Mundial 2018. Polska - Senegal. Mecz otwarcia i... mecz o wszystko? Stres, nieporadność, nerwy. Wracają mundialowe koszmary

Dla młodszych kibiców, polski mundial zaczął się tak jak wszystkie poprzednie. Biało-czerwoni znów przegrali. Tym razem 1:2 z Senegalem. Stres, nerwy, większa klasa rywala, to znamy ze współczesnej futbolowej historii. Dawniej, nawet w złotych dla nas futbolowych latach z dobrym wejściem w wielką imprezę, też nie było łatwo.
Jan bednarek i Grzegorz Krychowiak w meczu Polska - Senegal. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Jan bednarek i Grzegorz Krychowiak w meczu Polska - Senegal. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Tomasz Iwan, podczas rozgrzewki zawodników nerwowo chodził od ławki do linii. To odkładał plastikowy kubek z wodą, to moczył w nim na chwilę usta. Nawałka siedział spokojnie w swym fotelu na stadionie Spartaka. On swoją pracę już wykonał. Rozgrzewkę jak zwykle prowadzili asystenci. Też jakby bardziej poważni. Zresztą po treningu zapomnieli pozbierać plastikowych znaczników rozstawionych tuż za linią końcową polskiej bramki.  Być może spokój naszego szkoleniowca też był pozorny, ale kto jak nie on w takich chwilach musiał dodawać pewności drużynie. Czy sam w 1978 denerwował się mniej gdy do meczu z RFN pozostawało mniej niż pół godziny? Turniej trzeba przecież rozpocząć dobrze.

Zasychało w ustach

Koncentracja była widoczna u wszystkich. Nawet ochroniarze kadry Marchewa i Siwy w szarych garniturach byli mniej uśmiechnięci niż zwykle. Milik tuż przed gwizdkiem zszedł jeszcze do ławki rezerwowych, popłukał usta wodą. Pierwszy mecz na mundialu - tu nawet nerwy ze stali niewiele pomogą, ani gra przeciw Juventusowi w Turynie czy starcie z Realem Madryt w  Lidze Mistrzów. Podenerwowanie rysuje się u każdego.

Zresztą pierwsze kilkanaście minut Polaków z Senegalczykami było jak wchodzenie do zimnej wody, z którą trzeba się oswoić. Długie rozgrywanie piłki przez defensywę i straty, czy faul Krychowiaka przerywający groźną kontrę ekipy z Afryki, nie budowały spokoju.

Lwy Terangi wyraźnie przewyższały Polaków szybkością.  "Patrzcie na lewo i prawo" podsuwał co chwila Nawałka podrywający się z ławki. Milikowi tej wody przydałoby się więcej. W prostych sytuacjach i na bliskie odległości podawał niecelnie. Robiło się nerwowo. Błaszczykowski w 33 minucie pierwszy raz zwrócił fizjoterapeucie uwagę na problem z prawą stopą. Chwila przerwy, dla rywali pozwoliła sprawdzić problem. Grał dalej. Rywale też. Coraz częściej wzdłuż naszego pola karnego. Idrissa Gueye w końcu strzelił, odbiło się od  Thiago Cionka. Były 0:1. W najgorszym, bo pechowym wymiarze, z samobójem i brakiem szans Szczęsnego na interwencję. Wróciły koszmary, nadzieje opadły.

Ten pierwszy mecz

Pierwsze mecze mundiali nigdy nam nie wychodziły. W XXI wręcz denerwowały. O:2 z Koreą Płd. za  Jerzego Engela, gdy nadzieje na wynik były olbrzymie. 0:2 z Ekwadorem za Pawła Janasa. Z drużyną z którą mieliśmy wygrać. Gdy świat nas oglądał zawsze inauguracja szła jak po grudzie.

W tej dawniejszej historii, którą pamięta pokolenie Zbigniewa Bońka też. W 1986 zaczęliśmy od bezbramkowego remisu z Marokiem. W ostatecznie szczęśliwym dla nas 1982 też zaczęło się od braku goli z Włochami. Na nudny remis zagrała też drużyna Jacka Gmocha w 1978, ale rywalem był RFN. Na naszą inaugurację mistrzostw wygraliśmy tylko raz, w 1974, gdy brązowa drużyna Kazimierza Górskiego z trudem, ale uporała się z Argentyną (3:2). Przez 44 lata o takim wyniku mogliśmy pomarzyć. Wcześniej zresztą też. Na naszym pierwszym mundialu w 1938 przegraliśmy z Brazylią po dogrywce.

Trenerzy - Polski: Adam Nawałka i Senegalu: Aliou Cisse w meczu Polska-Senegal. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Trenerzy - Polski: Adam Nawałka i Senegalu: Aliou Cisse w meczu Polska-Senegal. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Fot. Darko Vojinovic / AP Photo

48 lat bez zwycięstwa

Fatum nie zostało przerwane, tym bardziej, że - wracając do meczu - problem Kuby okazał się poważniejszy. Na drugą połowę Nawałka musiał poprzestawiać klocki. Wprowadził Bendarka. Ten w 60 minucie nie zauważył, że do kierowanej w jego stronę piłki biegnie Niang. Biegł szybko, jak zwykle szybciej od każdego na boisku Polaka. Szczęsny wychodząc daleko minął się z piłką. Dość szybko osiągnęliśmy rezultat identyczny jak w roku 2002. W tym momencie emocje się skończyły, bo rywal był od nas lepszy i prowadził 2:0.

Z trybun stadionu Spartka, na których zdecydowaną większość stanowili Polacy, usłyszeć można było mało cenzuralną piosenkę rozpoczynającą się od słów "Polska grać...". Trudno sobie przypomnieć, kiedy zniecierpliwieni fani musieli zaintonować ją ostatnio.

Bramka Krychowiaka niewiele poprawiła nastroje. Zresztą zawodnik PSG nie wyglądał na szczęśliwego. Nie chciał stanąć do pomeczowych wywiadów, jako pierwszy zszedł do szatni. Nie usłyszał gwizdów, które przywitały kolegów, gdy ci podeszli do trybuny zajmowanej przez kibiców, by podziękować za doping.

Rywale Polaków tańczyli za to przy trybunie zajmowanej przez ich fanów, w rytm afrykańskich bębnów. Aliou Cisee przytulał się z kibicami. Jakby nic od pokoleń się nie zmieniło. Znów zaczął się mundial. Dla Senegalu i Polaków tak samo jak ten sprzed 16 lat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.