Nie doczekał się występu na mundialu w Niemczech, ale doczekał się w Rosji. W ostatnim turnieju Adam Nawałka postawił na Fabiańskiego. I się nie zawiódł. I chyba nawet może trochę żałować, że nie postawił na niego od razu, bo Fabiański zagrał naprawdę dobry mecz. Zostawił po sobie dużo lepsze wrażenie, niż Wojciech Szczęsny, który zagrał w dwóch poprzednich spotkaniach z Senegalem i Kolumbią.
Zaczął spotkanie od dwóch strat na własnej połowie. Potem też miał momenty zawieszenia - szczególnie w obrębie własnego pola karnego, kiedy zwinni Japończycy gubili jego krycie. Ale w ataku zagrał poprawnie. Podłączał się do akcji ofensywnych - w 31. minucie mógł zaliczyć asystę, ale Eiji Kawashima wybił piłkę z linii po strzale Kamila Grosickiego.
Walczył o każdą piłkę, nie bał się wchodzić w kontakt z przeciwnikami, o co chyba były największe obawy. Że Glik po kontuzji barku będzie unikał bezpośrednich starć. Ale nie unikał. Wiele razy nie do przejścia w pojedynkach indywidualnych, wiele razy też dobrze ustawiony - szczególnie w drugiej połowie, kiedy ofiarnie blokował strzały Japończyków.
W jednej akcji potrafił piłkę odzyskać i ją stracić. Na początku meczu nie był skoncentrowany. Później w obronie grał pewniej, ale zaczął irytować dalekimi i bardzo niedokładnymi podaniami. W drugiej połowie znalazł się jednak w odpowiednim miejscu i czasie - w 59. minucie idealnie dołożył nogę i dał Polsce zwycięstwo - co znacznie podnosi jego notę.
W defensywie raczej czujny - agresywnie podchodził do rywali, nie bojąc się z nimi wchodzić w kontakt. Próbował też podłączać się do akcji ofensywnych, ale akcentem na próbował, bo niewiele z tego wynikało. Można chyba nawet napisać, że nic. Plus za pojedynki w powietrzu, gdzie chyba nie przegrał żadnej główki, a na pewno nie we własnym polu karnym.
Rozkręcał się długo. W pierwszych 20 minutach zupełnie niewidoczny. Potem zamienił się miejscami z Kurzawą - przeszedł na prawe skrzydło - i zaczął grać lepiej. A może nawet nie tyle lepiej, ile po prostu w ogóle zaczął grać, bywać przy piłce. W drugiej połowie mógł zaliczyć asystę, ale jego podanie zmarnował Lewandowski.
W środku boiska często podejmował złe decyzje. Może poważnych błędów nie popełnił, ale kilka razy dał się ograć. Miał też problemy z regulowaniem tempa gry, bo kiedy powinien pójść za akcją, zostawał z tyłu, a kiedy pomóc obrońcom w rozegraniu piłki, od razu biegł do przodu i czekał na dalekie podanie.
Długimi fragmentami zupełnie niewidoczny, ale to nie znaczy, że grał źle. Przechwytami czy przerywanymi akcjami skutecznie asekurował środek pola. A nawet nie tyle środek pola, ile przestrzeń tuż przed polem karnym, gdzie chyba zaliczył najwięcej przechwytów, wygrał najwięcej pojedynków z Japończykami.
Podawał bardzo dokładnie, ale czasami aż się prosiło, by oddał piłkę szybciej. Ale chociaż próbował, rozgrywał częściej od Zielińskiego. I to, co mu nie zawsze wychodziło w akcjach, nadrabiał precyzją przy stałych fragmentach gry. Bo to właśnie po jego podaniu z rzutu wolnego - który na dodatek sam wywalczył - zwycięskiego gola dla Polski strzelił Bednarek.
Gdy miał piłkę przy nodze, tracił ją rzadko. Ale zdarzało się - jak w 11. minucie, kiedy koledzy z zespołu musieli gonić Japończyków i kasować kontrę, do której dopuścił właśnie Zieliński. Praktycznie nieprzydatny w rozegraniu piłki. Po raz pierwszy stworzył coś pozytywnego w 74. minucie, kiedy rozpoczął groźną kontrę podaniem na skrzydło do Grosickiego.
Już w 5. minucie, odbierając piłkę na własnej połowie, dał impuls do ataku. Często podwajany, a nawet potrajany. A przez to długimi fragmentami niewidoczny, zwłaszcza w polu karnym Japonii, gdzie w pierwszej połowie liczba jego kontaktów z piłką wyniosła okrągłe zero. Po przerwie było niewiele lepiej. Nie doczekał się gola na mundialu, choć miał okazje - we wspomnianej już 74. minucie powinien pokonać bramkarza Japonii po podaniu od Grosickiego.
Łukasz Teodorczyk i Sławomir Peszko grali za krótko, by ich ocenić.
Jeżeli lubisz czytać o sporcie, to na pewno zechcesz wypróbować nasz nowy newsletter
Tak będzie wyglądała faza pucharowa [DRABINKA]
Rafał Kurzawa najlepszym piłkarzem w meczu z Japonią. A może i podczas całych MŚ?