Przed ostatnią kolejką eliminacji w strefie południowoamerykańskiej reprezentacja Chile zajmowała wysokie, trzecie miejsce w grupie. Teoretycznie komfortowa sytuacja (cztery pierwsze miejsce dawały bezpośredni awans, natomiast piąta lokata zapewniała miejsce w barażach) w praktyce była bardzo trudna, ponieważ Chilijczycy w swoim ostatnim meczu mieli spotkać się na wyjeździe z Brazylią.
Faworyzowani rywale zgodnie z przewidywaniami pokonali reprezentację Chile po bramce Paulinho i dwóch trafieniach Gabriela Jesusa. Przegrana z Brazylią (0-3), a także remis Peru z Kolumbią (1-1) i wygrana Argentyny z Ekwadorem (3-1) sprawiła, że Alexis Sanchez i spółka pożegnali się z marzeniami o grze na przyszłorocznym mundialu.
Niedługo po zakończeniu spotkania z Brazylijczykami, w chilijskich mediach rozpętała się prawdziwa burza. Wszystko za sprawą wpisu opublikowanego na Instagramie przez Carlę Pardo Lizano, żonę Claudio Bravo. Lizano zarzuciła niektórym zawodnikom imprezowanie, spożywanie alkoholu i prowadzenie niesportowego trybu życia, który negatywnie wpływał na poziom ich treningu i gry.
- Dziękuję reprezentacji za wszystkie wspaniałe chwile. Kiedy jednak występuje się w drużynie narodowej, trzeba robić to profesjonalnie. Większość z Was dała siebie wszystko, ale niestety są też tacy, którzy imprezowali i potem nie byli w stanie trenować z powodu upojenia alkoholowego - napisała żona bramkarza Manchesteru City.
Po tym jak wpis pojawił się w mediach społecznościowych, dziennikarze poprosili Claudio Bravo o skomentowanie całej sprawy. 34-latek odmówił jednak wypowiedzi.