Wilczek: Zimą mogłem wyjechać do Hiszpanii i Rosji. Lech? Nikt do mnie nie zadzwonił

Zimą pojawił się temat Lecha Poznań, ale do mnie nikt nie zadzwonił. Ludzie powielali za to informację anonimowego gościa z Twittera, którego nikt nie zna. To niepoważne - mówi Sport.pl napastnik Broendby Kopenhaga Kamil Wilczek. Towarzyski mecz z Nigerią 23 marca. Spotkania z Koreą Południową cztery dni później.

Sebastian Staszewski: Zmartwił pana brak powołania na mecze towarzyskie z Nigerią i Koreą Południową? Adam Nawałka do Wrocławia zaprosił aż pięciu napastników.

Kamil Wilczek: Byłem na to przygotowany. Rozmawiałem z trenerem, więc wiem nad czym muszę popracować. Nie było to na pewno sympatyczne, ale miałem świadomość, że tym razem powołania mogą dostać inni. Nie załamałem się, przyjąłem to do wiadomości i wziąłem się do roboty.

Fakt, tuż po powołaniach zdobył pan bramkę w mecz z Horsens. Nie za późno? Łukasz Teodorczyk załapał się w ostatniej chwili włączając w lutym drugi bieg.

Sądzę, że ta bramka niczego by nie zmieniła. Trener miał jakiś plan i go zrealizował. Dlatego nie zawracam sobie tym głowy. Skupiam się na walce o mistrzostwo Danii.

Jaka właściwie jest pana sytuacja w Broendby? W tym roku trzy razy zagrał pan po 90 minut, raz zanitował pan 75 min., a raz pojawił się tylko w końcówce na kilka chwil.

Gramy na dwóch napastników w nieco zmodyfikowanym ustawieniu 4-4-2 i co jakiś czas trener daje odpocząć jednemu z nas. Tak było przed meczem z FC Midtjylland. Rozmawiałem z trenerem, poinformował mnie, że usiądę na ławce, żebym mógł złapać oddech przed spotkaniem z Odense. Mamy system oparty na rotacjach, ale czuję się piłkarzem pierwszego wyboru. Od początku roku wyglądam dobrze, fizycznie i psychicznie, i trener to widzi. W końcu dostałem szansę na którą długo czekałem.

Pana relacje z Alexandrem Zornigerem są poprawne? Bo w poprzednim roku bywały między wami niedomówienia.

Na początku tego sezonu wyglądałem nieco gorzej. Trener postawił na Jana Klimenta, który dobrze sobie poradził. Cały 2017 rok nie był dla mnie najlepszy. Nie byłem z niego zadowolony, ale zareagowałem najlepiej jak się dało. Pracą. Teraz zacząłem grać i muszę przyznać, że poczułem ulgę. Fajnie, że znów futbol daje mi radość.

Osiem bramek zdobytych w tym sezonie to dużo czy mało?

Patrząc na liczbę meczów, które rozegraliśmy, to ósemka nie zachwyca, ale biorąc pod uwagę liczbę rozegranych minut to okazuje się, że statystycznie strzelam jedną bramkę na dwa mecze. Nie jest najgorszej. Bardzo mi jednak zależy nad tym, aby te statystyki poprawić. Gram przecież w czołowym klubie ligi, walczymy o mistrzostwo.

Broendby liczy na pana trafienia, bo walka o tytuł w lidze duńskiej jest nie mniej zacięta, niż w Polsce.

Zgadza się. My i Midtjylland mamy tyle samo punktów, kilka oczek mniej ma Nordsjælland. Wszyscy wciąż mają szansę na zwycięstwo , szczególnie, że przed nami jeszcze grupa mistrzowska, duńskie TOP6, gdzie każdy gra przeciwko każdemu dwa razy. Daje to 10 meczów. Dużo, szczególnie, że jeśli awansujemy do finału Pucharu Danii to zagramy dodatkowe trzy spotkania. W trakcie przerwy reprezentacyjnej będziemy musieli mocno popracować, bo niedługo zacznie się prawdziwy piłkarski maraton.

To prawda, że zimą był pan o krok od gry w Lechu Poznań?

Hmmm… Na pewno nie byłem blisko. Temat się pojawił, ale do mnie nikt nie zadzwonił. Ludzie powielali za to informację jakiegoś anonimowego gościa z Twittera, którego nikt nie zna. To niepoważne, bo czytałem, że już praktycznie jestem zawodnikiem Lecha, a nie wiedziałem o tym ani ja, ani mój menadżer, ani dyrektor sportowy Broendby. Jeśli natomiast chodzi o fakty to wiem tylko, że było zapytanie z Poznania, kluby długo dyskutowały, ale wszystko zatrzymało się w gabinetach.

A mógł pan wyjechać do Anglii?

Były różne tematy, które pojawiły się na finiszu okna transferowego. Często brakowało jednak konkretu. Ktoś myślał, ktoś się zastanawiał… Jedyna poważna propozycja przyszła z Segunda Division, ale nie byłem nią zainteresowany. W ostatniej chwili zgłosił się też klub z Rosji. Było jednak za późno i dla mnie, i dla Broendby, które nie miało mojego następcy.

To pana ostatnia runda w Superligaen?

W piłce nie można niczego wykluczyć. Jeśli zadzwoni ktoś kto zadowoli finansowo i mnie, i klub to porozmawiamy. Ale w Danii mam jeszcze roczny kontrakt, rodzinie się tu podoba, więc nie mam ciśnienia. To nie temat na dziś.

Ma pan swój wymarzony kierunek?

Anglia od zawsze była moim marzeniem. Kiedyś byłem bardzo blisko Boltonu, ale temat upadł w ostatniej chwili. Szkoda, bo fajnie byłoby zagrać na Wyspach.

Broendby będzie miało swojego piłkarza na mistrzostwach świata?

Poza mną?

Haha. Tak, poza panem.

Szansę na powołanie ma Islandczyk Hjortur Hermannsson, w kadrze Danii znajdzie się pewnie bramkarz Frederik Ronnow. Mam nadzieję, że w czerwcu spotkamy się w Rosji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.