Peruwiańczyk obwieszony flagą własnego kraju, kilku rozśpiewanych Rosjan, równie wesołych Kolumbijczyków i dwóch Polaków śpiewających, że nic się nie stało i że już za cztery lata Polska będzie mistrzem świata.
W nocy z niedzieli na poniedziałek pod hotelem Hyatt w Soczi kręcili się kibice, ale żaden z nich nie doczekał przyjazdu reprezentacji Polski.
Kadra Nawałki do swojej bazy w Soczi wróciła o piątej nad ranem (czasu miejscowego). Autokar reprezentacji - w asyście radiowozu, furgonetki Specnazu i zabezpieczających teren funkcjonariuszy OMON - podjechał pod boczne wejście do hotelu, skąd piłkarze szybkim krokiem (większość z podniesionymi głowami) weszli do środka.
Jako jeden z ostatnich Adam Nawałka. Selekcjoner w poniedziałek o 11 czasu polskiego ma spotkać się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Razem z nim pojawi się Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski, która w czwartek - meczem z Japonią w Wołgogradzie (godz. 16) - pożegna się z MŚ.