MŚ 2018. Cały mecz Glika, debiut Fabiańskiego na mundialu i ostatni mecz Peszki w kadrze. Polska żegna się z mistrzostwami świata zwycięstwem z Japonią

W obronie mieliśmy kolejny eksperyment. Po raz pierwszy na mistrzostwach świata w podstawowym składzie zagrał Kamil Glik. Na mundialu zadebiutował Łukasz Fabiański. Znacznie ważniejsze od tych szczegółów jest jednak honorowe zwycięstwo z Japonią 1:0.

Mecz z Japonią miał być grą o honor, o radość kibiców, o godne pożegnanie z mistrzostwami świata i ucieczkę przed najsmutniejszym reprezentacyjnym wpisem w historii mundialów. Przeciwnik z Azji nie zamierzał jednak okazać Polsce litości, bo sam walczył o awans do kolejnej rundy turnieju. Ale Polacy w końcu nie oczekiwali na cud. Wzięli grę w swoje nogi i zwyciężyli 1:0 po bramce Jana Bednarka, Rozsądnie, choć nie bezbłędnie, grała obrona. W ataku szalał Kamil Grosicki. Wielkiego meczu znów nie rozegrali Robert Lewandowski i Piotr Zieliński, który jednak w końcu chwilami prezentował światu swoje największe atuty. Znacznie ważniejsze od stylu, który kolejny raz nie zachwycił, jest honorowe zwycięstwo.

Adam Nawałka Adam Nawałka EUGENE HOSHIKO/AP

Zmiany, zmiany, zmiany. Na lepsze!

W Rosji Adam Nawałka rotował z taktyką. Polscy piłkarze na boisku jedyne, co prezentowali w dwóch pierwszych meczach, to chaos. Przeciwko Senegalowi zaczęli w ustawieniu 4-4-1-1, a kończyli w 3-4-3. Z Kolumbią cały mecz rozegrali z trzema stoperami. A z Japonią - znów zagrali czwórką z tyłu. Co szokuje najbardziej to to, że w każdym z meczów blok defensywny wyglądał inaczej. W Moskwie stworzyli go Piszczek, Pazdan, Cionek i Rybus, w Kazaniu Piszczek, Pazdan i Bednarek, a w Wołgogradzie Piszczek, Glik, Bednarek i Rybus. Zamiast wzoru, który okazałby się receptą na zabezpieczenie tyłów, trener zaserwował nam nietrafiony niestety eksperyment.

Ich trzecią i ostatnią częścią był pożegnalny mecz z Japonią. Do przerwy bazowa dla Polaków taktyka sprawdziła się całkiem dobrze - a przynajmniej lepiej, niż te z poprzednich meczów. Polacy nie stracili bramki, a raz byli o krok od jej zdobycia, gdy po fenomenalnym uderzeniu głową Kamila Grosickiego piłkę niesamowitą interwencją wybił bramkarz Eiji Kawashima. Znacznie spokojniej było także w defensywie, choć i tu przydarzały nam się błędy, jak ten Bednarka, który pod polem karnym podał piłkę rywalom. Sytuację uratował jednak Glik.

Po przerwie Polska wciąż grała nieźle. W 53 min. po raz pierwszy w Rosji zobaczyliśmy typową polską akcję. Długie podanie otrzymał Grosicki, który popędził za piłką jak szalony, a następnie między nogami Japończyka dograł ją do Zielińskiego. Podanie było jednak za długie o kilka centymetrów i futbolówkę zdążył przechwycić 35-letni Kawashima. Identyczny wypad oglądaliśmy w 74 min., gdy Grosickiego uruchomił kapitalnym podaniem Zieliński, a wyśmienitą okazję zmarnował Robert Lewandowski, który uderzył wysoko ponad bramką.

A gdyby był Glik?

"A gdyby był Glik?" - zastanawiali się kibice i analizowali możliwe scenariusze z Kamilem w składzie. Obrońcy AS Monaco w wyjściowych jedenastkach reprezentacji Polski na mecze z Senegalem i Kolumbią jednak brakowało. W Arłamowie Glik w trakcie treningu postanowił uderzyć przewrotką i upadł tak pechowo, że uszkodził sobie bark. Szalona wręcz rehabilitacja przyniosła jednak efekty i 30-latek zameldował się na murawie już w Kazaniu. Dwa dni przed meczem w Wołgogradzie zaczęły pojawiać się nieoficjalne informacje, że Kamil może zagrać tam od początku. Zagrał. I na własne oczy mogliśmy przekonać się "jakby to było z Glikiem".

Doświadczony stoper nie zawiódł. Dobrze się ustawiał, blokował akcje rywali, choć zdarzyło mu się także dać minąć się Japończykowi, który rozpędzony wpadł w pole karne. Widać było jednak, że Glik to lider z krwi i kości, który wie jak być kierownikiem defensywy. To on uratował drużynę, gdy Bednarek pod naszym polem karnym podał piłkę rywalom. Jak zwykle Glik pomagał przy stałych fragmentach gry (w 21 min., gdy po rzucie rożnym uderzał bramkę Japonii, ale Kawashima był na posterunku. I w 78 min., gdy futbolówka poleciała w trybuny). Po czwartku kibice mogą żałować, że 30-latek nie grał od początku w Moskwie i Kazaniu.

Jan Bednarek - zdobywca bramki w meczu z Japonią Jan Bednarek - zdobywca bramki w meczu z Japonią Źródło: Darko Vojinovic/ AP

Gol Bednarka na osłodę. Dla Polski i dla niego

W dwóch pierwszych meczach jednym z najmniej pewnych ogniw drużyny był Jan Bednarek, który mistrzostw świata nie zapamięta jako turnieju życia. Obrońca Southampton miał udział przy bramkach straconych w starciach z Senegalem i Kolumbią. Gdyby nie Glik i jego interwencja, Janek uzbierałby hat-tricka, bo niewiele brakowało, aby Japończycy zdobyli gola po fatalnym błędzie 22-letniego stopera.

Bednarek dostał szansę od losu i wskoczył do składu reprezentacji pod nieobecność Glika, ale długo była to szansa niewykorzystana. Na odpowiedni poziom piłkarz wskoczył dopiero w meczu z Japonią, choć i tu na początku zdarzyła mu się wpadka. Całkowitej oceny zmienić nie może gol, którego Bednarek zdobył świetnie odnajdując się w polu karnym. Nie ma wątpliwości, że Janek to olbrzymi talent i przyszłość kadry, ale w Rosji ujawnił się jego brak doświadczenia. Oby bramka była dla niego początkiem wielkiej reprezentacyjnej kariery.

Fabiański debiutuje na mistrzostwach

Łukasz Fabiański to jedyny reprezentant, który z 23-osobowej reprezentacji mógł pochwalić się doświadczeniem z mistrzostw świata. Co prawda było to doświadczenie marne, bo w 2006 roku bramkarz Legii Warszawa był zaledwie trzecim wyborem trenera Pawła Janasa, ale i tak było to więcej, niż w drużynie Nawałki miał ktokolwiek inny. Co jednak z tego, skoro ani w Niemczech, ani w Rosji Fabiański nie grał. Tak było aż do meczu z Japonią, gdy selekcjoner zdecydował się uhonorować reprezentacyjną karierę Fabiańskiego i wstawić go do bramki.

Okazało się, że była to jedna z najlepszych decyzji Nawałki. Fabiański był najpewniejszym punktem obrony. Gdyby nie on już w pierwszej połowie Japonia mogłaby prowadzić. Nowy golkiper West Ham świetnie interweniował po strzale Yoshinori Mut? sprzed pola karnego. W kilku innych sytuacjach popisał się refleksem i doświadczeniem. Imponował szczególnie na przedpolu, gdzie przechwytywał niemal wszystkie piłki, albo skutecznie je wybijał, tak jak w 35 min., gdy nieprzyjemnie centrował napastnik Fortuny Düsseldorf Takashi Usami. Po przerwie 33-letni bramkarz nie miał wiele do roboty i mecz zakończył z czystym kontem.

Nawałka żegna się z kadrą zwycięstwem?

Kontrakt Adama Nawałki obowiązuje do końca mistrzostw świata. Taki model wymyślił i wcielił życie Zbigniew Boniek podpisując z trenerem Górnika Zabrze już pierwszą umowę. Na Euro 2016 był sukces, była więc premia, podwyżka i przedłużenie współpracy. Teraz nie będzie ani premii, ani podwyżki, bo zamiast sukcesu była wstydliwa i problematyczna klapa. Przyszłość selekcjonera nie jest jeszcze znana, ale wiadomo przynajmniej, że jeśli pożegna się z kadrą, to nie porażką. Wygrana z Japonią osłodzi nieco powrót do domu, choć ten i tak odbędzie się w nienajlepszej atmosferze. Polacy zawiedli, to jasne, ale trzeba oddać im, że podobnie jak w 2002 i 2006 roku zmotywowali się na ostatni mecz w którym zwyciężyli 1:0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.