Mundial 2018. Japonia - Polska. Krzysztof Kamiński: Przed turniejem mówiłem, że mamy mocną reprezentację, teraz muszę świecić oczami

- Koledzy śmieją się, że Polska straciła szanse na awans szybciej od Japonii. Dwa mecze i do domu, a Japonia jeszcze walczy. Ostatnio żartowali, żebyśmy odpuścili im mecz - mówi Sport.pl Krzysztof Kamiński - jedyny Polak w lidze japońskiej, bramkarz Jubilo Iwata.

Dominik Wardzichowski: Japonia gra o awans, Polska o honor. Spodziewał się pan takiego scenariusza?

Krzysztof Kamiński: - Już przed turniejem przestrzegałem przed lekceważeniem reprezentacji Japonii. W Polsce pojawiały się głosy, że to najsłabszy zespół w grupie H. Byli typowani do ostatniego miejsca, a okazało się, że do końca walczą o awans do 1/8 finału. W meczu z Kolumbią mieli trochę szczęścia. Od piątej minuty grali w przewadze jednego zawodnika, ale potrafili to wykorzystać.

Reprezentacja Japonii jest lepsza od reprezentacji Polski?

- Japończycy mają indywidualności. Jest Shinji Kagawa, jest Keisuke Honda, ale przede wszystkim jest zespół. Nie ma konfliktów, niejasności. Nowy selekcjoner dotarł do piłkarzy. Czy jest lepsza od Polski? Nie wiem. Kadra Adama Nawałki ma problemy. Krytyka jest zasłużona, ale wierzę, że w czwartek Polacy zagrają na wyższym poziomie. Turniej nie jest udany, ale może chociaż w ostatnim spotkaniu uda się poprawić nastroje polskich kibiców.

Poland goalkeeper Wojciech Szczesny stops a shot by Colombia's Juan Cuadrado during the group H match between Poland and Colombia at the 2018 soccer World Cup at the Kazan Arena in Kazan, Russia, Sunday, June 24, 2018. (AP Photo/Sergei Grits) Poland goalkeeper Wojciech Szczesny stops a shot by Colombia's Juan Cuadrado during the group H match between Poland and Colombia at the 2018 soccer World Cup at the Kazan Arena in Kazan, Russia, Sunday, June 24, 2018. (AP Photo/Sergei Grits) SERGEI GRITS/AP

Japończycy pytają, co się stało z polską kadrą?

- Przed rozpoczęciem mistrzostw spodziewali się, że Lewandowski strzeli im trzy gole. Teraz zmienili zdanie. Są zdziwieni postawą naszej reprezentacji. Widzieli Polskę na ósmym miejscu rankingu FIFA, a teraz widzą ją na ostatnim miejscu w grupie. Japończycy podchodzą do meczu z Polską z szacunkiem, ale bez strachu. Uwierzyli w swoje umiejętności i zauważyli, że kadra Adama Nawałki nie jest w dobrej formie.

Tłumaczy im pan, co poszło nie tak?

- Jestem w trudnej sytuacji. Przed turniejem mówiłem, że mamy mocną reprezentację, teraz muszę świecić oczami przed kolegami z klubu i japońskimi kibicami.

Klubowi koledzy pewnie nie mają litości.

- Lekko nie jest. Śmieją się, że Polska straciła szanse na awans szybciej od Japonii. Dwa mecze i do domu, a Japonia jeszcze walczy. Ostatnio żartowali, żebyśmy odpuścili im mecz. Oczywiście, wszystko w ramach pozytywnej i doskonale znanej z piłkarskich szatni szydery.

Japonia żyje meczem z Polską? Czuć atmosferę piłkarskiego święta?

- Niedawno przyleciałem do Japonii i od razu pojechałem z zespołem na zgrupowanie. Nie miałem okazji zobaczyć, jak wyglądają strefy kibica i jaka atmosfera panuje na ulicach Iwaty. Japończycy śledzą mistrzostwa świata w Rosji, a łatwo nie jest. Różnica czasowa sprawia, że mecze są o 23 i 3 w nocy.

Zwycięstwo Japończyków z Kolumbijczykami zwiększyło zainteresowanie rosyjskim turniejem w Japonii?

- Zdecydowanie. Media cały czas informują o sytuacji w kadrze. Gdyby Japonia przegrała swój pierwszy mecz, mistrzostwa świata zostałyby zepchnięte na drugi plan. Teraz są na pierwszym.

To zwiększa presję na reprezentacji przed decydującym meczem z Polakami?

- Awans do 1/8 finału byłby dla Japończyków wielkim sukcesem. Forma reprezentacji była przed turniejem wielką niewiadomą. Nowy trener, napięta atmosfera. Teraz jest spokój. Kibice czekają, dopingują, ale wielkiego ciśnienia na wyjście z grupy nie ma.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.