Mundial 2018. Belgia - Anglia 2:0. Wskazówka przed finałem

Belgowie trzecią drużyną świata! Pokonali Anglię dzięki golom Meunier i Hazarda. Formą imponował przede wszystkim wahadłowy z PSG. Dostaliśmy też wskazówkę przed finałem. Oto pięć wniosków po spotkaniu o trzecie miejsce.

Wskazówka przed finałem

Belgowie rozegrali swój półfinał wcześniej niż Anglicy. We wtorek Francuzom, na wywalczenie awansu do finału wystarczył podstawowy czas gry. Anglicy, nie dość, że przegrali z Chorwacją we środę, to jeszcze stracili energię w dogrywce. Podobne różnice w rozegranych minutach i czasie na odpoczynek pojawią się między finalistami mundialu.

W meczu o trzecie miejsce widać było różnicę właśnie w aspekcie fizycznym. Belgowie już w pierwszych minutach wyszli na prowadzenie po przeprowadzeniu szybkiej kontry. Angielscy obrońcy nie nadążyli za wahadłowymi - Chadlim i Meunier. Pierwszy asystował przy bramce drugiego.

Dynamiki i próby zaskoczenia brakowało "Synom Albionu" też w rozegraniu piłki. Byli zbyt przewidywalni i monotonii. Wyraźnie zniecierpliwiony Jacek Laskowski, sugerował nawet, żeby wzorem piłki ręcznej, odebrać Anglikom piłkę za grę pasywną. Selekcjoner Anglików z pierwszej połowy wyciągnął podobne wnioski i na boisko wprowadził Lingarda i Rashforda, którzy mieli rozruszać grę. Druga połowa w ich wykonaniu była już lepsza, ale to nie wystarczyło. Anglikom do wyrównania zabrakło kilku centymetrów, gdy Alderweireld wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Upłynęło kilka minut, a Hazard podwyższył prowadzenie i zapewnił spokojną końcówkę tego spotkania.

Belgia - Anglia 2:0. Belgowie z brązowymi medalami

W otwarte karty

Obie ekipy znały się doskonale. Trenerzy analizowali rywala już po raz drugi na tym turnieju. Wcześniej Belgia i Anglia spotkały się w ostatnim meczu fazy grupowej - było to spotkanie pozbawione presji, bo jedni i drudzy mieli już zapewniony awans.

Zmian względem meczów półfinałowych nie było wiele. W składzie Belgii do gry po zawieszeniu wrócił Meunier, a odpoczynek dobrze mu zrobił - był bardzo aktywny po prawej stronie boiska i strzelił pierwszego gola. W środku pola Tielemans zastąpił Fellainiego.

Więcej zmian dokonał Southgate. W linii obrony Jones wskoczył za Walkera i całkowicie zmienili się środkowi pomocnicy. Grą Anglii mieli kierować Loftus-Cheek, Dier i Delph. Zawodnicy, którzy rozpoczęli mecz, na co dzień, w zdecydowanej większości, grają w klubach z Premier League. Były tylko trzy wyjątki - wspomniani Meunier i Tielemans, a także Axel Witsel.

Anglicy dali się zaskoczyć tylko dwa razy - szybkimi kontrami, na początku i na końcu meczu. Poza tym, oba zespoły dobrze się organizowały. Belgowie doskonale przygotowali się na stałe fragmenty gry swoich rywali. Anglicy zdobyli w ten sposób aż 9 z 12 goli na mundialu. Piłkarze Martineza wiedzieli, że w "pociągu" najpierw ustawi się Stones, za nim Maguire, Loftus-Cheek oraz Kane. Tory prowadzące do bramki Courtoisa były dziś nieprzejezdne.

Domagoj Vida nie zostanie ukarany. FIFA wydała oficjalny komunikat

Wypoczęty Meunier był kluczowy

I nie chodzi tylko o zdobytą na początku meczu bramkę. Z Francją Meunier nie zagrał, bo był zawieszony za nadmiar żółtych kartek. Energię zaoszczędzoną w meczu półfinałowym spożytkował podczas spotkania z Anglią.

Był wszędzie. Zawładnął prawą stroną boiska od własnego pola karnego do szesnastki rywala. Imponował szybkością i wytrzymałością, bo podłączał się pod szybkie kontry nawet pod koniec spotkania. W drugiej połowie był też bliski strzelenia gola na 2:0. Uderzył bez przyjęcia, "z powietrza" - bardzo mocno. Wysokimi umiejętnościami znów popisał się Pickford, który z trudem obronił ten strzał.

Belgom pozostaje tylko gdybanie. Co by było, gdyby Meunier zagrał z Francją.

Kane może przymierzyć koronę

Co jasne, mistrzowie świata zostaną wyłonieni dopiero w niedzielę, ale już w meczu o trzecie miejsce mogliśmy poznać króla strzelców tego turnieju. Spotkali się bowiem dwaj najskuteczniejsi napastnicy - Kane z sześcioma golami i Lukaku z czterema. W ostatnich meczach obaj jednak wyhamowali. Lukaku wszystkie bramki zdobył podczas meczów fazy grupowej. I to z przeciętniakami - Panamą i Tunezją. Kane natomiast, do pięciu goli w grupie dorzucił jeszcze jedno trafienie z Kolumbią.

Na bezpośredni pojedynek obaj wyszli jednak bez amunicji. Kane powinien wpisać się na listę strzelców już w pierwszej połowie, gdy piłkę w polu karnym wyłożył mu Sterling. Kapitan Anglików uderzył niecelnie. Lukaku znów świetnie spisał się w roli rozgrywającego. To on podał piłkę między dwoma angielskimi obrońcami, pozwolił Chadliemu rozpędzić się z boku boiska i dośrodkować do Meunier.

Jego też zawiodła jednak skuteczność - przede wszystkim dokładne przyjęcie umożliwiające oddanie strzału. Świetną okazję wykreował mu w drugiej połowie Kevin De Bruyne. Lukaku jej nie wykorzystał i kilka minut później był już na ławce rezerwowych. Zmienił go Mertens.

Kane, mimo że nie strzelił gola, może przymierzyć koronę. W finale zagrają, co prawda, jeszcze Griezmann i Mbappe, ale do zrównania się z Anglikiem obaj potrzebują trzech goli.

Faceci lubią brąz

Oczywiście pod warunkiem, że nie mają już szans na medal innego koloru. Nie było więc powtórki z mundialu w Brazylii, gdy Holendrzy jasno powiedzieli, że o trzecie miejsce najchętniej by nie grali. I Belgowie i Anglicy podeszli do meczu całkiem poważnie.

Szczęśliwsi do kraju wrócą zawodnicy Martineza. W pierwszym spotkaniu tych drużyn nie kalkulowali. Wygrali, chociaż się to nie opłacało. Trafili przez to na trudniejszych przeciwników w fazie pucharowej. W ćwierćfinale wygrali z Brazylią, ale Francja okazała się nie do przejścia. Mecz o trzecie miejsce przyniósł ulgę i upragniony medal.

Dla wszystkich kibiców brzydzących się kunktatorstwem, kombinowaniem, zachowawczością czy boiskowym sprytem (choć na takie określenie się nie zgodzą), wygrana Belgów będzie dowodem na istniejącą w futbolu sprawiedliwość. Brązowe medale trafią na szyję piłkarzy, którzy zasłużyli na nie w pełni sportową postawą.  

Lubisz ciekawostki sportowe i niebanalne teksty. Wypróbuj nasz nowy newsletter. Zapraszamy, Łukasz Godlewski i Janusz Sadłowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.