Japoński dziennikarz: Czuję, że przegramy. Polska jest najsilniejsza w naszej grupie

Myślę, że w Japonii Polska nie jest popularna. Jesteście dla nas drużyną egzotyczną. Więc informacji mamy bardzo mało. Ale dlatego dobrze, że zagramy ze sobą w Rosji. Będzie okazja, aby się poznać - mówi Sport.pl dziennikarz Kentaro Tsuchiya z "Kyodo News".

Sebastian Staszewski: Jest pan zadowolony z losowania grup mistrzostw świata?

Kentaro Tsuchiya: Myślę, że grupa H jest ciekawa. I bardzo wyrównana. Na pewno nie jest prosta. Ale nie powiem, że o takiej grupie marzyliśmy. Szczerze mówiąc, Japończycy liczyli, że zmierzymy się z Brazylią i Hiszpanią. Bo to wspaniałe zespoły. Ale i tak nie jest źle.

Która reprezentacja w grupie H jest pana zdaniem najsilniejsza?

Polska. A na drugim miejscu Kolumbia.

A gdzie jest Japonia?

Trzecia. Przed Senegalem.

Zna pan polskich piłkarzy?

Oczywiście znam Lewandowskiego. I jego kolegę, pomocnika, który grał razem z Robertem w Borussii Dortmund [Jakuba Błaszczykowskiego – aut.]. Jest jeszcze Milik z Lazio Rzym.

Z Napoli.

A tak!

Sądzi pan, że Japończycy wiedzą cokolwiek o reprezentacji Polski?

Nie za bardzo. Myślę, że Polska nie jest u nas popularna. Jesteście drużyną egzotyczną. Więc informacji mamy bardzo mało. Ale dlatego dobrze, że zagramy ze sobą w Rosji. Będzie okazja, aby się poznać. Chociaż obawiam się, że przegramy… Japonia nie ma napastnika, jak Lewandowski. Brakuje nam klasowego snajpera.

Kto jest więc największą gwiazdą japońskiej kadry?

Shinji Kagawa z Borussii. Chociaż świetni są także Keisuke Honda z Pachuki i Shinji Okazaki z Leicester. To trzej liderzy, którzy powinni ciągnąć tę reprezentację. Ale tak nie jest.

Dlaczego?

Chwilami nie są częścią zespołu. Nie mają też dobrego kontaktu z trenerem Vahidem Halilhodžiciem. W tamtym roku cała trójka regularnie występowała w reprezentacji, ale ostatnio bywało różnie. A to pomoc powinna być naszą najsilniejszą formacją.

A nie jest?

Jest, ale selekcjoner nie zawsze umie jednak z tego skorzystać, są problemy z taktyką, a to denerwuje największe gwiazdy. Zamiast atakować, skupiamy się na defensywie. Dlatego też Halilhodžić nie ma wielkiego poparcia ludzi i piłkarzy. Oby w przyszłym roku coś się zmieniło.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.