Finał mistrzostw świata 2018. Francja - Chorwacja. Samuel Umtiti i Raphael Varane, czyli jedyna para, która jest w stanie zatrzymać Chorwatów

Jeden grający z pasją, drugi z chłodnym analitycznym podejściem. Jeden będący liderem, drugi wiernym uczniem. W kadrze połączeni współpracą i marzeniami, w klubach jedynie rywalizacją w El Clasico. Samuel Umtiti i Raphael Varane stworzyli najsolidniejszą parę stoperów na mundialu, dzięki której Francja nie straciła żadnej bramki od ćwierćfinału turnieju. W niedzielnym finale zadanie będą mieli jednak trudniejsze niż zwykle - zatrzymać niezmordowanych Chorwatów.
MŚ 2018. Samuel Umtiti i Raphael Varane MŚ 2018. Samuel Umtiti i Raphael Varane Fot. Frank Augstein / AP Photo

Mówią, że reprezentacja Francji gra jak Atletico Madryt. Strzela jednego gola i zamyka bramę do własnego pola karnego. W drużynie Diego Simeone, tej bramy strzeże dwóch Urugwajczyków: Diego Godin i Jose Gimenez, których na mundialu już nie ma. W zespole Didiera Deschampsa ich role spełniają natomiast Samuel Umtiti i Raphael Varane, na co dzień rywalizujący między sobą - i ze wspomnianym Atletico - w lidze hiszpańskiej. Pierwszy powoli dorównuje Gerardowi Pique w Barcelonie i sprawia, że nikt w Katalonii nie płacze po odejściu Javiera Mascherano, natomiast drugi staje się coraz lepszym uczniem Sergio Ramosa w Realu Madryt. W Rosji sprawiają, że Trójkolorowi nie przegrywają, a od ćwierćfinału w ogóle nie tracą goli. Ich solidna gra doprowadziła Francuzów do finału MŚ.

>>> Finał Francja - Chorwacja. Gdzie obejrzeć mecz? Transmisja TV

Lider Umtiti

Umtiti do Barcelony zawitał dwa lata temu. Miał być tylko uzupełnieniem składu, w którym dominował Pique i Mascherano, miał być przyszłością, miał stać z boku i się uczyć. Tymczasem dla Katalończyków rozegrał już 83 mecze, a jego wartość wzrosła z 15 do 60 mln euro. Świetnie radzi sobie w grze defensywnej mistrzów Hiszpanii, przy okazji zagrażając też bramce rywali. Choć w klubie, w polu karnym rywala częściej pełni rolę zawodnika odciągającego uwagę od swoich ofensywnie usposobionych kolegów. Na mistrzostwach świata raz jednak zdołał pokonać bramkarza, a kiedy już to zrobił, to w meczu dającym awans do wielkiego finału. Przeskoczył bowiem o kilkanaście centymetrów wyższego Marouane'a Fellainiego, sprawiając, że Lukaku, Hazard, De Bruyne i spółka, musieli przyspieszyć proces regeneracji, bo zamiast niedzielnego finału, zagrali w sobotnim meczu o 3. miejsce (wygrali 2:0 z Anglią).

Umtiti nie dość, że skuteczny, nie dość, że solidny, to jeszcze ma predyspozycje do bycia liderem. A przecież w tej francuskiej maszynie w ogóle go mogło nie być, bo kameruńskie korzenie mogły sprawić, że wybierze grę dla afrykańskiego kraju, do czego zresztą namawiał go sam Roger Milla. Umtiti jednak wybrał Francję i zrobił dobrze - dla siebie i drużyny. To on na tyłach Francuzów odpowiada za kierowanie wszelkimi działaniami, to on pokrzykuje w kierunku kolegów, gestykuluje, a wtedy kiedy trzeba, wylewa kubeł zimnej wody. Innymi słowy, spełnia rolę, do której szykowany był 32-letni Laurent Kościelny. O 8 lat starszy od Umtitiego defensor na mistrzostwa jednak nie pojechał, bo kilka tygodni przed ich startem zerwał ścięgno achillesa.

Varane filozof

Lidera Umtitiego idealnie uzupełnia Varane, spokojny, cichy, ułożony. Przecież jeszcze kilka lat temu w ogóle zastanawiano się, czy ten spokój nie jest zbyt wielki, zbyt monotonny, czy nie przeszkodzi mu w zrobieniu kariery. Prędzej można z nim było bowiem porozmawiać o filozofii, niż o założeniach taktycznych na najbliższy mecz. Gdy 7 lat temu trafiał do Realu, na podpisanie umowy leciał dzień przed egzaminem na studiach ekonomicznych. I wpływy studiów, a także zamiłowania do wspomnianej ekonomii, po Varanie widać, bo to piłkarz z rodzaju tych, skrupulatnie analizujących rywali, minimalizujących ryzyko, sprawiających wrażenie takich, którzy mają gotowe rozwiązanie na każdą sytuację. Np. na taką, kiedy Antoine Griezmann dośrodkowuje z rzutu wolnego, Christian Stuani spóźnia się z kryciem, i potrzeba kogoś, kto wyskoczy najwyżej i pokona Fernando Muslerę. Takim kimś w meczu ćwierćfinału mistrzostw był właśnie Varane, który otworzył wynik wygranego 2:0 starcia z Urugwajem.

W Madrycie Varane, pomimo swojego charakteru, każącego mu stać na uboczu, rozwinął się mocno. W drużynie co prawda wciąż nie jest tak ważny, jak Sergio Ramos, ale na pewno jest ważniejszy i lepszy od dwóch pozostałych stoperów: Nacho Fernandeza i Jesusa Vallejo. Łącznie przez wszystkie sezony spędzone w Hiszpanii, zebrał już 233 mecze w barwach Realu, a ma dopiero 25 lat. Przed nim wielka szansa wygrania mundialu i Ligi Mistrzów w jednym roku. Podobna sztuka nie udała się nawet Ramosowi, który w 2010 roku zdobywał mistrzostwo świata. Ligę Mistrzów wygrał wówczas jednak Inter Mediolan prowadzony przez Jose Mourinho.

Brama, która zatrzyma Chorwatów?

Wspomnienie mistrzowskiej reprezentacji Hiszpanii przypadkowe nie jest, bo współpraca Umtitiego i Varane`a przypomina nieco tę Ramosa i Pique, jeden spokojny i rozważny, drugi bardziej porywczy, przy okazji groźniejszy pod bramką rywala. W kadrze połączeni przez świetną współpracę, w klubie połączeni przez rywalizację i starcia w El Clasico. Dojrzali mimo młodego wieku (Umtiti ma 24 lata, a Varane 25), a przecież zdaniem Deschampsa niektórzy nie dojrzewają nawet po trzydziestce. Prawdziwy egzamin dojrzałości jednak dopiero przed nimi - w niedzielę będą musieli bowiem zatrzymać walecznych Chorwatów, na czele z Mario Mandzukiciem, Ante Rebiciem, Ivanem Rakiticiem i Luką Modriciem. Chorwatów, którzy są w stanie sforsować każdą bramę na tym mundialu. Ale kto ma ich zatrzymać, jeśli nie para, która sprawiła, że Francja w ogóle tak daleko mogła zajść.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.