Co pan czuje? Jest pan wkurw...?
Kamil Glik: Jestem wkur... i to bardzo. Czemu mam nie być? Jestem, ale życie idzie dalej. Czasu nie cofniemy. Teraz został nam tylko ostatnie spotkanie, czyli słynny mecz o honor.
W meczach z Senegalem i Kolumbią wyglądało to tak, jakbyście mieli kłopoty fizyczne.
Trudno mi to oceniać, bo miałem swój cykl przygotowań. Ale skoro wyglądaliśmy gorzej od przeciwników to coś jest nie tak. Bo to nie był jeden czy dwóch zawodników, ale dwudziestu.
W Kazaniu wytrzymaliśmy na dobrym poziomie tylko 30 minut.
Tak. Ale powiedzenie, że słabo wyglądaliśmy fizycznie, to szukanie alibi. Wyglądaliśmy gorzej od rywali pod każdym względem. Pod każdym. I tyle.
Z Kolumbią zagraliśmy na alibi?
Powiedzmy sobie szczerze, że w dwóch meczach stworzyliśmy sobie pół sytuacji. Albo jedną, bo w ostatnich pięciu minutach była przebitka i okazja Grześka Krychowiaka. I do dnia dzisiejszego to była jedyna groźna sytuacja jaką sobie stworzyliśmy. A straciliśmy pięć bramek. Więc nie można uznać, że graliśmy mecze na styk. Może z Senegalem zabrakło nam szczęścia, ale z Kolumbią dostaliśmy lekcję futbolu.
Z Japonią zagracie o honor.
Tylko i aż o honor. To wciąż są mistrzostwa świata. Nie mamy już o co grać, ale to jest turniej, który trzeba uszanować. W tym meczu nie będzie jednak walki na śmierć i życie.
Jest szansa, że z Japonią zagra pan od pierwszej minuty?
Nie wiem, nie wiem. Po prostu nie wiem
Myśli pan o tym, aby rezygnować z gry w reprezentacji Polski?
Mundial wciąż trwa, więc jeszcze chwilę poczekajcie. Ale zobaczymy co będzie. Młodzież naciera, a wy ją mocno chwalicie. Są więc zawodnicy, którym być może trzeba ustąpić.
Można więc powiedzieć, że się pan nad tym zastanawia?
(kilkusekundowa cisza)
Można?
Jeszcze chwilę poczekajmy, ale każdy ma swoje różne przemyślenia na różne tematy.
Kończy się pewien rozdział reprezentacji Polski?
Na pewno. Nie można powiedzieć, że ta drużyna cały czas będzie taka sama. W Kazaniu widzieliśmy na boisku młodzież, na ławce widzieliśmy młodzież. Młodzież naciera i być może dla nas, starszych zawodników, miejsca zabraknie. Wy też bardzo często chwalicie młodych zawodników, uważacie, że to ich moment. Może więc przyszedł czas im ustąpić.
Zespół zaczął rozłazić się nie tylko sportowo, ale i charakterologicznie?
Nie, nie wydaje mi się. Pięć, sześć miesięcy temu też byliśmy razem i wygrywaliśmy mecze i wtedy się o tym nie mówiło. A teraz po jakimś czasie nagle pojawiają się inne głosy. W żadnej drużynie na świecie nie ma tak, że tylu dorosłych facetów się kocha i chodzi z sobą na kolacje. Jedni się lubią bardziej, a inni mniej. Moim zdaniem żadnych tarć w kadrze nie było.
Ale atmosfera w trakcie mundialu była całkiem inna, niż we Francji podczas Euro 2016.
Poza Łukaszem Fabiańskim żaden z nas nie był nigdy na mistrzostwach świata, więc nie wiem, jak było wcześniej. Ale po części zgodzę się, że na Euro - chociaż nie wiem czy to miało na nas jakiś wpływ - mieliśmy większy luz, byliśmy cały czas z rodzinami. Mieliśmy czas wolny, spotykaliśmy się razem. Tutaj tego nie było. Cały czas byliśmy skupieni tylko na sobie. To, że tam były rodziny, a tu nie, nie wpłynęło na wynik meczu z Kolumbią, ale kilka takich małych elementów w ostatecznym rozrachunku mogło o kilku kwestiach decydować.
We Francji nie było też eksperymentów. A w Rosji - był poligon doświadczalny.
I co ja mam na to powiedzieć? Po części nas wszystkich to zaskoczyło. Na boisku było wiele nowych twarzy. Czy to był błąd? Przegraliśmy mecz, więc to nic, co się opłaciło. Decyzje trenera trzeba uszanować. Uważał, że ta drużyna z Kolumbią sobie poradzi. Ale nie poradziła.