Polska - Nigeria. Trudny egzamin "gabinetu cieni". Kurzawa zasłużył na brawa, Kamińskiego zjadła trema

We Wrocławiu Adam Nawałka został zmuszony do ostrego przetestowania "gabinetu cieni", czyli zaplecza podstawowego składu reprezentacji Polski. W meczu z Nigerią dobrze wypadli Dawid Kownacki i Rafał Kurzawa. Najmniej efektownie zaprezentował się Marcin Kamiński. Polacy przegrali z Nigerią 0:1.
Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu KRZYSZTOF ĆWIK

Dawno już trener Adam Nawałka nie był zmuszony do wprowadzenia tylu korekt w składzie, który wymyślił sobie na początku zgrupowania. Bartosza Bereszyńskiego z gry wykluczyły kłopoty mięśniowe, a Maciej Rybus i Michał Pazdan przegrali ze słoneczną, choć chłodną aurą Dolnego Śląska. W pełni sił nie był również Kamil Grosicki, który po środowym treningu także musiał ratować się lekami na przeziębienie. W zastępstwie zawodników szykowanych do wyjściowej jedenastki na murawie pojawili się Przemysław Frankowski, Marcin Kamiński, Rafał Kurzawa i Dawid Kownacki. Dla każdego z nich mecz z Nigerią był egzaminem, którego oblanie mogło poskutkować brakiem promocji do klasy z której belfer Nawałka będzie niedługo wybierał szczęściarzy, którzy w czerwcu polecą do Rosji. Spotkanie miało także swój wymiar symboliczny. To właśnie we Wrocławiu ponad cztery lata temu przygodę z kadrą rozpoczął szkoleniowiec z Krakowa. Zaczął od porażki 0:2 ze Słowacją i burzy gwizdów.

Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu KRZYSZTOF ĆWIK

Kurzawa zasłużył na brawa

W piątkowy wieczór nastroje były zgoła inne. Reprezentacja nie kisiła się w szóstej dziesiątce rankingu FIFA, ale dumnie prężyła się z szóstego miejsca. Nazwisko Rafała Kurzawy nie raziło tak bardzo, jak w przeszłości Rafała Kosznika, a Marcin Kamiński nie irytował jak Marcin Kamiński. Szczególnie dobrze radził sobie pomocnik Górnika Zabrze, który przez kłopoty Rybusa zagrał na pozycji "wahadłowego".

Na początku kuł w oczy jego brak zrozumienia z kolegami, tak jak po indywidualnym rajdzie Roberta Lewandowskiego, gdy Kurzawa zamiast uciec na wolne pole, spanikowany czekał przy linii, co skończył się stratą. Kilka minut później piłkarz zrehabilitował się dogrywając precyzyjnie wzdłuż bramki do kapitana, który zamiast do siatki, trafił w słupek. Do końca pierwszej połowy "Kurzi" nie bał się agresywnej gry, odważnie kasował ataki piłkarzy z Nigerii i próbował dać coś ekstra wykonując rzuty rożne (choć bez większego powodzenia). Podobnie było po przerwie. 25-latek dał dziś wyraźny sygnał, że można na niego liczyć nie tylko w pomocy, ale i w obronie.

Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu KRZYSZTOF ĆWIK

Niewiele lepiej, ale lepiej

Lepiej, niż w 2013 roku, wypadł Kamiński. Miał zresztą dobrą okazję by zrehabilitować się za fatalny występ z debiutanckiego meczu Nawałki. Z Marcina odważnie korzystał Kamil Glik regularnie posyłając piłki w stronę obrońcy VfB Stuttgart. Atutem, który cztery lata temu dostrzegł w młodym stoperze selekcjoner, jest umiejętność wyprowadzania piłki lewą nogą. We Wrocławiu Kamiński próbował to robić, ale wciąż daleko mu do klasy Gerarda Piqué.

Od początku nogi pętała mu za to trema. Być może to właśnie ona sprawiła, że w 60 min. stoper z Konina nie zdążył schować nogi przed Victorem Mosesem, co sędziemu Michaelowi Oliverowi pozwoliło podyktować rzut karny. Piłkarz Chelsea chwilę później wykorzystał jedenastkę i zdobył zwycięską dla Nigerii bramkę. W tabelce z minusami Marcinowi należy zapisać także brak zdecydowania i przebojowości, które mógł wyróżnić go na tle agresywnych Nigeryjczyków. Zamiast tego była gra przyzwoita, lecz pozbawiona elementu odwagi w ataku. A właśnie na ten liczył selekcjoner.

Debiutanci bez tremy

W pierwszej połowie nieźle zaprezentował się Dawid Kownacki. Młody piłkarz imponował aktywnością i zaangażowaniem. I choć w 6 min. znalazł się na spalonym po długim dograniu Łukasza Piszczka, to do przerwy napastnik Sampdorii Genua nękał nigeryjskich obrońców niemal przyczyniając się do nieuznanej, a prawidłowo zdobytej, bramki. To właśnie Dawida faulował przed polem karnym naszych rywali jeden z defensorów, dzięki czemu kąśliwy strzał z rzutu wolnego mógł oddać Piotr Zieliński. To, co zrobiło szczególnie duże wrażenie, to brak kompleksów debiutującego w kadrze 20-latka. Przez 70 min. grał nie jak żółtodziób, ale jak zawodnik mający za sobą co najmniej kilka występów w drużynie narodowej.

Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu KRZYSZTOF ĆWIK

Równie bezstresowo potraktował debiut kolega Kownackiego z kadry do lat 21 Przemysław Frankowski. Pomocnik Jagiellonii Białystok do przerwy musiał stoczyć kilka indywidualnych pojedynków z ofensywnie usposobionym Alexem Iwobim. Próbował też włączać się do akcji oskrzydlających, choć jego podania najczęściej przechwytywali goście. Skracanie pola gry przez rywali z Afryki sprawiało momentami, że Frankowski nie nadążał za grą. Ale walczył. W 75. min bez powodzenia uderzał na bramkę Francisa Uzoho. O ile jego debiut nie był zbyt efektowny, to jednocześnie był bardzo efektywny, bo zagrożenie które pojawiało się na stronie Frankowskiego niemal od razu było zażegnywane przez niego lub kolegów.

Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu Mecz Polska - Nigeria we Wrocławiu KRZYSZTOF ĆWIK

Test "gabinetu cieni"

Rozbudowane zaplecze o które krakowski szkoleniowiec zabiegał od pierwszego dnia pracy sam określa mianem "głębi składu" lub "gabinetu cieni". Ową "głębią" lub "gabinetem" jest alternatywna jedenastka będąca zabezpieczeniem stabilności reprezentacji. To odmienna filozofia od tej, którą stosował opierający zespół na kilkunastu sprawdzonych ludziach Franciszek Smuda. Nawałka woli za to kreować następców i ich zastępców. Przepełnia ich wiarą, że nie są gorsi od największych gwiazd kadry. Kolejną możliwość sprawdzenia swojej ideologii trener miał we Wrocławiu. I mimo porażki nie mógł czuć zawodu takiego, jak po meczu ze Słowacja. Trzech z kadrowiczów (w tym dwóch debiutantów) zdało swoje egzaminy. Nieco lepiej mógł zaprezentować się Kamiński, ale on również wciąż ma szansę, bo zasłużył dziś na poprawkę. Pozostaje tylko jedno ważne pytanie: czy jeszcze przed mundialem?

Copyright © Agora SA