Przed ostatnią kolejką eliminacji mistrzostw świata Chilijczycy byli na trzecim miejscu w tabeli. Ale zakończyli je na szóstym i mundial zobaczą w telewizji. Pretensje mogą mieć jednak tylko do siebie. I to nie tylko za porażkę 0:3 z Brazylią w ostatnim meczu, ale także o wcześniejsze przyznanie walkowera w spotkaniu z Boliwią
By wszystko zrozumieć, trzeba się cofnąć o rok. To właśnie wtedy w meczach Peru - Boliwia i Chile - Boliwia, w drużynie Boliwii zagrał nieuprawniony zawodnik Nelson Cabrera. W pierwszym spotkaniu Peru uległo Boliwii 0:2, a w drugim Boliwia zremisowała z Chile 0:0.
Ci ostatni, gdy zorientowali się, że rywale wystawili piłkarza, który grać nie powinien, złożyli protest do trybunału arbitrażowego (TAS). Dowiedli, że choć wprawdzie Cabrera ma boliwijskie obywatelstwo, to nie przebywał w tym kraju przed co najmniej pięć lat, czego wymaga regulamin FIFA.
Trybunał arbitrażowy w sierpniu tego roku uznał, że za występ nieuprawnionego zawodnika Boliwia zostanie ukarana walkowerami. I tak Chile do punktu zdobytego niespełna rok wcześniej dopisano kolejne dwa oczka. Ale Peru za przegrany mecz z Boliwią dopisano aż trzy.
I to właśnie ten jeden punkt dopisany więcej zaważył, że Peru wyprzedziło Chile i zajęło piąte miejsce w grupie dające prawo do baraży.
Gdyby Chilijczycy nie walczyli o ukaranie Boliwii walkowerem, mieliby 24 punkty - wyprzedziliby Paragwaj lepszą różnicą bramek, a Peru z 23 punktami zajęłoby dopiero siódme miejsce.
Bezpośredni awans do mistrzostw świata ze strefy Ameryki Południowej wywalczyły drużyny Brazylii, Urugwaju, Argentyny i Kolumbii. Piąte w tabeli Peru zagra w barażach z Nową Zelandią.