Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Szwecja - Szwajcaria. Zlatan Ibrahimović ogląda mecze w telewizji, a Szwecji brakuje skuteczności

Zlatan Ibrahimović nie gra w kadrze Szwecjijuż od dawna. W meczu ze Szwajcarią kibice mogli za nim zatęsknić. Niektóre zmarnowane okazje, były wręcz skrojone dla "ibry". Szwecja mimo to wygrała ze Szwajcarią 1:0 i wywalczyła awans do ćwierćfinału.

Zlatan Ibrahimović zrezygnował z gry w kadrze po nieudanych mistrzostwach Europy we Francji. Później zdążył jeszcze zmienić decyzję, ale spotkał się z odmową selekcjonera i kibiców. W sondzie zleconej przez „Expressen” 63 proc. kibiców opowiedziało się za nieprzywracaniem największej gwiazdy do kadry.

No Zlatan, no problem czy no party?

- Beze mnie Szwecja przynajmniej gra bez presji, ze mną walczyłaby o zwycięstwo – powiedział Ibra jeszcze przed pierwszym meczem Szwecji w Rosji.

Reprezentacja bez Ibrahimovicia i wbrew jego opinii radziła sobie doskonale. Najpierw w barażach wyeliminowała Włochów, a już na samym mundialu wygrała swoją grupę. Na początku fazy pucharowej musieli zmierzyć się ze Szwajcarią i według ekspertów miał to być pojedynek bez faworyta.

„Ibra” przyglądał się temu z dystansu. W Rosji przebywał jako gwiazda zaproszona przez jednego ze sponsorów. Nie miał kontaktu z zawodnikami i trenerem. Bliższe relacje łączą go już tylko z częścią działaczy w federacji.

Zlatan nadal nie pogodził się z wyborem selekcjonera Janne Anderssona. W jednym z wywiadów stwierdził, że nadal czuje się lepszy od wszystkich napastników w szwedzkiej kadrze. Otuchy młodszym kolegom z pewnością tym nie dodał.

„Zlatan by to wykorzystał”

Mogli pomyśleć Szwedzcy kibice widząc pudła Toivonena, nieudaną przewrotkę Claessona czy świetną interwencję Sommera po strzale Berga. Niektóre sytuacje były wręcz stworzone dla Ibrahimovicia, który specjalizuje się w zdobywaniu efektowych bramek.

W pierwszej połowie Szwedzi stworzyli sobie mnóstwo szans, by strzelić przynajmniej jednego gola. Do szatni zeszli jednak bezbramkowo remisując. Największa w tym wina Albina Ekdala, który przestrzelił z sześciu metrów. Uderzył bez przyjęcia i znacznie się pomylił.

Berg, z kolei przyjął piłkę klatką piersiową i uderzył ją z półobrotu. Trudno coś zarzucić celności tego strzału, ale do jego siły można już się przyczepić. W efekcie Yann Sommer efektowną obroną uchronił zespół od straty gola. Zresztą, Markus Berg, gdyby tylko wykorzystał część sytuacji stwarzanych przez kolegów biłby się o tytuł króla strzelców tej imprezy.

Swoje sytuacje zmarnował też Toivonen (choćby w ostatniej minucie z rzutu wolnego). Szwedom bardzo długo brakowało skuteczności. Dopiero dziesiąty strzał na bramkę Szwajcarów pozwolił im wyjść na prowadzenie. Gola mogłoby nie być, gdyby nie pechowe odbicie od nóg Akanji. Piłka kopnięta przez Forsberga zmieniła kierunek lotu i zupełnie zmyliła bramkarza.

Ciekawe, jak prezentowałby się wyniki tej samej ankiety, ale przeprowadzonej po spotkaniu ze Szwajcarią. Świetna organizacja gry, dobra gra w defensywie i… niewykorzystywane okazje – to krótka charakterystyka reprezentacji Szwecji. Można zachodzić w głowę, czy jeśli Ibrahimović nadal byłby powoływany, to nie byłby ostatnim brakującym elementem tej drużyny. Piłkarsko na pewno by się przydał, ale pytanie – jakim kosztem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.