Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Brazylia - Szwajcaria 1-1. Fajerwerki i zegarki

Choć Brazylia uchodzi za jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu w Mistrzostwach Świata, a Szwajcaria za ekipę co najwyżej solidną, różnica ta nie była widoczna w starciu między tymi zespołami. Z punktu widzenia wydarzeń boiskowych remis był sprawiedliwym rezultatem.
Neymar podczas spotkania reprezentacji Brazylii ze Szwajcarią Neymar podczas spotkania reprezentacji Brazylii ze Szwajcarią Fot. Darko Vojinovic / AP Photo

Papierowy faworyt

Brazylia od początku spotkania nie prezentowała się zbyt korzystnie. I w defensywie i w ofensywie Canarinhos wyglądali bardzo statycznie. W ataku główny nacisk kładziony był na akcje indywidualne, w niewielu sytuacjach piłka krążyła na dużym tempie pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Gracze z Południowej Ameryki niechętnie przy tym wymieniali się pozycjami, po podaniu niespiesznie wychodzili w wolne strefy, by ponownie otrzymać zagranie. W efekcie gra piłką odbywała się u Brazylijczyków w dużej mierze w poprzek boiska, zaś zdobywanie terenu miało charakter bardziej indywidualny. Większość podań prostopadłych z kolei nosiła znamiona lekkiej desperacji, nawet jeśli była kierowana w strefę zagrożenia, była na tyle czytelna, że Szwajcarzy bez kłopotów zapewniali odpowiednie zagęszczenie w strefie, gdzie kierowana była piłka.

Mieszanie pressingu

Helweci przy tym bardzo umiejętnie dopasowywali wysokość, na której zaczynali atakować kreujących akcję Brazylijczyków. Choć wobec takiego rywala logika nakazywałaby głęboką defensywę, Szwajcarzy mieli momenty wyższego pressingu, zwłaszcza gdy udało im się wypchać Canarinhos do boku. Bardzo efektywnie udawało im się przy tym zneutralizować największe indywidualności. Behrami cały czas starał się trzymać w pobliżu Neymara, wspierając zaskakująco jak na siebie skupionego na defensywie Lichtsteinera. Choć Brazylijczyk wygrał aż 11 dryblingów, rzadko był w stanie przełożyć to na sytuacje. Szwajcarzy nie przebierali przy tym w środkach, faulując gwiazdę Canarinhos dziesięciokrotnie. Wpuszczony na końcówkę za Lichtsteinera Lang nie zdołał wygrać ani jednego pojedynku, zdążył jednak dwukrotnie powstrzymać akcję faulem.

Bez odbioru

Szwajcarzy jednak nie tylko przerywali ataki przeciwników. Mało tego, na tle szarpanej gry Brazylijczyków ich składna gra podaniami i szybkie przesuwanie zawodników za akcją mogły budzić podziw. Inna sprawa, że podopieczni Tite niespecjalnie starali się przeszkadzać Helwetom w wyprowadzaniu ataków. Często defensywa Selecao ograniczała się do zagęszczenia strefy, gdzie znajdowała się piłka i spokojnym wyczekaniu momentu, kiedy przeciwnicy zepsują zagranie. Na swój sposób okazało się to skuteczne, gdyż Szwajcarzy z gry nie stworzyli sobie wielu akcji. Z drugiej strony i tak łatwość, z jaką Helweci byli w stanie przedrzeć się w okolice szesnastki rywali, była mocno zdumiewająca. Canarinhos ledwie 23 razy próbowali pozbawić przeciwników piłki (przy 53 takich akcjach podopiecznych Petkovicia). W starciu z zespołem, który lepiej radziłby sobie z ostatnim podaniem, Brazylijczycy mogliby mieć znacznie więcej kłopotów.

Szwajcarski rygiel

Po wyrównaniu Szwajcarzy stali się nieco mniej aktywni, wycofali się na własną połowę, szukając nielicznych okazji do kontr. O ile we wcześniejszych fazach meczu byli w stanie spokojniej i dłużej utrzymywać się przy piłce, końcówka to jej posiadanie przez Brazylijczyków na poziomie ponad 60 procent. Helweci starali się jednak nadal atakować rywali możliwie daleko od własnego pola karnego, by ewentualny wygrany pojedynek nie skutkował bezpośrednim zagrożeniem dla bramki. Zwłaszcza w końcówce Zuber i Embolo często cofali się w głąb pola i wspierali bardziej defensywnych partnerów w odbiorze, zaś dwójka środkowych pomocników przestała praktycznie opuszczać własną połowę. Na statycznych Brazylijczyków takie zagęszczanie przestrzeni w zupełności wystarczyło.

Na stojaka

To rodzi obawy odnośnie tego, jak zespół Canarinhos będzie sobie radzić w kolejnych spotkaniach. Widać było, że indywidualny potencjał jest w zespole ogromny, jednak jeśli idzie o działania kolektywne, a przede wszystkim chęć do gry zespołowej, widoczne są tu duże braki. Także w defensywie brakowało zawodników, którzy wzięliby na siebie trudy odzyskania piłki, kiedy nie niepokojony rywal rozprowadza akcję. Silniejszy przeciwnik z całą pewnością wykorzysta to znacznie efektywniej niż Helweci. Z drugiej jednak strony trzeba oponentom Brazylijczyków oddać, że zagrali naprawdę świetne spotkanie. Szwajcarska solidność to truizm, ale była ona w tym meczu doskonale widoczna.

Bądź na bieżąco z informacjami sportowymi. Wszystko o mundialu i nie tylko. Zapisz się do newslettera

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.