Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Japonia - Polska 0:1. Jacek Bąk: Fabiański powinien bronić, Glik był kluczowy. Fair play? Chyba bym się tak samo zachował

- Trzymania wyniku nie mam drużynie za złe, bo zwycięstwo na mundialu to jest coś, nawet jeśli ktoś powie, że w tych okolicznościach to jest nic. Ale szkoda, że i do nas przykleiła się łatka drużyny, która gra nie fair - mówi były kapitan reprezentacji Polski Jacek Bąk. W swoim ostatnim meczu na MŚ w Rosji nasza kadra wygrała 1:0 z Japonią. W ostatnich 10 minutach obie drużyny zadowolone z wyniku pozorowały grę
polska vs japan polska vs japan Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Łukasz Jachimiak: Uratowaliśmy ten honor czy nie?

Jacek Bąk: Co ja mam powiedzieć? Byłem na trzech wielkich imprezach i na każdej z nich wyglądało to mniej więcej tak, jak teraz w Rosji. Porównując występ przeciw Japonii do dwóch wcześniejszych, nie da się nie powiedzieć, że było lepiej. Okazuje się, że jednak musimy grać czwórką z tyłu. Szukanie innego ustawienia to był nieudany eksperyment. Trudno, co zrobić.

Dziwny to był czas na taki eksperyment.

- Dziwny, prawda. Nawet chyba jeszcze na mundialu sztab zmyliła końcówka meczu z Senegalem, bo po przejściu na trójkę w obronie wyglądaliśmy lepiej. Ale tak było dlatego, że Senegal prowadząc 2:0 się cofnął. Problemem był też brak Kamila Glika. Nie oszukujmy się, dużym problemem. Facet wie, gdzie i jak się ustawić, gdzie wybić, jak przerwać. To jest filar obrony, co tu dużo mówić.

Było widać, ile znaczy Glik, kiedy w pierwszej połowie meczu z Japonią naprawił gruby błąd Jana Bednarka. We wcześniejszych meczach Glika nie było i błędy Bednarka kończyły się stratą goli.

- No nie było komu ratować sytuacji. Fajnie, że Janek strzelił Japonii gola, ale jego błędów w defensywie nie wolno przemilczeć. Oczywiście trzeba też wiedzieć z czego wynikają. Tak młody zawodnik na środku obrony musi grać ze starszym kolegą. Kiedyś w Austrii Wiedeń ze mną grał Aleksandar Dragović, obecnie ceniony reprezentant Austrii. Trochę się przy mnie nauczył, zaczynał, jak miał 18 lat. Bednarek ma jeszcze za mało doświadczenia, żeby grał w roli lidera na środku. Na razie musi być tym drugim. Ale świetnie, że przed nim długa kariera, że mamy takiego zawodnika z fantastycznymi warunkami i do dużego rozwoju.

Taktyczne kombinacje, brak Glika, w ostatniej chwili wyleczone kontuzje takich zawodników jak Błaszczykowski i Milik, klubowe problemy kilku innych piłkarzy, to rzeczy, które kadrze na mundialu zaszkodziły, ale jej zaskakującą słabością okazało się też przygotowanie mentalne, prawda?

- Niestety, mentalnie żeśmy odjechali. Byłem na wielkich imprezach i wiem jak to jest. Inny świat. Po twarzach tych chłopaków widziałem, co się dzieje. Z Japonią wyglądali normalnie, a wcześniej byli zmieszani. Trochę ich przerosło to wszystko. Pewnie byłoby inne podejście, gdyby czuli, że są lepiej przygotowani. A jednak wielu chłopaków miało problemy z grą w swoich klubach. Skrzydła nam nie chodziły jak powinny, a przecież one zazwyczaj są naszym motorem napędowym, środek pomocy też miał duże kłopoty. Fajnie, że mimo wszystko na koniec wygraliśmy. Ale i tu trzeba powiedzieć "szkoda". Oczywiście o ostatnich minutach.

Tylko "szkoda"? Przez 10 minut oglądaliśmy koszmarny antyfutbol, coś całkowicie sprzecznego z zasadami fair play.

- Osoby za to odpowiedzialne powinny coś pozmieniać w regulaminach, bo takie rzeczy faktycznie są słabe.

Łukasz Fabiański przeprasza za tę końcówkę. Ale dlaczego przeprasza on, a nie koledzy, którzy mogli podejść pressingiem i nie uczestniczyć w tej farsie?

- No tak, do Łukasza nie można mieć pretensji, ale i innych w sumie trudno jakoś bardzo winić. My wygrywamy, więc nam spokojne granie pasuje. Oni przegrywają, ale to 0:1 daje im awans, więc też nie mają interesu w tym, żeby zaatakować i narazić się na kontrę. Nie brzmi to dobrze, że drużyna zaprzeczająca swoją postawą idei fair play wchodzi do 1/8 finału w oparciu o ranking fair play, ale co zrobić? Wprowadzić pojęcie jakiejś pasywnej gry?

Nie wiem, może przekazać sędziom, by w przyszłości i taką grę na czas karali żółtymi kartkami?

- Może to jest wyjście. Przecież właśnie na podstawie mniejszej liczby kartek z grupy wyszła Japonia, a nie Senegal. A gdyby za taką grę Japończycy mieli dostawać kartki, to byśmy jej nie zobaczyli. Ja czegoś takiego dawno nie widziałem. Nie przypominam sobie tak absurdalnej końcówki.

Dziwi się cały świat. I zauważa - zresztą słusznie - że nie tylko Japończycy w tym uczestniczyli. Czy dla nas w meczu u honor od wyniku nie powinien być jednak ważniejszy właśnie ten honor?

- Dobrze, że w ogóle cokolwiek o nas piszą, mimo że nie wyszliśmy z grupy. Żartuję. Gorzko. Nie ma się z czego cieszyć. Szkoda, że i do nas przykleiła się łatka drużyny, która gra nie fair.

Nawałka wraca z mundialu z takim samym bilansem jak Jerzy Engel w 2002 roku i Paweł Janas w 2006 roku. Obaj mimo wygranych meczów o honor stracili posady selekcjonera. Czego się Pan spodziewa w przypadku Nawałki?

- Większego spokoju. To trzeba siąść, przemyśleć, prezes Boniek musi rozważyć wszystkie "za" i "przeciw". Oczywiście teraz żyjemy tym, że odpadliśmy z mundialu, że pokazaliśmy kiepski styl, ale przecież przez pięć lat trener Nawałka dał nam dużo radości. Znam go, cenię i widzę, że poza popełnionymi błędami miał też pecha. Najbardziej żal tego Glika. Ja wiem, jak ważny to jest zawodnik, w defensywie nie mamy drugiego tak istotnego piłkarza. Nie było nikogo, kto mógłby go zastąpić i dać drużynie pewność co do tyłów.

Adam Nawałka podczas meczu reprezentacji Polski z Japonią Adam Nawałka podczas meczu reprezentacji Polski z Japonią EUGENE HOSHIKO/AP

Co o ewentualnej dalszej pracy z Nawałką mogą teraz myśleć piłkarze? Pan po nieudanych wielkich imprezach myślał, że lepiej byłoby, gdyby przyszedł nowy trener czy przeciwnie - że lepiej będzie, jeśli dotychczasowy wyciągnie wnioski i pójdziecie z nim dalej?

- Nie uciekam od odpowiedzi, ja naprawdę nie myślałem w tych kategoriach, tylko patrzyłem na swoją grę, analizowałem co robiłem dobrze, co źle. A kto będzie trenerem, to była dla mnie drugorzędna sprawa. Myślę, że wielu chłopaków też tak teraz myśli. Oni sobie wszystko próbują poukładać. Wiedzą, że nagle nie przestali umieć grać w piłkę, wiedzą, że trochę namieszało ustawienie na boisku, że trochę inne mogły być sytuacje dotyczące poszczególnych zawodników. O Gliku już mówiłem. Ale na przykład Fabiański wszedł na koniec i pokazał się z bardzo dobrej strony. Bardzo lubię tego chłopaka, razem byliśmy na mundialu 2006, on wtedy był najmłodszy, wchodził do drużyny. Jemu się należy miejsce między słupkami. Szczęsny też jest dobrym bramkarzem, ale to od "Fabiana" biją spokój i pewność. A od Wojtka płynie jakieś zagrożenie. Oczywiście to tylko moje osobiste zadanie, absolutnie nie mówię, że Szczęsny jest słaby.

Dobrze - proszę odpowiedzieć z ręką na sercu. Był Pan kapitanem kadry, gdyby zdarzyło się Panu zagrać w takiej końcówce jak ta z  meczu Japonia - Polska, to stałby Pan i by się przyglądał, czy zarządziłby Pan podejście do rywala?

- Nie wiem. Jest końcówka, wygrywamy 1:0 po meczach, w których bardzo nam nie poszło, więc to zwycięstwo jest dla nas ważne. Naprawdę nie wiadomo co zrobić. Chyba bym się zachował tak samo jak chłopaki. Teraz, po całym zajściu, łatwo byłoby powiedzieć, że zrobiłoby się inaczej. Ale trzeba sobie to wyobrazić. Generalnie współczuję chłopakom, bo sytuacja była głupia, bardzo dziwna.

Szczególnie w momencie, w którym trener Nawałka podpowiada Kamilowi Grosickiemu, by ten zasymulował kontuzję, dzięki czemu sędzia miałby przerwać grę, co z kolei pozwoliłoby nam wprowadzić na boisko czekającego już kilka dobrych minut na zmianę Błaszczykowskiego.

- Sytuacji ze zmianą Kuby to już zupełnie nie rozumiem. Co my, jakieś rekordy mu bijemy, żeby grał jak najwięcej meczów w kadrze? Chcemy mu dać ostatni w karierze występ na mundialu? To po co wpuszczamy go tak późno? Generalnie tego trzymania wyniku nie mam drużynie za złe, bo zwycięstwo na mundialu to jest coś, nawet jeśli ktoś powie, że w tych okolicznościach to jest nic.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.