MŚ 2018 w Rosji mogą być dla FIFA prawdziwym koszmarem

Przyznanie Rosji organizacji mundialu w 2018 roku może okazać się dla FIFA finansową i wizerunkową klapą. Na nieco ponad pięć miesięcy przed startem imprezy brakuje aż 2/3 partnerów i sponsorów. Łączenie skażonej korupcją światowej centrali piłkarskiej z państwem propagującym doping dało szkodliwą mieszankę.

Korupcja, doping i finansowe straty

Wszystko wskazuje na to, że sprawa dopingu w Rosji i wewnętrzne problemy korupcyjne mocno odbiją się na portfelu FIFA. Sytuacja w porównaniu z tą przed MŚ 2014 w Brazylii jest dużo gorsza.

Po pierwsze w 2015 roku FIFA wstrząsnęła korupcyjna afera. Sprawa dotyczyła możliwych nadużyć przy wyborze gospodarzy mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Fala aresztowań działaczy, procesy sądowe, oskarżenia kierowane nawet pod adresem byłego prezesa Seppa Blattera czy sekretarza generalnego Jerome'a Valcke'a sprawiły, że wizerunek organizacji mocno ucierpiał. Sponsorzy już wtedy byli w odwrocie. Ze współpracy wycofały się m.in. Johnson & Johnson, Castrol, Sony czy linie lotnicze Emirates.

a a Fot. Ivan Sekretarev / AP Photo

Miały być 4 miliardy

Raport finansowy za rok 2016 ujawnił, że FIFA poniosła straty wynoszące 369 mln dolarów. Rok wcześniej było to 117 mln. Za 2017 zakładano stratę sięgającą niemal pół mld dolarów! Weryfikacja tych prognoz przyjdzie wkrótce.

Ogromna część pieniędzy z FIFA szła na obsługę prawników, broniących federacji w różnych sądowych procesach. Poprawę sytuacji miały przynieść kolejne lata, w tym rok 2018. Na mistrzostwach globu FIFA od kilkunastu lat zawsze zarabiała. Niemal co roku notowała wyższe wpływy. Za imprezę w Brazylii zgarnęła o 650 mln więcej niż podczas mundialu w RPA, gdzie przychody wyniosły 3,2 mld dol.

W przypadku imprezy organizowanej od 14 czerwca w Rosji FIFA liczyła na 4 miliardy dolarów wpływów.

Na Rosji się nie obłowią

Zyski za turniej w Rosji trzeba będzie jednak liczyć ostrożniej. Na pięć i pół miesiąca przed mistrzostwami FIFA sfinalizowała tylko trzecią część możliwych umów sponsorskich. Wciąż można zostać sponsorem globalnym imprezy, fatalnie wyglądają też umowy z partnerami lokalnymi, których praktycznie nie ma. Szczególnie zastanawiający jest brak zainteresowania imprezą firm z samej Rosji. Dyrektor FIFA ds. handlowych Philippe Le Floc'h w jednej z rozmów zasugerował, że głównymi partnerami imprezy mogą zostać zatem firmy z Chin, którym wszelkie skandale i problemy tak bardzo nie przeszkadzają. Jeśli nawet Azjaci zasilą kasę FIFA, to prawdopodobnie wpływy od nich i tak będą mniejsze niż zakładano. Skoro na rynku nie ma popytu, to cena usługi spada.

Problem najlepiej widać przyrównując obecną sytuację do kontraktów podpisywanych przez FIFA przed MŚ w 2014 roku. Wtedy, na 18 miesięcy przed pierwszym gwizdkiem, federacja zarządzana przez Blattera miała na biurku niemal komplet możliwych umów. Teraz pozostaje jej wypełnienie jeszcze 2/3 przygotowanych dokumentów.

Rosyjski Komitet Olimpijski Rosyjski Komitet Olimpijski Fot. Pavel Golovkin / AP Photo

Styczeń prawdy, styczeń problemów

Być może część z firm czeka na dalszy rozwój wypadków związanych z aferą dopingową rosyjskich sportowców, który to proceder miał być sterowany przez państwo. Na liście zawodników, którym podawano i tuszowano doping, mogło być 34 rosyjskich piłkarzy. Przynajmniej tylu figuruje na liście ówczesnego szefa moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorija Rodczenkowa, który zanieczyszczone próbówki podmieniał na "czyste" pobrane od sportowców wcześniej. Media już wcześniej informowały, że na MŚ 2014 dopingować mogła się cała reprezentacja Sbornej. Prawnik Rodczenkowa, Jim Walden w niedawnym wywiadzie dla agencji Associated Press znów zapewnił, iż nikt z FIFA z jego klientem celem wyjaśnienia sprawy lub uzyskania jakichkolwiek informacji się nie kontaktował.

Otworzą Puszkę Pandory

Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej ma od pewnego czasu 154 próbki pobrane od rosyjskich piłkarzy. Zasłaniając się jednak skomplikowaną metodą ich analizy i potrzebą wsparcia  technologicznego sprawa ich badania do tej pory się przeciągała. FIFA w końcu ogłosiła, że zabierze się za nie w połowie stycznia 2018 roku. Te próbówki mogą być jak puszka Pandory dla Rosji, ale i samej FIFA.

Jeśli piłkarski doping w Rosji okażę się faktem, kary i sankcje pewnie zdziesiątkują przeciętną obecnie drużynę narodową. Zupełne wykluczenie jej z mundialu wydaje się na razie czymś abstrakcyjnym. Poza tym uderzy też w piłkarską centralę. Mundial w Rosji, ale bez Rosji mocno zmniejszyłby zainteresowanie imprezą, o wątku nowych sponsorów nie ma nawet co wspominać.

Powolne porządki?

Jeszcze niedawno jeden z głównych oskarżonych o kierowanie systemem dopingowym, obecnie rosyjski wiceminister sportu Witalij Mutko, stał na czele komitetu organizacyjnego MŚ 2018. Był też szefem rosyjskiej federacji piłkarskiej. Z tych dwóch ostatnich funkcji jednak niedawno zrezygnował. Jak pisze "Kommersiant" spowodowane było to naciskiem FIFA. Być może Gianni Infantino doszedł do wniosku, że atmosferę wokół mundialu trzeba oczyszczać, przynajmniej tam, gdzie nie ma z tego wielkich strat.

Osoba Mutki dla FIFA mogła być problemem. Zdyskredytowany na zachodzie urzędnik wcześniej został przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski dożywotnio odsunięty od udziału w Igrzyskach Olimpijskich.

Perspektywa kolejnych miesięcy, a nawet lat i tak nie jest dla FIFA najlepsza. Kolejną dużą imprezą po Rosji są przecież MŚ organizowane w Katarze. Oprócz kwestii związanych z korupcją, przy procesie wyboru ich gospodarza powrócą też te dotyczące nieludzkich warunków pracy budujących stadiony osób. Od 2012 roku w Katarze zginęło 1200 zagranicznych robotników. Jak szacuje Międzynarodowa Konfederacja Związków Zawodowych do końca 2022 ma być ich cztery tysiące!

Walka o reklamodawców katarskich mistrzostw też wygląda na zadanie skomplikowane.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.