Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Półbus i ćwierćlokomotywa, a dla Senegalu las i Oka. Oto Kaługa - baza grupowych rywali Polski

Kaługę i Moskwę dzielą tylko 172 kilometry. Tylko i aż. Kaluga Express, który pociągiem ekspresowym jest bardziej z nazwy, pokonuje ten dystans w trzy godziny. Im dalej od stolicy Rosji, a bliżej 340 tysięcznego miasta nad Oką, tym bardziej zmienia się krajobraz i życie. Wyznacznik poziomu cywilizacji - małe znaki przy ikonie zasięgu telefonu - pokazują kolejno 4G, H, 3G, a w końcu E. Transmisja internetowa staje. Pociąg też. Jesteśmy w Kałudze, bazie Senegalu na MŚ.

Przy wyjściu z niewielkiego dworca w oko szybko wpada piękna, radziecka lokomotywa. Zdjęcie z parowozem zrobić jednak trudno, znajduje się tam bowiem tylko jej przód. Tuż za kominem wielka maszyna ginie w skale. Surrealistyczna konstrukcja. Przy ludziach wysiadających z pociągu są już panowie z zawieszonymi na szyi kawałkami kartonów.

-Taxi? Taxi? - dopytują.

Od razu wiedzą do kogo podchodzić. 200 rubli za ponad 5 km, to niecałe 12 złotych. Brzmi jak promocja. Tylko, że bilet na bus którym możemy przejechać całe miasto, kupimy za 10 razy mniej, czyli złotówkę. Bus to chyba za duże słowo, lepsze "półbus".

Niektóre popularne 11-osobowe maszyny przewożące pasażerów pamiętają chyba czasy tej pięknej dworcowej lokomotywy. W półbusach tłoku nie ma, pewnie dlatego nie ma też potrzeby by były większe. Półbus, ćwierćlokomotywa, "E" zamiast "H" przy internecie w telefonie - jednak jakoś się to łączy.

Kaługa Kaługa Kacper Sosnowski

Kaługa - Polakom kojarząca się raczej z masowymi wywozami naszych żołnierzy w czasie II Wojny Światowej - jest miastem kontrastów. Z jednej strony obdrapane budynki,  na bocznych drogach nawet drewniane, sypiące się domki z zaparkowanymi symbolami  minionej epoki -  wczesnymi modelami Łady czy ZAZa, z drugiej błyszczące kopuły kościołów, fontanny i zielone place, szczególnie przy miejscowych zadbanych zabytkach czy ważnych pomnikach. Do tego kilka ekskluzywnych hoteli, w tym chyba jeden pięciogwiazdkowy. Sporo też nowych, niedawno wybudowanych apartamentowców.

Pomnik Pomnik Kacper Sosnowski

W mieście nie ma specjalnych atrakcji. Można zwiedzić regionalne muzeum, zrobić sobie zdjęcie pod pomnikiem Lenina, Puszkina lub Dzierżyńskiego. W ambitniejszej wersji iść do Teatru Dramatycznego, jednego z najstarszych w Rosji (działającego do 1777 r. ). Sportowy wybór rozrywek też jest skromny. Są tu dwa stadiony. Jak na wielkość miasta i liczbę jego mieszkańców pół-stadiony. Większy na 3,5 tysiąca osób - gdzie w trzeciej lidze ze słabym powodzeniem gra miejscowa drużyna - i mniejszy zrobiony specjalnie z okazji MŚ 2018. 

Wrażenie małej potrzeby tych obiektów jest jednak wyraźne. Na ligowe mecze Kaługi przychodzi średnio 900 osób! Jak dojechać na nowszy, wypchnięty niemal za granicę miasta stadion Sputnika, nie bardzo wie nawet taksówkarz. Nie pomaga mu też zwykle wszechwiedząca Google Maps, zresztą adresu obiekt jeszcze nie ma, a internet wciąż chodzi w trybie E. Dobrze, że z daleka widać reflektory i nową, jasną drogę, pomagają też chorągiewki FIFA. To tutaj przez cały mundial na treningi jeździć będą nasi pierwsi, grupowi rywale.

Stadion Stadion Kacper Sosnowski

Trudno, patrząc z boku wymyślić dlaczego wybrali Kaługę. Ani morza, ani gór, czy czegokolwiek, co pozwoliłoby zatrzymać się na chwilę i zachwycić. A może zbyt przyzwyczailiśmy się do robiących wrażenie lokalizacji wyszukiwanych przez Adama Nawałkę?

- Kaluga jest blisko Moskwy, Hotel SK Royal był na oficjalnej liście FIFA i bardzo się nam spodobał - mówi nam rzecznik prasowy senegalskiego związku  Cire Soumare.

Z tą bliskością Moskwy, gdzie ekipa Cisse gra pierwszy mecz, nie ma co przesadzać.  Do stolicy kraju, Lwy i tak muszą lecieć samolotem. Autobusem podróż zajęłaby im trzy godziny, a jak trafiliby na korki, to nawet policyjna eskorta niewiele by pomogła. Poza tym 10 innych ekip, które też zagrają na Łużnikach lub obiekcie Spartaka, osiedliły się znacznie bliżej metropolii.

- Tu jest też dobry klimat dla Afrykańczyków - próbuje tłumaczyć Sen Youssouph Bodian z radia RFM. - Nie pada, nie jest za gorąco, idealne europejskie warunki do trenowania - dodaje.

Senegalczycy najwyraźniej lubią przygotowywać się w zacisznych miejscach. We Francji stacjonowali w Vittel, małym 5-tysiecznym miasteczku niedaleko granicy z Niemcami. Znanym z wód termalnych i popularnej na całym świecie mineralnej. Mieli tam do dyspozycji znakomitą nowoczesną bazą sportową - Wielofunkcyjne Centrum Przygotowań. Na tygodniowe zgrupowanie w Austrii, pojechali w góry. Prawdopodobnie w wyborze Kaługi rzeczywiście kluczowy był hotel SK Royal, w którym drużyna jest zakwaterowana i odcięta od świata. Miasta zwiedzać nie będzie. Żadne atrakcje, jak choćby znane polskiej ekipie delfinarium czy strzelnica im zatem nie grożą.

Hotel Hotel SK Royal

Baza Senegalczyków czyli SK Royal Hotel usytuowany jest 10 km od ścisłego centrum miasta. Trasę do niego taksówkarze znają na pamięć, gości wożą tu często. To obiekt, który w 2015 uznano za hotel roku w Rosji. Na mundialu chcieli mieć go Włosi, tylko, że los nie chciał Włochów na MŚ. Senagalczycy jako drudzy na liście mogli obiekt zarezerwować.

Ogromny, kaskadowy budynek zlokalizowany jest tam gdzie kończy się Ulitsa Tramplinnaya. To droższa lokalizacja miasta. Pełno na niej pięknych domków jednorodzinnych, jest nowa droga, a do tego cisza i spokój. Na początku ulicy można jeszcze znaleźć sklepik - dobrze zaopatrzony w narodowy trunek w cenie 255 rubli (15 złotych) za półlitrową butelkę - a na jej końcu natrafić na dwa nocne kluby. Potem na środku drogi stoi patrol policji i zwiedzanie teoretycznie się kończy.

Hotel Hotel SK Royal

Za patrolem - ustawionym tam 24 godziny na dobę, który minąć udaje się na akredytację FIFA - jest jeszcze budka ochrony ze szlabanem. Potem kolejne barierki, na których czujniejsi ochroniarze z daleka pokazują, by bliżej już nie podchodzić i mówią, że jest zakaz fotografowania.

Kibiców w ogóle się tu nie wpuszcza, dziennikarze byli w hotelu tylko raz. Lwy Terangi tuż po przyjechaniu zorganizowały jedną konferencję prasową. Kontaktu z piłkarzami nie mają nawet media transmitujące mundial. Zawodnicy dostali zakaz udzielania wywiadów i sporo czasu dla siebie. Przed meczem z Polską w ciągu pięciu dni odbyli tylko trzy treningi. Jeden z nich był zamknięty.  

Codzienna lista zajęć raczej też nikogo nie forsuje, można wpaść w monotonię. Śniadanie, analiza meczu, obiad, ewentualnie wyjazd na trening, kolacja, odnowa biologiczna.

Podopieczni Aliou Cisse oczywiście czas organizowali sobie sami. Jak to u piłkarzy - były gry na konsoli i bilard. Zresztą hotel Senegalu oferuje wszelkie możliwe atrakcje, od basenu, SPA po salę gier czy klimatyczną kafejkę na ostatnim piętrze z widokiem na las i rzekę. Przeglądając hotelową galerię coraz bardziej da się zrozumieć, że morza i gór wszędzie być nie musi.

15 czerwca zawodnicy spotkali się też na wspólnej modlitwie. Okazja była szczególna, skończył się ramadan - dla wyznawców Islamu święty miesiąc postu. Przemowa Omara Dafa, byłego reprezentanta kraju, uczestnika udanych MŚ 2002, który wspiera reprezentację była tak emocjonalna, że jeden z zawodników się popłakał.

Modlitwy to też zresztą stała część treningów kadry. Zwykle rozpoczynały lub kończyły zajęcia w Kałudze. Cisse dba o motywacje graczy w jeszcze jeden sposób. W całym hotelu umieszczono na ścianach wzniosłe hasła i mobilizujące do walki teksty: Gramy dla siebie, wygrywamy dla nich - czytamy nad drzwiami wejściowymi do jednej z sal. "Zwycięzcy (...) muszą mieć wytrzymałość do ostatniej minuty (...) muszą mieć umiejętności i wolę. Ale wola musi być mocniejsza niż umiejętności" - przypominają ze ściany słowa Muhammada Alego.

Są też fragmenty z przemów Patrice'a Lumumby pierwszego trenera Demokratycznej Republiki Konga "o nie cofaniu się przed żadnym poświęceniem, które ma doprowadzić do powodzenia wielkiego przedsięwzięcia", czy słowa mistrza zapasów, senegalskiej legendy Yakhya Diopa Yekiniego o zwyciężaniu, pracy i stanięciu do walki.

Do walki na mundialu Senegalczycy staną 19 czerwca na stadionie Spartaka w Moskwie. Kaługę zobaczą przez okno swego dużego autobusu w drodze na miejscowe lotnisko. Półlokomotywa na stacji kolejowej zatem ich ominie. Półbusy raczej też. Ponieważ port lotniczy jest na obrzeżach miasta na pewno przełączą się tylko literki 4G, 3G i E w ich telefonach

Copyright © Agora SA