej sprawie zabrał trener Bournemouth. Z jego drużyny odeszło dotychczas czterech piłkarzy, a przyszedł tylko jeden. Media informowały, że „Wisienki” starały się pozyskać innych graczy, ale ich oferty były odrzucane. – W tym oknie jest bardzo ciężko. Ceny piłkarzy są wywindowane, do tego jeszcze trwają mistrzostwa świata, a okno zamykane jest wcześniej – narzekał Eddie Howe.

Akurat jego klub był za wprowadzeniem tej zmiany. Najbardziej wcześniejszemu zamykaniu okna transferowego sprzeciwiali się działacze Manchesteru City i Manchesteru United, którzy obawiali się, że będą mniej konkurencyjni niż kluby z Hiszpanii, Niemiec, Francji czy Włoch.

"Daily Mail” podaje przykład Rubena Loftusa-Cheeka, który wraca do Chelsea z wypożyczenia w Crystal Palace. Anglik nie będzie miał czasu, by przekonać do siebie trenera. Ten będzie zmuszony „w ciemno” zdecydować o sprzedaniu lub pozostawieniu go w zespole na najbliższe pół roku. Spadnie też szansa na odejście z Tottenhamu Danny’ego Rose’a.

Wszyscy fani Premier League, kibice, działacze, trenerzy i piłkarze skreślają już dni do rozpoczęcia nowego sezonu. Jedni robią to nie mogąc się doczekać, inni z obawą, że nie zdążą odpowiednio się przygotować. Sukces też ma swoje wady.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.