- Tylko nie zapowiadajmy, że jedziemy do Rosji po medal. Udowodnijmy, że jesteśmy poważni, dobrze? - mówi Zbigniew Boniek tuż przed najważniejszymi przedmundialowymi sprawdzianami kadry. W piątek Adam Nawałka ma uzupełnić listę powołanych na towarzyskie mecze z Nigerią (23 marca we Wrocławiu) i Koreą Południową (27 marca w Chorzowie) o piłkarzy z polskiej ligi. Powołanie ma otrzymać m.in. pochodzący z Ukrainy pomocnik Jagiellonii Białystok Taras Romanczuk. W poniedziałek kadra zbierze się we Wrocławiu, by zacząć przygotowania do towarzyskiego dwumeczu. Wcześniej Nawałka powołał 22 piłkarzy z zagranicy, m.in. wracającego po kontuzji Arkadiusza Milika, czy odbudowującego dopiero formę Kamila Grosickiego. Zabrakło Kuby Błaszczykowskiego, który w tym tygodniu wznowił treningi.
- Mamy ostatnio trochę problemów i kontuzji u podstawowych piłkarzy. Sytuacja na pewno nie jest łatwa, ale może my jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych nazwisk i nie zauważamy następców? Najważniejsze to nie odrywać się od ziemi. Bo śnić sobie można i sny się czasami spełniają, ale cele trzeba dostosowywać do możliwości drużyny. Przed Kamilem Stochem możemy stawiać cel: wygraj konkurs. Ale przed Maciejem Kotem taki sam teraz postawimy? No nie. Niech Maciek będzie w szóstce i wszyscy będą zadowoleni. I my też bądźmy poważni i dostosujmy cel piłkarzy do ich umiejętności. Tak, czasem się w piłce zdarzają rzeczy nielogiczne. Na przykład Polska gdyby wygrała karne z Portugalią, mogłaby być finalistą Euro, bo z Walią byśmy na pewno nie przegrali - mówi Sport.pl Boniek. Ale zaznacza, że to co wystarczyło na Euro, na mundialu już nie wystarczy.
- Jeśli będziemy na mistrzostwach świata grać tak jak na mistrzostwach Europy, to nic nie zrobimy. Na mistrzostwach świata nie ma Irlandii Północnej ani Ukrainy. Są drużyny lepsze. Widziałem jakie problemy Japonia stwarzała niedawno Belgii, widzę jakich napastników ma Kolumbia, jakich piłkarzy ma Senegal. Musimy być w lepszej formie niż w Euro, fizycznie wyglądać jak przeciwnicy. Cel to wyjście z grupy. Od 2002 starty Polaków w mistrzostwach świata kończyły się nokautami. Teraz chodzi o to, żeby było inaczej. A to, że dziś, 15 marca, martwię się o niektórych piłkarzy, nie znaczy że oni za trzy miesiące nie będą w dobrej formie. Jeśli patrzymy, że mieliśmy na skrzydłach motory napędowe, Kamila Grosickiego i Kubę Błaszczykowskiego, to tak: teraz tych motorów nie mamy. Bo Kamil dochodzi do formy, a Kuba do treningów. Ale kto powie, że nie będą w formie w czerwcu? I kto powie, że jeśli jednak się nie odbudują, to nie uda się przygotować wariantów zastępczych? Wiem że Adam Nawałka i jego sztab zrobią wszystko, żeby najlepszych odbudować albo przygotować alternatywę. Ja mam jeden z niewielu sztabów w Europie, który od rana do nocy pracuje - mówi Boniek.
W meczach z Nigerią we Wrocławiu i Koreą Południową w Chorzowie ma zagrać Robert Lewandowski, który opuścił poprzednie mecze towarzyskie, z Urugwajem i Meksykiem, z powodu problemów przeciążeniowych z mięśniem uda. Kadra zrobiła wówczas ukłon wobec Bayernu, nie upierając się przy grze kapitana. A Bayern potem to odwzajemnił, oszczędzając Lewandowskiego w meczach, w których jego pomoc nie była konieczna.
- To daje nadzieje, że Robert przyjedzie do Rosji bardziej wypoczęty niż na ostatnie Euro. Nie jest dziś tak eksploatowany jak dwa lata temu. Pamiętam Roberta z mistrzostw Europy, rozmawialiśmy tam kilka razy. Robert by życie oddał za tę reprezentację. Ale było widać i czuć, że jest po ludzku zmęczony. Bayern go piłkarsko wyżyłował aż do spodu. A teraz widać, że jest inaczej. Gdybyśmy go mogli mieć w czerwcu w takiej formie, w jakiej jest zwykle jesienią, po okresie przygotowawczym, byłoby wspaniale. Wiem, o czym marzy Robert. On jest naszym Messim, na niego spada presja, ale jak Messi, potrzebuje dobrej drużyny, żeby go wykreowała na tego, który rozwiąże wszystkie problemy - mówi Boniek.
Szef PZPN uciął spekulacje brytyjskiej prasy o możliwym bojkocie mundialu w Rosji nie tylko przez Wielką Brytanię, ale też jej sojuszników. "The Times" napisał kilka dni temu, powołując się na źródło w ministerstwie obrony, że Wielka Brytania w odpowiedzi na otrucie przez Rosjan byłego szpiega Siergija Skripala może nie tylko wycofać swoją reprezentację z mundialu, ale też poprosić sojuszników, którzy mają drużyny w mistrzostwach świata, by dołączyły do tej akcji. W bardziej prawdopodobnym przypadku: do bojkotu poprzez niewysłanie oficjalnych delegacji na mecze swoich drużyn. A w wariancie maksymalnym: odmowę wysłania drużyn. "The Times" wyliczył trzech sojuszników: Australię, Polskę i Japonię.
- Mieszanie sprawy tego otrucia i naszego startu w mundialu w Rosji to jest jakieś science fiction. Karkołomna sprawa, papier wszystko przyjmie. Nikt do mnie w tej sprawie nie dzwonił, nikt mnie o nic nie pyta i nie widzę powodu, żeby to robił. Fantazje jakieś. Trochę nie rozumiem: jeśli już jest taki pomysł, to dlaczego zaczynać o Polski, a najpierw nie wezwać do tego Niemców albo Brazylijczyków? - mówi Sport.pl Boniek.
W piątek się okaże, czy Polska dostanie prawo organizacji turnieju, na którym jej bardzo zależy: mistrzostw świata do lat 20 w 2019, na stulecie PZPN. - Mamy groźną konkurencję, Peru i przede wszystkim Indie. FIFA ma teraz posiedzenie w Bogocie i tam podejmie decyzję. Ale nic nie chcę mówić o szansach. Cichosza - ucina Boniek. Bardziej rozmowny jest, jeśli chodzi o inny turniej, który może się w 2019 odbyć w Polsce: czterozespołowy finał Ligi Narodów, nowych towarzyskich rozgrywek, zaczynających się po mundialu w Rosji.
Polska zgłosiła się do organizacji turnieju finałowego razem z innymi dwiema drużynami, z którymi jesienią zmierzy się w grupie A3: Włochami i Portugalią. - Turniej finałowy (5-9 czerwca 2019 - red.) powinien organizować jeden z czterech krajów, który w nim zagra. Ale jest ryzyko, że kraje które awansują do tego turnieju nie będą w stanie go zorganizować. Bo we Francji są mistrzostwa świata kobiet, Niemcy się szykują do walki o organizację mistrzostw Europy i nie chcą teraz organizować innego turnieju. I tak: ktoś nie chce, ktoś nie może, komuś nie pasuje i mogłoby się okazać, że nie ma wariantu awaryjnego. Więc UEFA poprosiła federacje z naszej grupy, naszą, włoską i portugalską, żebyśmy złożyli aplikacje. Kto wyjdzie jesienią z tej grupy do czerwcowych finałów, ten je zorganizuje. Teoretycznie, bo może z tym być różnie. Np. Włosi mają w przyszłym roku mistrzostwa U-21, mają komisarza w związku i nie za bardzo im z tą Ligą Narodów po drodze. Portugalczycy są chętni do organizacji, ale tylko jeśli wygrają naszą grupę. My niby też pod tym warunkiem, ale mogą nas też poprosić, jeśli nie awansujemy. I wtedy my się zastanowimy, czy zorganizować taki turniej w Warszawie, na Narodowym i stadionie Legii, czy nie. Ale na razie to myślimy o innych rzeczach, a ta leży w lodówce.