Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Polska - Kolumbia. Polscy pomocnicy mieli jedno ważne podanie

Najłatwiej byłoby powiedzieć, że Polska przegrała ten mecz w każdej formacji i każdym elemencie. Słabo broniliśmy i nie potrafiliśmy stworzyć zagrożenia pod bramką przeciwników. Dramatycznie zagrała druga linia. Polskich i kolumbijskich pomocników dzieliła w tym meczu przepaść. To była główna przyczyna porażki.
Robert Lewandowski Robert Lewandowski FOT. KUBA ATYS

Gdy szanse na wyjście z grupy straciły Maroko i Peru, kibicom na całym świecie było zwyczajnie przykro. Ich gra nie przełożyła się na punkty, ale dostarczała radość kibicom. Za reprezentacją Polski nie zatęskni nikt.

Robert Lewandowski powiedział po meczu, że tę drużynę właśnie na tyle było stać. Wtórował mu prezes Boniek, który zwrócił uwagę na różnicę poziomów w jakości piłkarskiej między nami, a Kolumbią. Pod wypowiedziami obu prawdopodobnie kryło się to samo - słaba, zachowawcza, a momentami nieudolna gra pomocników.

Sześciu pomocników, jedno kluczowe podanie

Mecz z Kolumbią rozpoczęliśmy mając w składzie pięciu pomocników. Grających na wahadłach Rybusa i Bereszyńskiego, środkowych - Krychowiaka i Góralskiego, a także biegającego bliżej napastników Zielińskiego. W drugiej połowie na boisko wszedł Grosicki.

Do Rosji pojechaliśmy gotowi zagrać w dwóch ustawieniach. Teoretycznie, rzecz jasna. Również teoretycznie, 1-3-4-3 w meczu z Kolumbią miało nam pozwolić na wyprowadzanie szybkich kontr. Nie udało się stworzyć ani jednej, bo do tego potrzebne są otwierające podania. Takie, które umożliwią napastnikom uwolnienie się spod opieki obrońców.

Łącznie Polacy wykonali jedno takie podanie. Zrobił to Krychowiak w końcówce meczu.

Nawet nie próbowali

Zagrywanie takich piłek nie jest oczywiście najłatwiejszym elementem futbolu i czasami może nie wyjść. Piłka może zostać kopnięta za mocno i wyjdzie poza linię boczną albo interweniujący obrońca przewidzi taki pomysł i zablokuje podanie. Zdarza się.

Problem w tym, że nie w reprezentacji Polski. Nam się to nie zdarza, bo nasi piłkarz nawet nie próbują! Góralski, Grosicki i Rybus nie podjęli ani jednej próby. Bereszyński i Zieliński zdecydowali się na jedno takie zagranie. Ten Zieliński, który miał być naszym "maestro", piłkarzem, który pokieruje naszą grą i nada jej charakter. Jedyne podania w pole karne Kolumbijczyków zagrał w 88 i 89 minucie.

Zniszczyła nas zachowawczość i grania na alibi. Do najbliższego, na kilka metrów - często i tak niecelnie. Nie było w tej drużynie zawodnika gotowego przytrzymać piłkę i zagrać w niekonwencjonalny sposób. Wszystkie podania były tak przewidywalne, że przeciwnicy zawsze byli gotowi interweniować.

Kolumbijczycy pokazali, że można

Na tym polegała różnica w jakości piłkarskiej, o której mówił prezes PZPN. James zaliczył cztery kluczowe podania. Wszystkie były udane. Quintero też skarcił nas czterema takimi podaniami, ale podjął aż jedenaście prób. Grający z boku boiska Cuadrado wykonał cztery takie podania, a dwa dotarły do celu. Nasza defensywa była rozrywana z każdej strony.

1:10 w udanych kluczowych podaniach i 4:19 w próbach. Wynik 0:3 nie może dziwić.

Nikt po nas nie zatęskni

Polakom wdzięczni będą tylko dentyści. Od gry naszych piłkarzy bolały zęby. Odpadamy z mistrzostw bez stylu i odwagi. Recenzujący grę naszej drużyny Slaven Bilić powiedział, że wyglądali jakby nie chcieli być na mundialu i jedyne na co zasługują to pakowanie walizek. Gary Neville nazwał piłkarzy Nawałki bandą desperatów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.